środa, 24 kwietnia 2024 16:53
Reklama

Pochować z godnością. Grabarze sobie odpuścili...

STAROGARD GD. Naruszony szacunek dla osoby zmarłej, zdarty krzyż, uszkodzona trumna i ozdoby pogrzebowe… – to zarzuty rodziny Pomierskich z Kolincza do firmy, zajmującej się wykopaniem grobu dla ich matki. Rodzina twierdzi, że zwłoki ich zmarłej matki zostały zbeszczeszczone po czwartkowych uroczystościach pogrzebowych na Cmentarzu Szwoleżerów Rokitniańskich w Starogardzie Gd.
Pochować z godnością. Grabarze sobie odpuścili...
Pomierscy zarzucają grabarzom, że nie wykopali zgodnie z zaleceniami grobu głębinowego, przez co konieczne były liczne poprawki, które doprowadziły do uszkodzenia trumny, krzyża i ozdób pogrzebowych oraz naruszyły szacunek do zmarłej osoby.
 - Zapłaciliśmy 600 zł za usługę wykopania grobu głębinowego. Niestety, grabarze wykopali grób o głębokości 130 cm, a nie jak być powinno 180 cm - stwierdza Andrzej Pomierski z Kolincza. - Cały czas nam wmawiano, że grób jest głębinowy. Nie wierzyliśmy w to. Kazaliśmy kopać i kopać. Po pogrzebie ostatecznie ustaliliśmy z grabarzami, że pogłębią grób. Niestety, było już po uroczystości. Uważam, że grabarzom nie chciało się kopać. Wcześniej leżał tam dziadek, pochowany w 1962 roku. Jego kości położono najpierw na trumnie, nie zaś jak to zwykle się dzieje, w mniejszym dole pod trumną. Bulwersuje fakt, że dzień przed pogrzebem nic jeszcze nie było ruszone, tylko śnieg odśnieżony. Wtedy nie ma się co dziwić, że grabarzom nie starczyło czasu.

Zdarty krzyż

Drugi syn zmarłej Bogusław Pomierski wyjaśnia, że po pogrzebie rodzina ustaliła z grabarzami, że wyjmą trumnę i pogłębią grób. Jak mówi, chcieli uczestniczyć we wpuszczaniu trumny matki do grobu. Spóźnili się jednak o 10 minut i trumna już była zasypana.
 - Byliśmy na stypie z gośćmi. Gdy przyjechaliśmy trumna była już wpuszczona, jednak nie prosto, lecz skośnie – dodaje. – Grabarze mieli szczątki dziadka pozbierać i włożyć pod trumnę matki. Niestety włożyli je w worku z boku. Do tego powinna być mała trumienka i wykopany niewielki dołek pod trumną.
- Grabarze trzykrotnie wpuszczali trumnę do grobu, za każdym razem poprawiając jego głębokość – dodaje Bożena Pomierska z Kolincza. - Przez to trumna została uszkodzona, poobłamywana. Poniszczone ozdoby, cały krzyż zdarty na trumnie. Nogami deptali. Grabarz chodził po trumnie i pogłębiał grób. Ciekawe, czy oni by swoją matkę w ten sposób pochowali. Nie szanują ani kości, które się tam znajdowały ani osoby, która ma zostać pochowana.
Przed kolejnym wpuszczeniem trumny do grobu rodzina poprosiła o jej otwarcie. Jak mówią, chcieli się upewnić, czy ciało ich matki nie zostało naruszone. Wszystko było bez zmian.
 - To jest zwykłe naciąganie, bo gdybyśmy nie nalegali na grób głębinowy, a za kilka lat chcieli w tym grobie kogoś pochować, musielibyśmy pokryć koszty ekshumacji w wysokości ok. 2500 zł, ponieważ w grobie zwyczajnej głębokości nie można pochować nikogo innego wcześniej niż po 20 latach. To jest przerażające. Nie możemy uczcić odejścia człowieka, bo musimy biegać i pilnować grabarzy. Psów się tak nie zakopuje – oznajmia Grażyna Klepacka.

Pracownicy sobie odpuścili

Krzysztof Bembennek, szef firmy Usługi Cmentarne w Starogardzie Gdańskim oznajmia, że  trumna została raz zasypana ziemią, więc jak mówi, logiczne jest, że po tym będzie uszkodzona.
 - Odpadły  tylko boczne małe wkręty. Pierwszy raz się spotkałem z taką sytuacją, z tym co tu się dzieje. Siedem lat w tej branży pracuję i nigdy mi się coś takiego nie przydarzyło. Miał być grób głębinowy. Państwo zadzwonili do mnie po pogrzebie, że jest zbyt płytko. Byłem wówczas na innym pogrzebie. Zapytałem tego Pana, czy jest na cmentarzu, odpowiedział, że zaraz podjedzie. Jednocześnie przyjechaliśmy. Szpikulcem sprawdziliśmy głębokość. Faktycznie, było zbyt płytko – wyjaśnia Krzysztof Bembennek. – Ściągnąłem ekipę. Uzgodniliśmy, że trumna zostanie wyjęta a grób pogłębiony. Tak żeśmy zrobili. Wyjęliśmy trumnę, okryliśmy ją zielonym dywanem. Rodzina nie przyjechała jednak o umówionej godzinie, więc ponownie wpuściliśmy trumnę do grobu. Niestety, bliskim zmarłej tym razem nie spodobało się, że trumna nie leży idealnie prosto. Była przesunięta o 10 cm, ponieważ z boku ułożyliśmy szczątki wcześniej pochowanego przodka. Przez to musieliśmy kolejny raz wyjąć trumnę. Jednak, żeby wyjąć trzeba było wejść do środka, aby podłożyć liny pod trumnę.
Jak stwierdza Krzysztof Bembennek, on i jego pracownicy, nie zrobili nic przeciwko szacunkowi dla zmarłej.
 - Pracownicy sobie odpuścili wykopanie grobu głębinowego, niestety. Jednakże nigdy w mrozie nie kopie się grobu dzień wcześniej. Wszystko by zamarzło. - dodaje. –  Pracownik, który okłamał w kwestii głębokości grobu pana z rodziny i mnie został już zwolniony. Co do szczątków przodka, niektóre rodziny zamawiają małą trumnę. Tu takiej nie było, więc włożyliśmy kości w worek. Później rodzina zadzwoniła podobno po profesjonalnych grabarzy. Przyjechały dwie osoby. Niemożliwe jest, aby dwie osoby dały radę wyjąć trumnę. Pomogliśmy im zatem. Następnie na życzenie rodziny otworzyliśmy trumnę, nieboszczka była nienaruszona.

Więcej w "Gazecie Kociewskiej".

Podziel się
Oceń

bezchmurnie

Temperatura: 8°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1008 hPa
Wiatr: 19 km/h

Reklama