W czerwcu pies został odebrany właścicielowi decyzją władz miasta, po tym jak zagryzł kundelka należącego do mieszkańca Tczewa. W kwietniu 2010 r. właściciel otrzymał wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata za to, że poszczuł psem, który następnie pogryzł policjanta na służbie. W listopadzie tego samego roku amstaff rzucił się pracownicę MOPS. Za ten atak właściciel groźnego czworonoga otrzymał mandat. Po odebraniu właścicielowi pies trafił na kwarantannę do schroniska dla bezdomnych zwierząt OTOZ Animals.
- Pies jest już po obserwacji i szukamy fundacji lub behawiorysty, który chciałby się z nim zająć – wyjaśniała nam niedawno kierownik azylu Joanna Sobaszkiewicz. - Jeśli ten stwierdzi, iż amstaff nie nadaje się do resocjalizacji i adopcji, to pies prawdopodobnie zostanie uśpiony. Kilka fundacji odmówiło nam już jego przyjęcia. Sami mają amstaffy, znacznie łagodniejsze, którym od dawna nie mogą znaleźć nowych domów.
Właściciel celowo pobudzał agresję amstaffa. Nawet doświadczeni pracownicy schroniska ze względu na swoje bezpieczeństwo zachowywali dużą ostrożność w kontaktach z psem, który stale przebywał w klatce. Niestety, nie udało się znaleźć osoby, która podjęła by się resocjalizacji psa. Dlatego też lekarz weterynarii podjął decyzję o jego uśpieniu.
Uśpiono groźnego amstaffa. Nikt nie chciał zresocjalizować psa, który atakował ludzi i zwierzęta
TCZEW. Weterynarz zadecydował o eutanazji amstaffa z działek na osiedlu Staszica, który miał „na koncie” pogryzienie policjanta, pracownicy MOPS i zagryzienie kundelka. Pracownikom tczewskiego schroniska nie udało się znaleźć behawiorysty lub fundacji, która chciałaby zająć się psem.
- 10.08.2011 00:00 (aktualizacja 30.04.2023 05:09)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze