Sprawa dotycząca nieprawidłowości w placówce opiekuńczo – wychowawczej w Sucuminie nabiera coraz większego tempa, w minionym tygodniu zawieszono dyrektor PCPR, pojawiło się kilka oświadczeń, m.in. ze strony Wojewody Pomorskiego oraz Starostwa Powiatowego.
Zastraszanie i manipulowanie dzieci?
Do naszej Redakcji napłynęły również kolejne głosy wychowanków z rodziny Ż. w Sucuminie. Potwierdzają one nieprawidłowości, do jakich dochodzić miało w Rodzinnym Domu Dziecka prowadzonym przez wspomnianą wyżej rodzinę. Często słyszy się również o przemocy stosowanej wobec wychowanków a także o próbach manipulacji, by dzieci zmieniły swoje wcześniejsze zeznania.
- Sam widziałem jak pani Jola szarpała dziecko, a później było słychać krzyki jak ona do dziecka woła: „skur*** przeproś!” – mówi jeden z byłych wychowanków państwa Ż. - Ja się z tego nie wycofam, będę mówił zawsze prawdę. Nie będę mówił żadnych pomówień a dowody, które mam to przedstawię i złożę to do prokuratury. Teraz myślimy jak te dzieci uwolnić. One na pewno będą zastraszone, zmanipulowane i wszystko wycofają. Tak było zresztą tez w innych przypadkach. Nawet w moim przypadku zmieniano zeznania. Dopóki te dzieci tam będą, to na pewno będą musiały mówić zupełnie inaczej. Pan Ż. jest psychologiem i potrafi zrobić pranie mózgu. Gdyby nie miał nic do ukrycia, to by się normalnie wypowiedział. Żadne normalne dziecko nie wytrzyma takiej presji, żeby ciągle siedzieć i słuchać tego i nikomu nie może tego powiedzieć i z nikim porozmawiać – dodaje były wychowanek państwa Ż.
Do naszej Redakcji trafiły również rozmowy pomiędzy samymi wychowankami W jednej z nich czytamy, że dzieci namawia się, by zmieniły zeznania, bo rodzeństwa zostaną rozdzielone i w innych domach będą miały dużo gorzej.
- Gdy ostatni raz tydzień temu rozmawiałam z dziećmi to mówiły mi, że się boją, że przyjechała pani Tatiana z PCPR i zaczęła na nich krzyczeć co oni wyrabiają i że są niepoważni – informuje jedna z wychowanek państwa Ż. – Następnie po jakimś czasie z PCPR przysłano psycholożkę, która zaczęła dzieciom wmawiać, że w naszym domu jest dobrze i że jak dalej będą pisać pisma o przeniesienie to będą tego żałowały. Straszyła ich, że będą musieli sprzątać i będą bite w innym domu... Jedna z dziewczyn powiedziała do mnie, że jeżeli będzie bronić placówki to pójdzie do mamy mieszkać i powiedziała, że woli kłamać i odejść stąd. Dzieci mówiły też, że muszą pisać dyktowane przez opiekunów słowa, że w placówce jest dobrze i że przepraszają ciocię Jolę za to, że kłamały. Jeżeli ktoś nie chciał pisać i źle mówił na placówkę, to grozili, że rozdzielą rodzeństwa na cały świat i że załatwią im pobyt na mosie... Każdy się teraz boi a dziewczyny zostały namówione by mówić w telewizji kłamstwa, że jest dobrze – dodaje wychowanka rodziny Ż.
Rodzina Ż. milczy
O komentarz poprosiliśmy przedstawiciela rodziny Ż., która sprawowała opiekę nad Rodzinnym Domem Dziecka w Sucuminie. Zapytaliśmy między innymi o to, czy faktycznie miały miejsce sytuacje, w których państwo Ż. stosowali przemoc wobec swoich małoletnich wychowanków. Pytaliśmy także o to, dlaczego w domu notorycznie brakowało jedzenia czy opału na zimę. Poprosiliśmy również o komentarz w sprawie aktualnych doniesień, dotyczących tego, że dochodzi teraz do prób manipulowania dziećmi, by zmieniały zeznania.
- Wychowankowie twierdzą, że teraz dochodzi do izolowania starszych dzieci od młodszych, że młodsze są teraz traktowane bardzo dobrze. To ma być, jak słyszymy, pranie mózgu, żeby do czasu przesłuchań w prokuraturze, dzieci były zmanipulowane. Co Pan na to? – pytaliśmy Wojciecha Ż., przedstawiciela stowarzyszenia Amor Omnia Vincit, syna Jolanty oraz Leszka Ż., którzy prowadzili Rodzinny Dom Dziecka w Sucuminie oraz Starogardzie Gd.
Niestety, pomimo pierwotnej zgody na rozmowę, odpowiedzi na powyższe pytania nie udało nam się uzyskać.
Więcej na ten temat znajdziecie w aktualnym numerze Gazety Kociewskiej.








Napisz komentarz
Komentarze