Czy o karach za opóźniony wiadukt ul. Wojska Polskiego zadecyduje sąd? W minionym tygodniu władze powiatu wysłały do spółki wezwanie do zapłaty, w którym samorząd występuje z roszczeniem w kwocie 2,3 mln zł.
Roszczenie racjonalne
Budowa wiaduktu zakończyła się pod koniec grudnia 2011 r., mimo iż w zapisie umowy widniała data 22 września. Wykonawca jeszcze przed tą datą informował, że inwestycja zostanie oddana z opóźnieniem, wymieniając pięć przyczyn: problem z wejściem na teren kolejowy, problem z uzyskaniem zamknięć kolejowych, odkrycie starych budowli podziemnych w miejscu posadowienia podpór kładki dla pieszych (którą także otwarto później niż zamierzano), konieczność zmiany technologii pogrążania grodzic oraz kolizję instalacji kanalizacji deszczowej z elementami wiaduktu. Firma poprosiła władze powiatu o przedłużenie terminu ukończenia prac do połowy grudnia. Starostwo nie wyraziło na to zgody, zamawiając u niezależnej firmy audyt inwestycji. Audytor oszacował, że opóźnienie krytyczne, czyli takie, które mogło spowodować opóźnienie terminu ukończenia całości robót, z przyczyn od wykonawcy niezależnych, wynosi 48 dni. Uwzględniając oszacowane wydłużenie czasu na ukończenie robót, nowy termin oddania wiaduktu upłynął 9 listopada. Od tego dnia powiat mógł zdaniem audytora naliczać Polwarowi kary. Za każdy dzień opóźnienia wykonawcy groziła umowna kara zapisana w umowie, czyli 53 tys. zł. W sumie naliczono 2,3 mln zł kary.
- Jesteśmy przekonani, że to my mamy rację, ale zdajemy sobie sprawę, że wykonawca prac myśli dokładnie tak samo - mówił nam przed tygodniem wicestarosta tczewski Mariusz Wiórek. - Uważamy, że nasze roszczenie jest uzasadnione, bo uwzględnia interes drugiej strony. Po to wynajęliśmy firmę zewnętrzną do przeprowadzenia audytu, aby było ono racjonalne.
Dołożyliśmy wszelkich starań…
Wykonawca wiaduktu podtrzymuje stanowisko, że zakładany pierwotnie termin zakończenia budowy wiaduktu uległ przesunięciu nie z jego winy.
- Termin ukończenia inwestycji powinien zostać przesunięty, zgodnie z zapisami kontraktu - wyjaśnia nam Kazimierz Raduszkiewicz, dyrektor firmy Polwar S.A. - Rozbieżności, co do interpretacji niektórych zapisów umowy, są nadal przedmiotem rozmów z inwestorem. Nie zgadzamy się z treścią roszczenia dotyczącego wyliczenia czasu opóźnienia. Mamy tutaj własne rzetelne analizy. Stoimy na stanowisku, że nasza firma wykonała inwestycję w czasie zgodnym z zapisami umowy i nie miała wpływu na przyczyny, które spowodowały przesunięcie pierwotnego terminu.
Jak tłumaczy dyrektor Raduszkiewicz, budowa tak dużego obiektu mostowego, w takim miejscu, była uwarunkowana wieloma czynnikami. Dodatkowo nałożyła się na nie surowa zima na przełomie 2010 i 2011 roku, która nie pozwoliła z przyczyn technologicznych nadrobić już powstałych – z powodu problemów z porozumieniem się z PKP PLK S.A. – opóźnień.
- Nadmienię, że konstrukcja wiaduktu była gotowa do montażu już w grudniu 2010 r. - dodaje dyrektor spółki. - Z powodu przesunięć musieliśmy płacić za jej składowanie do maja kolejnego roku, ponieważ, jak wszyscy wiemy, na placu budowy nie było na to miejsca. Takie nieprzewidziane koszty, oraz koszty wydłużenia czasu realizacji, to wymierne straty dla wykonawcy. Proszę więc nie podejrzewać, że mieliśmy w tym interes. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby obiekt oddać jak najszybciej.
Nasz rozmówca dodaje, że prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu Polwar wyśle odpowiedź na roszczenie Starostwa. Polwar ma na ustosunkowanie się do wezwania 21 dni. Jeśli w tym terminie do Starostwa nie dotrze satysfakcjonująca samorządowców odpowiedź firmy lub propozycja rozwiązania sporu, sprawa trafi do sądu.
- Czy tak będzie? Trudno mi w tej chwili na to pytanie odpowiedzieć - mówi Kazimierz Raduszkiewicz. - Jeśli władze powiatu nie uznają naszych racji – zapewne tak się stanie. Uważamy jednak, że mamy pełną rację i prawo, zgodnie z zapisami kontraktu, do przesunięcia terminu ukończenia.
3 miesiące zwłoki w budowie wiaduktu - do sądu po karę dla winnych opóżnienia?
TCZEW. Za każdy dzień opóźnienia wykonawcy wiaduktu w Tczewie groziła umowna kara zapisana w umowie, czyli 53 tys. zł. W sumie naliczono 2,3 mln zł kary. Gdańska firma Polwar – wykonawca inwestycji – stoi na stanowisku, że trzymiesięczne przesunięcie terminu ukończenia inwestycji było zgodne z zapisami umowy zawartej z Starostwem Powiatowym. Spotkają się w sądzie?
- 24.02.2012 00:00 (aktualizacja 22.08.2023 11:05)

Reklama








Napisz komentarz
Komentarze