Konstrukcja była solidnie wykonana. Świadczy o tym choćby fakt, że jej wybudowanie kosztowało 700 tys. zł. Tczewianie często obserwowali z niej postępy pracy na budowanym wiadukcie.
Abstrakcyjny pomysł?
Po demontażu kładki dla pieszych przez firmę Polwar, pojawiło się pytanie czy nie można by wykorzystać jej w innym miejscu?
- Miasto partycypowało w budowie wiaduktu – mówi radny powiatowy Andrzej Semborowski. - Może byłoby zainteresowane wykorzystaniem kładki gdzie indziej? Mieszkańcy os. Witosa pytali mnie czy nie byłoby możliwości jej adaptacji tuż obok wiaduktu przebiegającego al. Solidarności (droga nr 91), która łączy osiedla Bajkowe z os. Witosa. Niewątpliwie byłoby to dla nich dużym ułatwieniem; obecnie zmuszeni są docierać do os. Witosa tą drogą jedynie autobusem, ponieważ występuje tam zakaz dla ruchu pieszego.
Dodajmy, że nie łamiąc przepisów pieszo na os. Witosa dostaniemy się jedynie od strony ul. 30 Stycznia.
Podczas jednej z sesji Rady Powiatu uznano ten pomysł za zbyt abstrakcyjny. Czy jednak nie miałby on możliwości realizacji?
Kładka - prowizorka
W Urzędzie Miejskim w Tczewie, gdy pytamy o tę sprawę, słychać niedowierzanie albo głosy sceptyczne.
- Rozumiem, że Polwar chciałby zarobić odsprzedając konstrukcję? – snuje domysły jedna z pytanych przez nas urzędniczek z Wydziału Inwestycji i Remontów tczewskiego magistratu. – Może byłaby szansa na wykorzystanie tej kładki przez miasto, ale na razie takiej potrzeby nie ma. Kładka jest konstrukcją tymczasową i trudno byłoby teraz gdzieś wykorzystać podobną prowizorkę.
Jakoś nie słychać, by którykolwiek z samorządowców palił się do pomysłu zakupu i wykorzystania kładki.
Gąszcz przepisów, tuzin decydentów
Zapytaliśmy Kazimierza Raduszkiewicza, dyrektora firmy Polwar S.A., która zbudowała wiadukt, jak wpadł na pomysł przekazanie tymczasowej konstrukcji kładki tczewskim samorządom.
- Zaproponowałem miastu przekazanie kładki, ale zdawałem sobie sprawę, że w obliczu obowiązującego prawa i przepisów wykorzystanie tej konstrukcji będzie niezwykle trudne. W grę wchodzą przecież restrykcyjne przepisy prawa budowlanego, oraz prawo lokalne i prawo zamówień publicznych... Miasto wedle prawa budowlanego musiałoby określić lokalizację, przygotować i uzgodnić plan inwestycyjny, a na to potrzeba czasu i środków finansowych. Po zbudowaniu nowego wiaduktu, jako wykonawcy byliśmy zobowiązani do demontażu tej tymczasowej konstrukcji i to zrobiliśmy. Pewnie miejscy urzędnicy byliby w stanie znaleźć jakąś lokalizację, ale gąszcz przepisów znacznie utrudnił ten fakt. Adaptacja podobnej konstrukcji wymagałaby odpowiedniego projektu, pozwolenia na budowę, oraz bardzo wielu uzgodnień, w tym m. in. z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (w przypadku jej budowy wzdłuż obecnego wiaduktu na drodze krajowej nr 1). Jak widać zależy to od wielu decydentów i same chęci władz lokalnych nie wystarczają. Na razie zdemontowana kładka złożona została na naszej bazie w Żukowie.
Gdyby nie tryb specustawy...
Dyrektor Polwaru dodaje, że sama budowa wiaduktu w ul. Wojska Polskiego trwałaby zapewne dłużej, gdyby nie skorzystano przy tej inwestycji z trybu specustawy drogowej, oraz nie zakwalifikowano wiaduktu jako elementu drogi dojazdowej do węzła autostradowego w Stanisławiu. Tutaj działania władz samorządowych należy ocenić bardzo wysoko.
- Gdyby nie to, uzyskanie wszystkich zezwoleń w trakcie realizacji potrwałoby pewnie co najmniej kolejne pół roku – dodaje Kazimierz Raduszkiewicz. – Co do samej tymczasowej kładki, była ona bardzo dobrze zaprojektowana i solidnie wykonana. Moje pytanie do władz miasta było formalnością jako dyrektora firmy. Choć wiedziałem, że w świetle aktualnych przepisów jest to niemożliwe. Ponadto projekt adaptacji kosztowałby samorząd ok. 15-20 proc. kosztów pierwotnej inwestycji, czyli co najmniej 100 tys. zł. Trudno też powiedzieć czy adaptacja zdemontowanej kładki na użytek miejski zamknęłaby się w kwocie 600 – 700 tys. zł czy wyższej. Zależałoby to od decyzji lokalizacyjnej.
Inwestycja na pokolenia
- Trzeba pogratulować samorządowcom odwagi, bo to inwestycja na pokolenia – podsumowuje dyr. Kazimierz Raduszkiewicz. - Dziś możemy cieszyć się z nowego, pięknego wiaduktu w ul. Wojska Polskiego. Chciałbym też podziękować mieszkańcom Tczewa, za cierpliwość w trakcie budowy, bo spowodowała ona sporo zamieszania w ich codziennym życiu. Z drugiej strony bardzo rzadko się zdarza, aby obserwować budowę takiego obiektu na wyciągniecie ręki. Będą mogli o tym opowiadać wnukom... Dzięki tej i innym inwestycjom - drogowym i kolejowym, Tczew w ciągu ostatnich kilku lat stał się w prawdziwą bramą Trójmiasta. W najbliższych latach zapewne wygeneruje to w okolicy nowe przedsięwzięcia przemysłowe i logistyczne, które przyniosą mieszkańcom wymierne korzyści. Tak to już jest, że najpierw trzeba zainwestować w infrastrukturę...
Kładka - prowizorka - w gąszczu przepisów
TCZEW. Nowy wiadukt w ul. Wojska Polskiego w Tczewie jest użytkowany przez mieszkańców od 15 listopada. Wówczas znikła też kładka dla pieszych, która służyła tczewianom przez cały czas trwania tej inwestycji. Kładki nie ma na ul. Wojska Polskiego, ale nie znikła ona na dobre... Czy mogłaby posłużyć mieszkańcom Tczewa w innym miejscu?
- 07.01.2012 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:42)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze