Tym bardziej, że w przybliżeniu w kolarskich atrakcjach udział wzięło grubo ponad pół tysiąca osób. W grodzie Sambora już po raz piąty odbył się przejazd rowerowy w ramach „Dnia bez Samochodu” i Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu.
Pędzili przez miasto
W tym roku przedsięwzięcie było rekordowe i szczególnie udane. Wśród uczestników nie brakowało grup dzieci i młodzieży z opiekunami lub rodzicami. Zawzięcie pedałowali też dorośli. Już przed godz. 9.00 tczewska kanonka zapełniła się mieszkańcami na dwóch kółkach i w odblaskowych kamizelkach. Organizatorzy przygotowali dla rejestrujących się kamizelki, gwizdki oraz opaski odblaskowe. Tuż za grupą kolarzy ustawił się samochód, który później przez cały czas trwania przejazdu „grał” przeboje z rowerowymi motywami.
Zgodnie z planem długi, gwiżdżący peleton pomknął przy wstrzymywanym ruchu ulicami: Wojska Polskiego, Żwirki, Armii Krajowej, Jagiellońską i przez al. Kociewską, „jedynką” za wiaduktem w stronę „terenów wojskowych”. Tam na wszystkich czekały pozostałe atrakcje bez samochodu. Można było bezpłatnie skorzystać z porad oraz napraw serwisanta rowerowego, wziąć udział w konkursach oraz przekąsić co nie co. Na uczestników plenerowych imprez czekały maskotki Tczewa: Skrzat Samborek oraz czerwony Gryfik.
Najbardziej spektakularnymi wydarzeniami były jednak mistrzostwa Kociewia MTB we wszystkich kategoriach (do pokonania była trasa 4,4 km) oraz zawody akrobacji rowerowych, czyli sportu ekstremalnego na rowerach BMX.
Podniebne fikołki
Organizatorzy przygotowali dla zawodników, z reguły młodych, trzy usypane (ok. 2-metrową i dwie ok. 1,5-metrowe) skarpy do ewolucji. Miłośnicy tzw. dirt dumpingu (skoki i ewolucje w powietrzu) i vertu (pokonywanie przeszkód w określonym czasie z punktowanymi sztuczkami) dawali z siebie bardzo dużo i niekiedy kończyło się to groźnie wyglądającymi upadkami. Na szczęście nikomu nic się nie stało, chociaż trzech rowerzystów wykonywało karkołomne obroty o 360° do tyłu przez plecy - tzw. backflipy, które były nagradzane (o ile nie kończyły się upadkiem... na głowę) gromkimi brawami, zwłaszcza rowerowych fanek.
- Dirt jumping polega na skakaniu na ziemnych skoczniach – mówi Andrzej Karczmarek, uczestnik zawodów, mieszkaniec Gdyni, na co dzień student architektury na Politechnice Gdańskiej. – W skrócie, chodzi o wykonanie jak najbardziej efektownych powietrznych ewolucji. W tych zawodach chodzi o to, by zrobić jak najlepsze tricki na wszystkich trzech skoczniach. Trenuję ten sport ok. 3 lat, również na skateparkach. Wcześniej trochę jeździłem po lesie i ścigałem się na rowerach MTB. Na dwóch kółkach jeżdżę od dziecka. Obecnie na BMX – rowerze bez amortyzatorów, przerzutek i hamulców. Rower ten ma dwa małe koła (20 cali) z bardzo dużym ciśnieniem. Cała konstrukcja jest bardzo wytrzymała i wzmocniona dodatkowym spawaniem. Duble tailwhip jest dość efektownym trickiem, który starałem się dziś wykonać. Polega to na wyrzuceniu roweru do tyłu i wykonaniu dwóch obrotów wokół własnej osi w powietrzu oraz pokonaniu następnej przeszkody.
Rowerzysta dodał, że jeździ też na snowboardzie, ale to właśnie ewolucje na BMX są jego największą pasją i w tym najlepiej „się wyraża”.
Podczas imprezy w Tczewie zawodnicy rywalizowali w dwóch kategoriach: najlepszym przejeździe przez przeszkody z trickami i wykonaniu najlepszego rowerowego tricku na przeszkodzie.
Nie mają gdzie trenować
Wykonujący ewolucje przyznawali, że sport ten, mimo iż coraz bardziej popularny, to jednak wciąż ma dość luźną formę. W Polsce brakuje stowarzyszeń, które dopiero teraz próbują się zawiązywać, skateparków i skoczni do trenowania. Niedawno zlikwidowano krytą halę „Modelarnia” w Gdańsku, gdzie trenowało wielu rowerowych miłośników jazdy ekstremalnej. Z uwagi na to dirt jumping i vert to dyscyplina, którą w Polsce dość trudno się uprawia, a jeśli ktoś myśli o poważnych startach w zawodach musi brać pod uwagę wyjazdy np. do Niemiec...
Reklama
Rowerowa manifestacja - moc atrakcji w „Dniu bez samochodu”
POMORZE.. „Dzień bez samochodu”, piknik rowerowy, zawody rowerowych akrobatów oraz finał Mistrzostw Kociewia MTB 2011 – miniona sobota była w takie zdarzenia wyjątkowo bogata. Miłośnicy jednośladów mogli się poczuć usatysfakcjonowani. Niestety, powyższy cykl imprez to wyjątek potwierdzający regułę - takich imprez wciąż jest za mało.
- 28.09.2011 00:00 (aktualizacja 12.07.2023 21:53)

Reklama










Napisz komentarz
Komentarze