sobota, 20 kwietnia 2024 10:13
Reklama

IV Dzień Osadnika w Nowym Dworze Gdańskim

NOWY DWÓR GDAŃSKI W 1945 roku zaszły wielkie zmiany w strukturze społecznej Żuław. Dotychczasowi mieszkańcy opuszczali swoje domostwa i uciekali na zachód, a nowi przybywali. Polacy przyjeżdżali z różnych stron m.in. z Kresów Wschodnich, Polski centralnej, południowej, Kaszub, Kociewia czy Borów Tucholskich. Odważyli się na podjęcie trudu pracy i przywracania Żuław do życia. Wędrówka i początki były bardzo trudne i ciężkie.
IV Dzień Osadnika w Nowym Dworze Gdańskim

Autor: nadesłane do redakcji

A tak tamten czas wspomina Helena Kasjaniuk w sierpniu 1945 roku: „ Po wyczerpującej, dwutygodniowej podróży w końcu dojechaliśmy. Aby dotrzeć do Kiezmarka [ Żuławy Gdańskie – gmina Cedry Wielkie], przeszliśmy około dwudziestu kilometrów. Do tego całą drogę niosłam na rękach dwumiesięcznego synka.

     Wieś jest pusta. Gdzieniegdzie tylko można spotkać Niemca, no i pracowników odbudowujących przerwany przez wycofujące się wojska nieprzyjacielskie wał wiślany. Mieszkają oni w domu koło kościoła. A my wraz z sąsiadami, z którymi przyjechaliśmy, śpimy w jednym budynku. To na czas, póki nie zapoznamy się dobrze z terenem. Wtedy każdy wybierze jakiś dom, bo stoją one puste, po Niemcach. Podczas gdy kobiety z dziećmi śpią, mężczyźni siedzą przy ognisku z karabinami i pilnują nas dla bezpieczeństwa. Ognisko dodatkowo odstrasza komary, które są wielkie i nieznośne.

     Wybraliśmy duży dom, gdzie mieszka już rodzina Pawłowskich. To starsze niemieckie małżeństwo. Choć nie mówią po polsku, to dogadaliśmy się i mieszkamy razem. Kobieta opiekuje się moim najmłodszym synkiem, zaś jej mąż nadzoruje przebieg prac na wale. To bardzo dobrzy ludzie. Pawłowski nawet po pracy, zamiast odpoczywać, pomaga w domu.

     Na polach nie ma ziemniaków, nawet tyle ażeby posadzić na drugi rok. Mamy tylko zboże. Niestety, aby uzyskać mokę musimy wybrać się do młyna, a jest on po drugiej stronie Wisły. Na początku martwiłam się, jak przeprawimy się przez rzekę nie posiadając łódki, ale na szczęście okazało się, że po drugiej stronie, w domu na wale, mieszka przewoźnik. Jest to mężczyzna, który posiada łódź i przewozi ludzi z jednego brzegu, na drugi. Sporo musieliśmy się nakrzyczeć, żeby w końcu nas usłyszał i czekamy teraz z workami zboża, aż do nas dopłynie. Dobrze, że jest tu taki przewoźnik. Dzięki temu jeszcze dziś upiekę pyszny chleb dla całej rodziny.

     Odwiedziły mnie dzisiaj dwie, dość młode, niemieckie zakonnice. Są siostrami i mieszkają w pobliskim, niezbyt zadbanym domu. Podczas gdy wyrzucałam psom stary, czerstwy chleb, przyszły i zaczęły prosić, ażebym dała im chociaż po kawałku. Przygotowałam im ciepły posiłek, a one w dowód wdzięczności podarowały mi dwa święte obrazy i prosiły, żeby powiesić je na ścianie”.

     To typowa relacja pierwszych osadników, którzy przybyli na Żuławy. Wielu wyjechało, ponieważ praca i życie okazało się zbyt trudne. Zostali najtwardsi, najsilniejsi i najbardziej zdeterminowani. Dzień Osadnika jest im poświęcony.

Organizatorami wydarzenia byli:

Żuławski Park Historyczny w Nowym Dworze,

Samodzielna Grupa Odtworzeniowa „Pomorze”,

Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych,

Żuławski Ośrodek Kultury i Gmina Nowy Dwór Gdański.


Podziel się
Oceń

zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 4°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1010 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama