Wprawdzie jest szkoła muzyczna, ale nie dla tych, którzy wybrali drogę indywidualizmu muzycznego, zresztą i dla G. Ciechowskiego nie była ona przychylna.
Trudno biegać z perkusją
I nie o szkołę muzyczną tu idzie, a o jakiekolwiek miejsce gdzie można ćwiczyć swoje umiejętności. Okazuje się, że takowego nie ma. Zapytaliśmy kilka miejskich instytucji i okazuje się, że wszędzie jest ta sama odpowiedź: albo nie ma miejsc, bo głośna muzyka „przeszkadza” w różnych zajęciach, lub jest „jedno pomieszczenie, ale zajęte, bo ćwiczą już trzy inne zespoły”, albo można tylko „w niedziele i to też nie w każdą, z tym że instrumenty trzeba zabierać ze sobą”. Trudno jednak biegać z perkusją, czy całym sprzętem wzmacniającym...
Jednak mimo takich przeszkód, młodzi ludzie rozwijają się muzycznie i tworzą. Są pełni zapału i miłości do muzyki. Na szczęście mają oparcie w rodzicach i kolegach, inaczej pozostałyby tylko marzenia o graniu. Bo do tego, oprócz talentu i zapału oraz konsekwencji, potrzebne są instrumenty, a one kosztują...
Rodzice inwestują w talent
Mateusz Szmalc – „Szmalc” (rocznik '93, I LO w Tczewie), Paweł Fierka – „Fiera” (rocznik '93, Technikum Samochodowe) i Paweł Olszewski – „Sztalker” (rocznik '95, Gimnazjum nr 2) to skład zespołu o nazwie Erase. Młodzi ludzie biorą też udział w innych projektach muzycznych: Paweł F. wspiera inne zespoły swoim talentem gry na instrumentach (gitara, perkusja), natomiast Mateusz jest też członkiem zespołu, który już prezentował się z powodzeniem tczewskiej publiczności, o nazwie Chilly Wind (najbliższy koncert zespołu w piątek, 15 kwietnia; zespół będzie tez supportował grupę Afromental na Dniach Ziemi Tczewskiej, 17 czerwca).
Mateusza muzyką „zaraził” ojciec. Sam niegdyś grał na bębnach w kapeli z kolegami. Dzisiaj dla Mateusza wykonanie na swojej gitarze elektrycznej Canon Rock (wyk. oryg. gitarzysta Jerry C) nie jest problemem. Rozwój talentu zawdzięcza rodzicom, którzy inwestują w sprzęt i instrumenty i –szczególnie tata – starają się znaleźć miejsca do ćwiczeń, zawozić na koncerty.
- Lubię grać w zasadzie zarówno na instrumentach klawiszowych, perkusji, jak i na gitarze – mówi Mateusz Szmalc. – Na takim modelu gitary jak mój, gra gitarzysta z Sabatonu. Sprzęt mam dzięki rodzicom. Z tatą jeżdżę też na koncerty, choćby na Pearl Jam. Także tata stara się załatwiać nam miejsca, w których można ćwiczyć, choć nie jest to łatwe i na krótkie okresy czasu. Graliśmy w pomieszczeniach należących do szkoły przy ul. Sobieskiego, za co należą się podziękowania dyrektorowi. Dziękujemy też naszym wyrozumiałym sąsiadom, bo oczywiście gram w domu. Dokształcałem się na warsztatach gitarowych u Krzysztofa Misiaka, który jest jednym z najlepszych gitarzystów w Polsce.
Komercji mówią nie!
Młodzi, zdolni, w muzyce niepokorni – tak można ich określić. Poznali się dzięki muzyce. I lubią podobne zespoły. Pamiętają swoje początki w kształtowaniu gustów muzycznych. Mateusz w wieku 10 lat słuchał Pink Floyd w wersji koncertowej, potem była Metallica, a w gimnazjum Alice in Chains, Soundgarden i Pearl Jam, a także m. in.: Placebo, Muse, Sigur Rós. I tak już zostało. Tworzy swoją muzykę, ma swoje utwory i profesjonalne ścieżki dźwiękowe, teraz pracuje nad słowami. Poza grą, także śpiewa.
- Pawła F. poznałem na jakimś Przeglądzie Twórczości Artystycznej w CKiS, narodziła się przyjaźń, doszedł drugi Paweł i mamy zespół. Myślę, że taki skład już zostanie - mówi Mateusz.
Paweł Fierka gra na klawiszach i gitarze, ale teraz, by móc grać na „garach”, musi ją sprzedać, bo inaczej nie będzie miał za co kupić perkusji (a może ktoś z naszych Czytelników ma „perkę” do oddania?).
- Pamiętam jak już w przedszkolu słuchałem Scorpions, w gimnazjum Him, teraz Muse, A Day to Remember, Frontside i jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do popu, którego po prostu nie słucham – mówi „Fiera”. – W swoim pokoju grywałem po 2-3 godziny, na szczęście sąsiedzi są wyrozumiali. Jeszcze nie wiem co będę robił w życiu. Wiem jedno: muzyka zostanie ze mną na zawsze.
Takiego samego zdania jest młodszy od kolegów Paweł Olszewski (gitara basowa i elektryczna).
- Słucham Linkin Park, Limb Bizkit, z Mateuszem poznałem się dzięki „Fierze”, natomiast nasi ojcowie, mój i Pawła, się znają – mówi „Sztalker”. – Po wspólnym graniu postanowiliśmy zrobić już coś konkretnego i tak narodził się pomysł założenia kapeli, Pracujemy nad nazwą, póki co jesteśmy Erase. Graliśmy już w tym składzie na imprezie zorganizowanej przez policję w Centrum Kultury i Sztuki.
- Nie mamy miejsc na próby i generalnie jest to duży problem – mówią zgodnie młodzi utalentowani.
By nie wynieśli złych wspomnień...
Warto, by władze Tczewa, radni, zastanowili się i docenili wreszcie taką młodzież, która mimo ogromnych trudności, zamiast wystawać w kapturach pod blokami, czy próbować „dopalaczy”, rozwija swój talent. Nie tylko warto, drodzy samorządowcy, ale trzeba takim ludziom - mieszkańcom tego miasta - umożliwić rozwój także w tym zakresie, by nie został nam tylko Grzegorz Ciechowski, i by za jakiś czas nie wspominali oni Tczewa jako miasta, w którym nie dane im było się rozwinąć.
Miasto nieprzyjazne dla młodych muzyków? Komercji mówią nie!
TCZEW. Czy po Grzegorzu Ciechowskim w Tczewie już nie rozwija się muzycznie żaden młody człowiek? Tak mogłoby się wydawać, bo nikt tak jak Obywatel GC, nie zasłynął w Polsce ze swojego talentu. To jednak nie oznacza, że utalentowanych muzycznie ludzi w naszym mieście nie ma. Za to jest problem z brakiem miejsc do rozwijania swoich talentów!
- 23.04.2011 00:00 (aktualizacja 10.08.2023 14:43)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze