- Czy karta miejska w komunikacji nadal cieszy się powodzeniem u mieszkańców Tczewa?
- Stan na 15 kwietnia br. to blisko 25,5 tys. wydanych kart. To nie oznacza, że te wszystkie karty są wykorzystywane. Część została zagubiona bądź skradziona. W użytkowaniu jest ponad 16 tys. kart, takich które pasażerowie przykładają do czytnika kasownika. Karty są imienne, nie można ich przekazywać innym osobom. Na karcie jest zdjęcie danej osoby, karta ma przypisany numer. Dodatkowo ma tzw. wewnętrzny numer, do sprawdzenia tylko przez czytnik.
- Co zrobić w wypadku utraty karty?
- Na pisemny wniosek pasażera blokujemy kartę w systemie, wówczas jest nieaktywna. Gdyby ktoś chciał z takiej karty skorzystać, zobaczy komunikat: karta jest na czarnej liście. W punkcie karty miejskiej na dworcu PKP wydajemy duplikat karty i tu załatwiamy całokształt spraw z tym związanych.
- Od kontraktu z nowym przewoźnikiem to miasto odpowiada za układanie rozkładów jazdy. Czy dokonane zmiany przyniosły zamierzone efekty?
- W układaniu rozkładu jazdy pomagała nam firma z Redy. Została prowadzona rytmizacja wszystkich kursów. Teraz są równomiernie rozłożone w poszczególnych godzinach. Autobusy nie „gonią się”, nie przyjeżdżają razem na przystanek. Jeśli do tego dochodzi, oznacza to, że albo jeden jest przyśpieszony, albo spóźniony. Wg rozkładu jazdy, autobusy danej linii nie powinny się spotykać na tym samym przystanku. Rytmizacja daje efekt w postaci zwiększonej liczby odbić karty miejskiej. Jest zwiększony przychód, chociaż nie do końca wiemy ile pasażerowie kupują biletów papierowych – te dane ma przewoźnik. Ale mamy informację o liczbie biletów drukowanych z automatów na węźle.
- Jak wygląda sprawa z nie odbytymi kursami, czyli nieprzejechanymi kilometrami, a te są ujęte w umowie podpisanej z przewoźnikiem?
- W obecnym układzie płacimy przewoźnikowi za każdy przejechany kilometr. Jest inny system rozliczania, bo poprzednio Veolii płaciliśmy ryczałt. Jest znaczna poprawa, bo ułamek procenta, dokładnie 0,3 za te pierwsze trzy miesiące, to niewykonane kursy. Wcześniej ten wskaźnik dochodził do 2 proc. Nie opłaca się przewoźnikowi nie wykonywać kursów, bo po doświadczeniach w poprzednim kontrakcie mocno zaostrzyliśmy w umowie kary. Płacimy przewoźnikowi 2,08 zł za każdy przejechany kilometr, za niewykonanie kursu przewoźnik nam płaci 4,16 zł za każdy kilometr.
- Jak podsumowałby pan współpracę z Meteorem w trzech pierwszych miesiącach?
- Widać, że przewoźnik chce z nami współpracować. Jest skłonny wprowadzać wszelkie zmiany, które proponujemy.







Napisz komentarz
Komentarze