O wznowieniu wojennych wspomnień tczewianina Czesława Knoppa rozmawiamy z Tomaszem Żuroch - Piechowskim z Wydawnictwa Maszoperia Literacka.
- Ukazało się drugie wydanie wojennych wspomnień tczewianina Czesława Knoppa pt. „Spod Stalingradu do Andersa”. Skąd pomysł, żeby je wznowić?
- Od jakiegoś czasu pracuję w Wydawnictwie Maszoperia Literacka, które funkcjonuje na rynku ogólnopolskim. Publikujemy m. in. wspomnienia z II wojny światowej, ukazujące ją oczami naszych dawnych wrogów – Niemców i Rosjan. W kręgu naszych czytelników pojawił się pomysł włączenia do nich wspomnień Czesława Knoppa, słabo znanych poza Tczewem. Pomysł nie miałby szansy realizacji, gdyby nie życzliwość Krzysztofa Kordy, wiceprezesa Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego, który ułatwił wydawnictwu nawiązanie kontaktu z rodziną autora, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.
- Jakie są zasadnicze różnice między starym a nowym wydaniem książki?
- Najbardziej istotną zmianą jest znacznie szerszy wybór fotografii ze zbiorów rodziny i kolekcjonerów. W książce znalazła się m. in. fotografia zbombardowanego dworca kolejowego w Tczewie. Prócz tego we wstępie objaśniliśmy m. in. kwestię przymusowej służby Pomorzan w armii niemieckiej, dołączyliśmy również wykaz najnowszej literatury naukowej dotyczącej tego problemu, represji hitlerowskich wobec Pomorzan i dywersji niemieckiej w 1939 r. Liczymy, że dzięki tym zabiegom praca zostanie przyjęta z większym zrozumieniem i utrudni formułowanie krzywdzących ocen tym wszystkim, których dziadkowie nie mieli tego wątpliwego szczęścia, by bić się za cudzą sprawę.
- Przez lata problem Polaków walczących w Wehrmachcie był tematem tabu. Na rynku wydawniczym - poza opracowaniami naukowymi - raczej nie znajdziemy relacji samych żołnierzy...
- Wspomnienia tego rodzaju istnieją, ale nie ma ich wiele. Znając cały kontekst historyczny problemów związanych z przymusowymi wpisami na volkslistę, przymusową służbą w Wehrmachcie i pogardą, jaką przez ludność napływową byli otaczani ci, którzy walczyli za Hitlera nie z własnej woli, trudno się dziwić, że przez dziesiątki lat temat ten przemilczano. Teraz, gdy możemy o tym dyskutować, większość świadków epoki już nie żyje. Zapewne pojawią się jeszcze pojedyncze wspomnienia, ale to wszystko, na co możemy liczyć.
- Czy o wspomnieniach Knoppa można powiedzieć, że są wyjątkowe?
- Tak! Oceniam je z dwóch perspektyw – jako zawodowy historyk i jako tczewianin. Jako historyka niewiele jest mnie w stanie zadziwić, ale jako tczewianin odnajduję w jego książce topografię przestrzeni, która jest moją przestrzenią. W fabryce „Arkona”, gdzie Knopp przez pewien czas był zatrudniony, kilka tygodni wcześniej mieścił się obóz przejściowy dla ludności polskiej Sammellager Dirschau, przez który przeszła prawie cała moja rodzina. Także ta jej część, która lepiej mówiła po niemiecku, niż po polsku.
- Jaki fragment książki najbardziej zapadł panu w pamięć?
- Niesamowity jest opis pewnego wieczoru, gdy niemiecki kierowca, będący u rodziny Knoppów na kwaterze, wraca wyraźnie przygnębiony i się upija, najwyraźniej coś go gnębiło. Później, opuszczając ich mieszkanie, powtarza kilka razy: Pamiętajcie o Szpęgawsku… Możemy się domyślać, jakiego rodzaju „towar” przyszło wozić owemu kierowcy na trasie Tczew – Starogard Gd. Tczewianom nie trzeba robić przypisów do tego zdania.
- Książka może być przyczynkiem do dyskusji o problemie Polaków wcielanych do Wehrmachtu, potraktowanym swego czasu przez polityków instrumentalnie, bez elementarnej znajomości zagadnienia...
- Paradoks polega na tym, że gdyby nie ta medialna bijatyka, nikt by już dziś o problemie nie pamiętał! Dzięki relacji, którą zostawia od siebie Czesław Knopp, możemy przenieść się na chwilę w realia okupowanego Tczewa. Dla naszych dzieci II wojna światowa będzie tylko tematem z podręcznika, tak samo odległym w czasie jak wojny punickie, stąd każde indywidualne świadectwo odwołujące się nie tylko do naszego rozumu, ale i uczuć, ma kapitalne znaczenie.
Promocja
Promocja książki Czesława Knoppa „Spod Stalingradu do Andersa. W mundurze obcym i polskim” - nad którą patronat medialny objęła „Gazeta Tczewska” - odbędzie się w najbliższy piątek, 9 grudnia, o godz. 17.30 w Centrum Wystawienniczo – Regionalnym Dolnej Wisły. Autor wspomnień po zakończeniu wojny, podobnie jak wielu innych żołnierzy gen. Władysława Andersa, nie powrócił do Polski i osiadł na emigracji w Londynie. W promocji weźmie udział rodzina autora - córki z Londynu i rodzina z Tczewa. Promocja odbywa się w przeddzień 89. urodzin Czesława Knoppa. W trakcie spotkania będzie można nabyć książkę.
Reklama
Wstrząsająca relacja Czesława Knoppa. Pamiętajcie o Szpęgawsku!
TCZEW. Przez lata problem Polaków walczących w Wehrmachcie był tematem tabu. Na rynku wydawniczym - poza opracowaniami naukowymi - raczej nie znajdziemy relacji samych żołnierzy...
- 07.12.2011 00:00 (aktualizacja 17.06.2023 11:51)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze