Jeszcze kilka lat temu trzymanie pieniędzy na bankowej lokacie, wydawało się najbardziej optymalnym sposobem oszczędzania – bezpiecznym i dającym zysk. A jak jest teraz? Przy obniżonych z powodu pandemii koronawirusa stopach procentowych wydaje się mało prawdopodobne, by zgromadzone na terminowych depozytach środki nie traciły na wartości. Co więcej, w mediach coraz częściej można usłyszeć, że ten lub inny bank rozważa wprowadzenie ujemnego oprocentowania. Jakie są więc obecnie alternatywy dla lokat? Co dziś jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem?
„Złoto w 2020 roku biło rekordy popularności i sprzedaży w wielu krajach na świecie, także w Polsce. W naszym kraju szacujemy, że w minionym roku Polacy kupili 8 ton złota inwestycyjnego, czyli prawie 2 razy więcej niż w poprzednich latach. W 2021 r. trend wzrostu sprzedaży kruszcu się utrzymuje, mimo korekty na cenach. Skonfrontowani z pandemiczną rzeczywistością, w której lokaty bankowe przestały dawać poczucie bezpieczeństwa, dziś szukamy alternatywnych sposobów oszczędzania. Najbardziej oczywisty stanowi inwestycja w nieruchomości. Na tym rynku od kilkunastu miesięcy widać zwyżki spowodowane tanimi i coraz łatwiej dostępnymi kredytami hipotecznymi. Popyt zaczyna jednak przerastać podaż. W Gdańsku mieszkania dwupokojowe, czyli najpopularniejszy wśród kupujących metraż, zostały niemal wyprzedane. Z kolei na koniec czwartego kwartału 2020 r. w Warszawie dostępnych było ponad 14,3 tys. lokali, czyli o 12,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Eksperci podkreślają, że w najbliższym czasie sytuacja raczej nie ulegnie zmianie”- komentuje Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowej SA.
Skoro na rynku jest deficyt nieruchomości, może warto rozważyć inwestowanie w akcje giełdowe czy obligacje korporacyjne? Na GPW, po ubiegłorocznych spadkach, mamy obecnie do czynienia z powolnymi zwyżkami. Rynki coraz lepiej radzą sobie w obliczu kolejnych fal pandemii – indeksy największych światowych giełd zachęcają dziś większą stabilnością niż rok temu. Warto jednak być ostrożnym i pamiętać, że nadal gdzieś w powietrzu wisi widmo krachu – już nie tego, spowodowanego bezpośrednio COVID-19, a tego, jak podkreślają analitycy, wywołanego przez „powracającą” do życia gospodarkę, czyli przede wszystkim ryzyko wysokiej inflacji, która mogłoby doprowadzić do odpływu kapitału z giełdy. Granie na giełdzie to rozrywka dla inwestorów o silnych nerwach, a więc słaba alternatywa dla lokat bankowych.