„Buraki”, „wieśniaki”
Zdaniem występujących w materiale uczniów Zespołu Szkół w Rajkowach oraz ich rodziców, nauczyciel matematyki Wiesław S. miał od lat poniżać dzieci, zwracając się do nich „buraki”, „wieśniaki”, bić i poszturchiwać za złe odpowiedzi, ciągnąć za uszy i uderzać głowami o szkolną tablicę. Zdaniem Magdaleny K. po uderzeniu nauczyciela długopis uszkodził jej synowi Arkadiuszowi przedni ząb i podniebienie.
Jednym z bohaterów reportażu „Uwagi” jest Szymon D., uczeń szóstej klasy szkoły podstawowej. Chłopak, mający problemy z przyswajaniem przedmiotu, miał skarżyć się rodzicom na szykany matematyka.
Obdukcja: bez poważnego uszczerbku
- „Raz syn przyszedł ze szkoły z płaczem, że boli go głowa. Po godzinie płakał już, że boli go coraz bardziej. Wtedy opowiedział, że pan S. uderzył go trzy razy w głowę za zły wynik zadania domowego” – wspomina w materiale filmowym Żaneta D., matka Szymona.
Kobieta zdecydowała się na wykonanie obdukcji. Nie wykazała ona poważnego uszczerbku na zdrowia dziecka, ale mimo to Żaneta D. zgłosiła sprawę w Komisariacie Policji w Pelplinie, która przekazała ją do Prokuratury Rejonowej w Tczewie. Do prokuratury trafiło też podobne zgłoszenie, o pobiciu innego ucznia, Szymona L., przez nauczyciela.
- W obu sprawach przesłuchaliśmy kilkanaście osób, w tym obu chłopców, ich rodziców, dyrektorkę szkoły, nauczyciela oraz kolegów – wyjaśnia nam Kajetan Gościak, prokurator rejonowy w Tczewie.
(...)
Świetny pedagog czy "zbyt ostry belfer"?
Rajkowy po emisji programu podzieliły się. Część mieszkańców stoi murem za nauczycielem, inni mówią, że jego metody „wychowawcze” były tajemnicą poliszynela.
- Moja wnuczka miała z nim lekcje i zawsze podkreślała, że to świetny nauczyciel, który dobrze tłumaczy przedmiot – mówi starsza kobieta.
- Kilka lat temu miałam z nim lekcje i nie chce mi się wierzyć, że aż tak się zmienił – mówi młoda dziewczyna spotkana na przystanku. - Był świetnym nauczycielem, nigdy na naszych lekcjach nikogo nie uderzył. Dla uczniów gorzej radzących sobie z przedmiotem prowadził dodatkowe zajęcia i robił to za darmo! Organizował też ciekawe wycieczki. Zdarzało mu się podnieść głos, ale który nauczyciel tego nie robi? Był wychowawcą mojej siostry i ona też może potwierdzić moje słowa.
- Kilkanaście lat temu miałam wątpliwą przyjemność być uczennicą pana S. - dodaje kolejna mieszkanka wsi. - Często krzyczał na uczniów, poszturchiwał ich, zwykle za źle wykonanie zadanie przy tablicy lub brak pracy domowej. Najgorzej mieli ci, których sobie „upatrzył”.
(...)
Dyrektorka: w granicach prawa
Do naruszenia nietykalności cielesnej Szymona D. miało dojść w lutym tego roku.
- Po zgłoszeniu mi przez panią Żanetę D., że jej syn został uderzony przez nauczyciela matematyki, zebrałam materiał dowodowy, napisałam pozew i w tym samym miesiącu wysłałam go do komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie pomorskim w Gdańsku – wyjaśnia nam Jolanta Pellowska, dyrektor Zespołu Szkół w Rajkowach, odpowiadając na zarzuty reporterów TVN o opieszałą reakcję na wydarzenie.
14 czerwca komisja nałożyła na Wiesława S. karę w postaci nagany z ostrzeżeniem (od której nauczyciel 12 sierpnia się odwołał do ministra edukacji narodowej), a 29 czerwca prokuratura postawiła zarzuty.
- Dopiero po zakończonym 1 września urlopie mogłam zawiesić go w czynnościach, gdyż sprawa przeszła z prokuratury do sądu – dodaje dyrektorka. - Moje działania obracały się w granicach prawa, którego nie wolno mi przekraczać, dlatego też oburzające były pytania redaktora TVN o to, dlaczego nic nie zrobiłam.
(...)
Słabość materiału dowodowego
Czy sprawy Szymona L. i Szymona D. były jednostkowymi zdarzeniami? W 2009 r. przed wspomnianą komisją dyscyplinarną toczyło się postępowanie wobec Wiesława S., również dotyczące uderzenia dziecka i używania wobec niego obraźliwych słów. Wówczas skarga została oddalona ze względu na słabość materiału dowodowego. Pojawiały się także pojedyncze skargi, że nauczyciel za dużo wymaga, zbyt dużą liczbę materiału zadaje do domu.
- Wszystkie były umieszczane w protokole, a po każdym takim sygnale rozmawiałam z nauczycielem i rodzicem zgłaszającym sprawę – podkreśla dyrektorka szkoły. - Sama nigdy nie zdecydowałabym się na rozstrzyganie tak poważnych spraw, jak z tego roku, więc oddałam je w ręce instytucji do tego powołanych.
Zdaniem Jolanty Pellowskiej reportaż „Uwagi” był oskarżeniem jej samej o zbyt spóźnioną reakcję na skargi rodziców i wydaniem wyroku na nauczyciela.
- Reportaż pokazał tylko te fragmenty, które miały przynieść efekt, a mianowicie zniszczenie i nauczyciela, i dyrektora za brak działania – dodaje dyrektorka. - Pana Wiesława S. przedstawiono jako przestępcę. Dziennikarze nie zdobyli się na odwagę, by zapytać o niego osoby, którzy mają o nim pozytywne zdanie. Nauczył dobrze matematyki wielu młodych ludzi i pokazał im kawałek Polski.
Nauczyciel: to manipulacja i pomówienia
Wiesław S., nauczyciel z ponad 20-letnim stażem, przyznaje, że swoim uczniom wysoko stawia poprzeczkę, że zadaje sporo pracy domowej. Zdarza mu się też podnieść głos na uczniów.
- Ale w moim zawodzie robię tak nie tylko ja – uważa. - Na pewno nigdy nikogo nie nazwałem „burakiem”, czy „wieśniakiem”. Moim zdaniem „wieśniak” brzmi dumnie, sam się szczycę, że mieszkam na prowincji.
O sprawie rzekomego uderzenia Szymona D. mówi, że incydentu nie pamięta, a oskarżenie opiera się na manipulacji i pomówieniach rodziców.
- Gdy jeden z uczniów zaprzeczył, że uderzyłem Szymona D., inni uczniowie nazwali go kapusiem, był też szykanowany na podwórku - dodaje matematyk. – Niestety, ten wątek pominięto w sprawie. Szymon D. nie sprawiał problemów wychowawczych, nie miał też problemów z matematyką. Z niewiadomych dla mnie powodów pani D. nastawiła swoich synów przeciwko mnie.
Jeszcze bardziej dziwi go oskarżenie ze strony rodziców Szymona L.
- Do jego mamy przyszła mama Szymona D., która miała ją dopiero „uświadomić”, że jej syn jest bity - uważa. - Chłopak to potwierdził. To najbardziej leniwy uczeń w klasie.
O sprawie z uszkodzonym dziąsłem Arkadiusza K. przed sześcioma laty mówi, że od tamtej pory stara się uczniów wręcz nie dotykać.
- Była to dla mnie przykra sprawa – nie ukrywa Wiesław S. - Widziałem z tyłu klasy, że uczeń nie zajmuje się tym, czym powinien. Chciałem go przestraszyć i zrobiłem to tak, że uczeń zadrapał sobie trzymanym w ustach długopisem dziąsło. Czułem się winny, więc finansowałem jego leczenie i dojazdy do lekarzy, mimo że zdaniem dentystki z Pelplina nie było mowy o jakimś poważnym urazie.
- Po emisji reportażu dostawałem telefony wsparcia od kolegów z pracy, od rodziny i przyjaciół - kontynuuje. - Cieszy mnie to, tak jak pozytywne uwagi absolwentów na forum „Uwagi”. Dziękuję za to. Dzięki temu nadal pragnę pozostać „wieśniakiem” z Rajków.
Więcej w „Gazecie Tczewskiej”,
która wraz z „Dziennikiem Pomorza”, ukazuje się
na terenie powiatu tczewskiego.
która wraz z „Dziennikiem Pomorza”, ukazuje się
na terenie powiatu tczewskiego.
JAKA JEST TWOJA OPINIA W TEJ SPRAWIE?








Napisz komentarz
Komentarze