Katastrofa, żałoba, prawda, smutek – te słowa często przewijały się w oficjalnych obchodach i niedzielnych rozmowach w domach.
Msza za dusze ofiar i polska flaga ułożona z 96 zniczy – tak wyglądały obchody tragedii smoleńskiej w grodzie Sambora.
Dla wielu ten dzień rozpoczął się o 8.41 – w godzinę uderzenia rządowego Tupolewa w ziemię nieopodal lotniska w Smoleńsku – gdy nad miastem zawyły syreny alarmowe.
Oni tylko „zasnęli”...
Kościół wypełniony po brzegi. Starzy, młodzi, całe rodziny. Nastrój skupienia i modlitwy. W pierwszych ławkach parlamentarzyści, władze miasta i powiatu. Mszę świętą za dusze tragicznie zmarłych pasażerów feralnego lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. odprawił dziekan dekanatu tczewskiego ks. prałat Stanisław Cieniewicz. On też wygłosił homilię.
- Przeżywamy dzisiaj rekolekcje całej naszej ojczyzny – stwierdził proboszcz parafii pw. NMP Matki Kościoła. - We wszystkich kościołach, na każdym zakątku polskiej ziemi, od morza aż po góry, łączymy się w tragicznym wspomnieniu katastrofy smoleńskiej. Jeszcze nie obeschły łzy tych, którzy stracili najbliższych. To już mija rok, a tak, jakby się to wydarzyło poprzedniego dnia.
Ks. Cieniewicz nawiązał do treści niedzielnego fragmentu Ewangelii, opowiadającego o wskrzeszeniu Łazarza przez Jezusa.
- Śmierć jest dla nas czymś bolesnym i strasznym – mówi ks. dziekan. - Płakał też Jezus, kiedy umarł jego przyjaciel Łazarz. Dlatego nie powinniśmy się wstydzić łez, są one zupełnie naturalnym odruchem. Jednak ciężko nam przebrnąć przez granice śmierci, żeby prawdziwie uwierzyć Panu Jezusowi, że ci, którzy Go kochali, właściwie tylko „zasnęli”. Czasami wyobrażam sobie uśmiechniętego prezydenta, jak idzie z małżonką pośród kwiatów na spotkanie męczenników z Katynia. Ci czekają na niego, może otwierają ramiona, a może stają na baczność w mundurach i salutują swojemu prezydentowi.
Śmierć nie pójdzie na marne
Kaznodzieja poruszył także kwestię prawdy w kontekście katastrofy smoleńskiej:
- Pytamy: gdzie ona jest? Tęsknimy za nią. Kto ją zna? Kiedy ją poznamy? Pan Jezus też nas pyta, czy kochamy prawdę, czy nie zgadzamy się na kłamstwo. Nie możesz odpowiedzieć za innych, ale możesz żyć w prawdzie. Jestem przekonany, że ci, którzy ofiarowali rok temu swoje życie, osiągną zbawienie.
Poseł Kazimierz Smoliński zauważył, że kwiecień staje się tragicznym miesiącem w nowożytnej historii Polski, miesiącem, w którym rozstrzelano polskich oficerów w 1940 r., w którym odszedł Jan Paweł II, w którym zginęło 96 znamienitych obywateli Rzeczpospolitej.
- Mimo, że w tradycji naszej religii po roku kończy się żałoba, w naszej pamięci zmarli pozostaną – zapewnił parlamentarzysta. - O tę pamięć apelujemy i zachowujemy ją w sercu. Niektórzy wątpią w to, czy warto upamiętniać tę tragedię. Jeśli nie chcą, to niech przynajmniej nie przeszkadzają w tym innym. Ta śmierć nie pójdzie na marne. O prawdę o Smoleńsku musimy zabiegać.
Biało – czerwone znicze
Liturgię zakończyło odśpiewanie „Boże coś Polskę”, po czym procesja oraz uczestnicy mszy przeszli pod pomnik Jana Pawła II. Poseł Smoliński odczytał list od brata zmarłego prezydenta, Jarosława Kaczyńskiego, skierowany do uczestników tczewskich obchodów rocznicy katastrofy, w którym podziękowano organizatorom i uczestnikom uroczystości.
- „Pamięć o ofiarach smoleńskich jest dla nas wielkim wyzwaniem – napisał prezes Prawa i Sprawiedliwości. - Wymaga szczególnego zaangażowania i walki o prawdę.”
Następnie odczytano listę pasażerów tragicznego lotu. Pod pomnikiem tczewscy harcerze i młodzież szkolna ułożyła z 96 białych i czerwonych zniczy z nazwiskami ofiar polską flagę. Wieńce i kwiaty złożyły oficjalne delegacje oraz mieszkańcy Tczewa.
- Gdyby był szacunek dla głowy państwa, gdyby nie było zabierania samolotu, nie byłoby tej katastrofy – powiedział Roman Bojanowski ze Stowarzyszenia „Zawsze Solidarni”, współorganizatora obchodów. - Gdyby w roku żałoby nie wmawiano, że były naciski na załogę, gdyby nie mówiono: „a po co on tam poleciał”, gdyby laureat Nagrody Nobla nie głosił, że jedyną zasługą Lecha Kaczyńskiego jest to, że zginął w katastrofie, nie byłoby wczorajszej podmiany tablicy w Smoleńsku.
Bp Szlaga: To była śmierć ekumeniczna
Nie tylko w Tczewie wspominano tragiczne wydarzenie sprzed roku. Także w Pelplinie i Gniewie o 8.41 zabrzmiały syreny alarmowe, modlono się za dusze zmarłych. W Pelplinie władze gminy złożyły kwiaty pod tablicami upamiętniającymi tragedię katyńską oraz katastrofę smoleńską, znajdującymi się przy Zespole Szkół nr 1, a uroczystej mszy przewodniczył biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga.
- W czasie ostatniego roku brakowało często sacrum, a szukało się tylko winnych, czy przyczyny katastrofy – stwierdził ordynariusz pelpliński. – Jaki jest sens tej tragedii, dlaczego zginęli akurat ci ludzie, dlaczego aż tylu, dlaczego wtedy – są to pytania bez odpowiedzi. Ale pytania o technikę lądowania są już dawno rozwiązane, tylko szuka się pretekstu, ażeby koniecznie dowieść, że to był zamach, a nie przypadek, czy katastrofa lotnicza. Tego sacrum brakowało mi często w wypowiedziach wielu odpowiedzialnych polityków. To nie był czas na rozgrywki polityczne. Śmierć 96 osób była bardzo ekumeniczna, z racji wyznaniowych, politycznych i społecznych. Oni wszyscy się zrównali w tej straszliwej tragedii. Ta śmierć ich zjednoczyła. Ale czy nas nie powinno łączyć teraz życie? Niezgoda narodowa jest zupełnie niepotrzebna.
W gniewskim kościele św. Mikołaja nabożeństwo poświęcono ofiarom spod Smoleńska i księdzu Aleksandrowi Kluckowi, który był proboszczem gniewskiej parafii, a zmarł także 10 kwietnia 1965 r.
Reklama
Brakowało często sacrum. Łzy jeszcze nie obeschły...
POMORZE. - W czasie ostatniego roku brakowało często sacrum, a szukało się tylko winnych, czy przyczyny katastrofy – stwierdził ordynariusz pelpliński bp Szlaga. – Jaki jest sens tej tragedii, dlaczego zginęli akurat ci ludzie, dlaczego aż tylu, dlaczego wtedy – są to pytania bez odpowiedzi. - Śmierć 96 osób była bardzo ekumeniczna, z racji wyznaniowych, politycznych i społecznych.
- 11.04.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:38)

Reklama












Napisz komentarz
Komentarze