Jednocześnie samorządowcy z Żuław nie kwapią sie do finansowego wsparcia doraźnego remontu. Tymczasem zamknięty od prawie trzech tygodni obiekt stał sie celem wandali, którzy kradną drewno i elementy stalowe. Przegoni ich planowany monitoring?
Zamknięty dla ruchu most i z pewnością do wiosny nie zostanie otwarty. Tymczasem pojawiają się wątpliwości, czy jest sens doraźnego remontu w sytuacji, gdy kolejne dziury i zniszczenia pomostu mogą się pojawić w każdej chwili.
Przeprawa jest nieczynna dla ruchu kołowego i pieszego od 24 października. Powodem zamknięcia były dziury w nawierzchni jezdni na trzech historycznych – i wpisanych do rejestru zabytków – przęsłach mostu. Dwie z nich były na tyle duże, że po wpadnięciu w nie samochodu, groziły urwaniem koła. Władze powiatu zabezpieczyły już 400 tys. zł na wykonanie ekspertyzy remontu oraz przeprowadzenie prac zapewniających pieszym bezpieczne przejście mostem.
W stanie awaryjnym
Na otwarcie obiektu czekają przede wszystkim mieszkańcy gminy Lichnowy. Jedyną grupą cieszącą się z zamknięcia mostu są jak dotąd... złomiarze. Do Starostwa docierają informacje o kradzieżach desek i elementów stalowych mostu. Problem jest tak poważny, że władze powiatu będą dyskutować w ten czwartek nad objęciem obiektu systemem monitoringu. W ostatni poniedziałek z kolei władze powiatu tczewskiego spotkały się z włodarzami samorządów po drugiej stronie Wisły. Wspólnie przygotowano apel do premiera Donalda Tuska z prośbą o przejęcie mostu i generalny remont ze środków Skarbu Państwa.
- W 1999 r. zostaliśmy „uszczęśliwieni” tym mostem – powiedział starosta tczewski Józef Puczyński. - Od tego czasu pisaliśmy do wszystkich ważnych urzędów o zabranie nam mostu – bez efektów.
Zaproszeni na spotkanie eksperci nie mają wątpliwości, że most jest w stanie katastrofalnym.
- Ale to nie jest tak, że cały most jest do wymiany – uściślił Maciej Malinowski z Politechniki Gdańskiej, autor kilku ekspertyz technicznych mostu.
Paradoksalnie w najlepszej kondycji są trzy najstarsze przęsła z oryginalną kratownicą oraz trzy pierwsze od strony Lisewa. Do natychmiastowej wymiany ewidentnie nadają się przęsła ESTB od strony Tczewa. To wojskowa, tymczasowa konstrukcja funkcjonująca od 1958 r.
- Od góry zniszczeń mostu nie widać – dodał Maciej Malinowski, porównując stan obecny do tego z 2008 r. - Dziury to efekt czynnika czasowego i nieprzestrzegania ograniczeń ruchu. Trzy lata temu z myślą o karetkach podwyższono rygle przy wjazdach na most. Efekt był taki, że zaczęły nim jeździć kilkutonowe wywrotki. Drewniana konstrukcja pomostu nie jest przystosowana do takich nacisków osi. Nie powiemy dziś, że można jeździć po tym moście samochodem osobowym, albo puścić ruch pieszych. Obiekt jest w stanie awaryjnym i może dojść do katastrofy.
Pukanie o pomoc
Starostwo Powiatowe zleciło kilka miesięcy temu przygotowanie koncepcji rewitalizacji mostu wraz z jego wzmocnieniem oraz odbudową bramy wjazdowej od strony Tczewa i czterech wieżyczek. Szacunkowy koszt to ok. 100 mln zł. Powiatu na taki wydatek oczywiście nie stać, stąd ciągłe apele o przejęcie zabytku przez państwo.
- Ciągłe łatanie dziur i wylewanie nowego asfaltu na dłuższą metę nic nie da – wyjaśnił Mariusz Sobczyk, dyrektor Biura Projektów Budownictwa Komunalnego w Gdańsku, które przygotowało koncepcję rewitalizacji mostu. - Obiekt uległ prawie całkowitej degradacji. Wątpię, czy po doraźnym remoncie znajdzie się ktoś, kto weźmie odpowiedzialność za decyzję o wznowienie ruchu, w sytuacji, gdy grozi katastrofa.
- Chcemy, aby most służył temu, po co został zbudowany – podkreślił wicestarosta tczewski Mariusz Wiórek. - Nie chcemy utrzymania obecnej prowizorki, ale pełnej rewitalizacji. Byliśmy już w tej sprawie u prezydenta RP, ministra finansów i ministra kultury, gdzie usłyszeliśmy, że mają wnioski na remont zabytków o wartości 1 mld zł, w sytuacji gdy mogą rozdać 37 mln zł...
Jak zaznaczył inż. Sobczyk, nie ma szans na wykonanie doraźnego remontu mostu, który pozwoliłby na przywrócenie ruchu drogowego, w przeciągu kilku tygodni. W takiej sytuacji – z uwagi na procedury przetargowe i zbliżającą się zimę – prace rozpoczną się najwcześniej na wiosnę.
Nie kwapią się do wsparcia
Zaproszeni przez tczewskiego starostę samorządowcy również stoją na stanowisku, że jedyną drogą na uratowanie przeprawy jest przejęcie jej przez Skarb Państwa.
- To nasza porażka, że kilkanaście lat starań nie przyniosło efektów, ale musimy też z tego wyciągnąć wnioski – powiedział wicestarosta malborski Waldemar Lamkowski. - W tej akcji potrzebujemy wsparcia władz wojewódzkich.
Zastępca prezydenta Tczewa przypomniał, że budowa mostu w Kwidzynie zaczęła się od zmiany kategorii drogi na krajową.
- To nie jest inwestycja, którą jesteśmy w stanie zrealizować nawet na poziomie wojewódzkim, a w przypadku starań o dotację unijną i tak trzeba mieć środki własne i to niemałe, których samorządy nie udźwigną – dodał Adam Burczyk.
Starosta malborski Mirosław Czapla zauważył z kolei, że „straszakiem” na władze centralne może być argument, że w przypadku zawalenia się części mostu drogowego może też ucierpieć jego kolejowy sąsiad – jedyny taki obiekt w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.
- To nasi mieszkańcy najbardziej odczuwają zamknięcie mostu – powiedział wójt Lichnów Jan Michalski. - W Tczewie robią zakupy, chodzą do lekarza, pracują. Deklarujemy pomoc finansową, bo zależy nam na jak najszybszym przywróceniu ruchu na moście. Wśród naszych mieszkańców już mnożą się plotki, że most zostanie zamknięty na dobre i tylko pary młode będą robić sobie przy nim zdjęcia.
Dokumentacja kompleksowej odbudowy mostu mogłaby kosztować nawet 2,5 mln zł. Władze powiatu tczewskiego chciały dowiedzieć się od włodarzy gmin i powiatów za rzeką, czy mogą liczyć na wsparcie finansowe jej wykonania oraz przeprowadzenia doraźnego remontu. Pomoc zadeklarował jedynie wójt gminy Lichnowy. Pozostali samorządowcy nie kwapią się z nieoczekiwanym wydatkiem. W rozmowie z dziennikarzami wicestarosta malborski Waldemar Lamkowski wyjaśnił, że czeka na konkretną propozycję powiatu tczewskiego.
- Patrzymy na stan mostu z niepokojem i będziemy wspierać działania mające na celu przekazanie obiektu państwu, ale nie twórzmy dokumentów, które tylko będą zalegać na półkach – powiedział wójt gminy Miłoradz Tadeusz Biliński, którego wsparł starosta malborski. - Ekspertyza nie będzie pozwoleniem na budowę, a tylko wyrzuceniem pieniędzy. Skupmy się na przejęciu mostu przez państwo, bo w końcu to do niego należą wszystkie mosty na Wiśle i Odrze.
Problem z wieżyczkami
Natychmiastowego remontu wymagają też cztery ocalałe z zawieruchy wojennej i powojennej rozbiórki mostowe wieżyczki. Starostwo Powiatowe zleciło już przygotowanie dokumentacji remontu za 65 tys. zł. Jego wstępny koszt szacowany jest na 4-6 mln zł.
- Wieżyczki to absolutna ruina w stanie katastrofalnym – podkreślił Mariusz Sobczyk. - Bez remontu po prostu się rozlecą.
Jednak, żeby wykonać takie prace, na most i tak musiałby wjechać ciężki sprzęt...
Wspólnie ocalimy Most Tczewski!
„Gazeta Tczewska” chce wesprzeć Starostwo Powiatowe w przekonaniu władz centralnych o konieczności przejęcia mostu przez państwo i wykonanie generalnego remontu, który uratuje ten bezcenny 150-letni zabytek. Planujemy cykliczną publikację artykułów prezentujących problemy obiektu oraz druk kuponów, które wypełnią nasi Czytelnicy. Wszystkie zawieziemy do ministra infrastruktury, któremu wręczymy apel o uratowanie Mostu Tczewskiego.












Napisz komentarz
Komentarze