Medialna burza wokół tczewskiej nekropolii rozpętała się na początku października po pogrzebie męża Gabrieli Kloskowskiej z Tczewa. Pochówek odbył się w skandalicznych warunkach – trumnę złożono do grobu, z którego ścian wystawały kawałki folii, papieru oraz gruzu. Na dnie leżała opona.
Złożono zawiadomienie do prokuratury
Uzasadnione pretensje popłynęły w kierunku wszystkich zainteresowanych stron – zarządcy cmentarza, firmy pogrzebowej, Urzędu Miasta, a nawet księdza, który prowadził ceremonię.
- Chciałam wskoczyć do grobu i krzyczeć, że nie pozwolę męża pochować w czymś takim – mówiła na naszych łamach rozżalona mieszkanka. – To zgroza i barbarzyństwo. Nie mogę sobie wybaczyć, że zrobiliśmy coś takiego.
Kobieta zażądała wykonania na koszt Urzędu Miasta w Tczewie ekshumacji zwłok i złożenia ich w innym miejscu. Wniosek w tej sprawie trafił już do tczewskiego magistratu.
- Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane ze sprawą, prezydent złożył doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Tczewie o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia miejsca spoczynku osoby zmarłej – informuje Małgorzata Mykowska, rzecznik prasowy Urząd Miasta w Tczewie. - Pismo o ekshumację zwłok, skierowane przez wdowę do prezydenta miasta zostało przekazane do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego, gdyż to on, a nie prezydent miasta ma prawo wydać decyzję o ekshumacji. Oczywiście wymaga to spełnienia przez rodzinę określonych formalności, o których wdowa została poinformowana przez tę instytucję.
„Nie ma powodów do paniki”
Obecność dzikich wysypisk zasypanych w sąsiedztwie zakładu utylizacji odpadów, zmusza do zadania pytania czy na cmentarzu w ogóle powinno się jeszcze organizować pochówki. Sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media. Do Tczewa zjechali reporterzy „Uwagi” oraz „Interwencji”, by nakręcić materiały o bulwersującym przypadku rodziny Kloskowskich i nietypowym problemie mieszkańców. W międzyczasie zlecono badania geologiczne, by sprawdzić czy odpadów ukrytych pod powierzchnią ziemi jest więcej. W ubiegłym tygodniu firma geologiczna wykonała 12 odwiertów. Stwierdzono niewielką ilość śmieci w pobliżu opisywanego grobu, w pozostałych miejscach odpadów nie było. Miejsce, gdzie znaleziono śmieci zostało wyłączone z pochówków.
- Nie ma uzasadnienia, by wyłączyć tzw. nową część cmentarza z pochówków – mówi Aleksander Alchimowicz, administrator nekropolii. – W przypadku dwóch odwiertów stwierdzono obecność plastików, gruzu oraz popiołu. Oba były wykonane przy problematycznym grobie. Ten fragment zostanie wyłączony z pochówków, w przyszłości pojawią się na nim drzewa oraz ławki. W pozostałych miejscach nie było żadnych odpadów. Nie ma powodów do paniki. Nie chowamy na śmieciach, bo w tym miejscu nigdy nie było wysypiska. Tak jak informowałem wcześniej, będę baczniej przyglądał się pracy zakładów pogrzebowych. Nie może być sytuacji, że groby kopane są na ostatnią chwilę i nie ma możliwości zmiany lokalizacji, w przypadku stwierdzenia nieczystości. Zamierzam skontaktować się także z proboszczami i uczulić ich, by nie wyznaczali pochówków z dnia na dzień.
Administrator jest przekonany, że sprawa choć skandaliczna, ma incydentalny charakter. Zapewnia, że śmieci nie stwierdzono w miejscach innych pochówków, które wykonano przez ostatnie trzy tygodnie, już po pogrzebie 57-latka.








Napisz komentarz
Komentarze