Właścicielka porzuconego auta przyjechała po ok. 50 minutach wraz z lawetą i ekipą pomocy drogowej, która miała odholować pojazd w bezpieczne miejsce.
- Zabroniłem działania firmie, ponieważ wcześniej została wezwana policyjna laweta - poinformował obecny na miejscu funkcjonariusz. - Kobieta nie poniesie konsekwencji w postaci mandatu, ponieważ jej auto uległo awarii, natomiast nie uniknie kosztów związanych z odholowaniem i parkingiem. Co będzie pewnego rodzaju nauczką.
Jak pouczył policjant, w takiej sytuacji należy niezwłocznie skontaktować się komendą policji, w najgorszym przypadku zostawić kontakt telefoniczny za szybą. Na pewno nie odjeżdżać bez znaku życia. Gdy wydawało się, że auto jest unieruchomione na dobre (w przypadku automatu odcięcie zasilania uniemożliwia przełączenie na bieg neutralny), jeden z pracowników pomocy drogowej w pojedynkę przepchnął pojazd w zjazd na posesję. To przelało czarę goryczy. Doszło do ostrej wymiany zdań gapiów z właścicielką.
Czy ta sytuacja czegokolwiek ją nauczy? Wątpliwe. Po kobiecie nie było widać krzty zakłopotania, raczej zdenerwowanie zainteresowaniem. Kary także nie będzie. Laweta zamówiona przez policję nie dojechała. Auto odholowała wcześniejsza pomoc drogowa. Pani dostała... pouczenie.