Pięcioro mieszkańców Os. Witosa wzięło udział w czerwcowej sesji Rady Miejskiej Tczewa.
„Krecia robota” i „zastraszanie”
- Jesteśmy tu w sprawie świetlicy - oznajmiła Grażyna Mokwa ze „Stowarzyszenia Górki”, prywatnie żona radnego Kazimierza Mokwy. - Pewne kroki zostały poczynione: powstał projekt, wybrana została lokalizacja, przyznana działka... Jesteśmy bardzo wdzięczni, ale liczyliśmy na to, że teraz będzie szło już tylko żwawiej. Tymczasem dowiadujemy się ostatnio, że zamiast świetlicy na Górkach, z przeznaczeniem na tymczasową świetlicę wyremontowana zostanie plebania u Św. Franciszka...
O „krecią robotę” oskarżyła mieszkanka Górek ks. Jana Buka, proboszcza tamtejszej parafii.
- Pewnie na najbliższym kazaniu będzie powiedziane, że walczymy z kościołem czy nawet z Bogiem - stwierdziła. - To nie tak. Jesteśmy wierzący i praktykujący, pomagamy i wspieramy ks. Buka, ale zbulwersował nas fakt, że wykonał krecią robotę.
Z kolei za „zastraszanie” dostało się wiceprezydentowi Tczewa Adamowi Burczykowi, a prezydentowi miasta Mirosławowi Pobłockiemu - za „szkalowanie” radnego Mokwy. „Afera” gotowa.
„Na co im ta świetlica?”
„Panie Kazimierzu, nie przeszkadzajcie, bo nie będziecie mieli nic” - podobno takie słowa usłyszał z ust wiceprezydenta Burczyka radny Mokwa.
- Z ust wysokiego urzędnika padło takie stwierdzenie, że możemy nie doczekać się świetlicy w tej kadencji, że może to potrwać jeszcze dwie, więc bierzmy to, co się nam daje - relacjonowała Grażyna Mokwa.
Świetlica miałaby służyć za miejsce spotkań młodzieży, spotkań przedwyborczych, imprez weselnych itd.
- Nie wyobrażam sobie tego, żeby to wszystko miało odbywać się na plebani. Plebania ma już swoje przeznaczenie, swojego gospodarza i swoją nadrzędną władzę, która ew. powinna to finansować. Tymczasem wieloletni proboszcz, zamiast nas wspierać i użyć swojego autorytetu, aby nam pomóc i wreszcie doprowadzić do budowy świetlicy ciągle pyta „Na co im ta świetlica?”.
„Pytać, a nie robić zamieszanie”
Zarówno ton, jak i treść wystąpienia Grażyna Mokwa nie spodobała się Mirosławowi Pobłockiemu. Włodarz stwierdził, że jej małżonek - radny Kazimierz Mokwa - nie znając przepisów, narobił niepotrzebnego zamieszania.
- Rozumiem radnego Mokwę: jest nowym radnym, rzadko bierze udział w pracach Rady, często wyjeżdża, nie zna przepisów, nie zna ustawy o samorządzie gminnym, nie wie, na co samorząd może sobie pozwolić, a na co nie... - wyliczał. - Jeśli ja czegoś nie wiem, to się pytam. Gdyby radny Mokwa przyszedł do mnie i spytał się, to ja bym mu wyjaśnił, że to bzdura. A co zrobił? Napisał pismo i obiegł mieszkańców osiedla. Z tego co wiem, niektórzy nie byli nawet świadomi co podpisują. Radny nie wie, nie pyta, ale chodzi po osiedlu i rozpowiada głupoty.
W wystosowanym do prezydenta piśmie czytamy: „Z całym szacunkiem dla instytucji kościoła, pragniemy przypomnieć, że żyjemy w państwie świeckim, gdzie obowiązuje rozdział państwa od kościoła. W zw. z tym świetlica pod okiem ks. proboszcza nie spełniałaby swojej funkcji socjalno-kulturalnej. Obawiamy się, że z różnych względów niektórzy członkowie naszej społeczności są innego wyznania bądź niewierzący i mogą poczuć się wykluczeni i wyalienowani taką organizacją świetlicy osiedlowej”.
- Jeżeli są wątpliwości, proszę się pytać, a nie robić zamieszanie na osiedlu - zaapelował prezydent. - Całe to zamieszanie spowoduje dalsze rozdźwięki, które już istnieją na tym osiedlu. Takiego podziału społeczności ja już dawno nie widziałem...
Złożył pismo i wyjechał…
Mirosław Pobłocki wyjaśnił, że miasto nie będzie finansowało remontu plebani:
- Nie ma takiego pomysłu, nie ma nawet prawnej możliwości, aby zrealizować to zadanie z pieniędzy publicznych. Miasto NIE MOŻE sfinansować remontu plebanii. Wystarczy popatrzeć na budżet. Jeśli pan radny nie wiedział, mógł się skonsultować z kolegami klubowymi, z jednym, drugim prezydentem, z panią skarbnik...
- Mąż był w poniedziałek u pana, a pan był zajęty - odpowiedziała Grażyna Mokwa. - Dlatego złożył tylko pismo i wyjechał.
Prezydent zaznaczył, że radny Mokwa nigdy się z nim nie umawiał:
- Ja nie wiedziałem, że pan radny Mokwa chce do mnie przyjść i porozmawiać. Zresztą on nie musiał przychodzić do mnie, mógł porozmawiać z dowolnym urzędnikiem czy radnym. Ja pana radnego Mokwę bardzo szanuję... przepraszam - szanowałem. Ale takimi metodami ja nie będę współpracował.
Głos zabrał również oskarżony o „zastraszanie” wiceprezydent Adam Burczyk:
- Ponieważ dowiedziałem się, że ksiądz remontuje plebanię i mógłby ją udostępnić, powiedziałem radnemu, że może do czasu kiedy będzie można wybudować świetlicę, jest to dobre miejsce na spotkanie się mieszkańców osiedla. To wszystko co powiedziałem. Ja przestaję z tym panem rozmawiać.
Świetlica - nie wiadomo kiedy, ale będzie
- Troszeczkę nie po to żeśmy tutaj przyszli - stwierdził inny mieszkaniec Os. Witosa chwilę po tym, kiedy zbulwersowana żona radnego Kazimierza Mokwy opuściła salę obrad. - Nam chodzi o konkrety: czy możemy liczyć na jakiekolwiek pieniążki w sprawie budowy świetlicy?
- I tak powinna wyglądać dyskusja, pytanie-odpowiedź - ucieszył się prezydent Mirosław Pobłocki. - W tej chwili mamy początek kadencji. Nie wiem dlaczego robiona jest awantura, że czegoś się nie robi. Jesteśmy przygotowani do realizacji tego zadania. To, że zrobiliśmy już tyle (a nie było łatwo), pokazuje że jesteśmy życzliwi dla tej inicjatywy. W chwili obecnej trwają prace nad Wieloletnim Planem Inwestycyjnym, musimy ustalić które zadania będą realizowane w którym roku. Proszę się uzbroić w cierpliwość. Dziś nie powiem panu kiedy, ale mogę obiecać: nie ma woli wycięcia tego zadania.
Reklama
Kontrowersje wokół świetlicy. Prezydent: "Radny rozpowiada głupoty"
TCZEW. „Czy prawdą jest, że zamiast budowy świetlicy na naszym osiedlu prowadzone są negocjacje w sprawie remontu plebani z przeznaczeniem na tymczasową świetlicę?” - pytał w piśmie Kazimierz Mokwa, radny z Górek. „Bzdura!” - skwitował prezydent Mirosław Pobłocki, do którego skierowane było zapytanie. - Radny rozpowiada głupoty.
- 22.07.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:39)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze