To pokłosie sprawy sprzed dwóch miesięcy. Na majowej sesji Rady Miejskiej radny Zbigniew Urban złożył wniosek o potrącenie diety rajcom Platformy Obywatelskiej Kazimierzowi Mokwie i właśnie Włodzimierzowi Mroczkowskiemu. Argumentował to sytuacją zaistniałą na posiedzeniu komisji rewizyjnej, na której dyskutowano o przyznaniu prezydentowi absolutorium: obaj radni z powodu spóźnienia nie uczestniczyli w dyskusji, ale podpisali listę obecności i pobrali za to honorarium, będąc na posiedzeniu przez zaledwie kilka minut.
(…).
Sporów nie rozstrzygać publicznie
Zdaniem Włodzimierza Mroczkowskiego Rada Miejska dojrzała do przygotowania i uchwalenia kodeksu etyki radnych. Podobnymi uchwałami dysponuje wiele samorządów w kraju.
- Widzimy, że na sesjach Rady dochodzi do utarczek słownych, które mają czasami charakter pomówień i kwalifikują się pod ocenę kodeksu karnego - ocenia radny. - Taki dokument jest potrzebny, aby uniknąć podobnych zdarzeń, co w maju, w przyszłości, a tego typu spory rozwiązywać na poziomie koleżeńskim, a nie publicznie, czy przed sądem.
(…)
Zdaniem radnego, który na ostatniej sesji złożył wniosek o opracowanie kodeksu, dokument powinien zawierać m. in. ramy postępowania radnego i sposoby egzekwowania przeprosin. Wraz z kodeksem powinna powstać komisja etyki, która mogłaby zwrócić uwagę radnemu po kontrowersyjnym wystąpieniu.
Incydenty będą zawsze
Jakie zdanie o pomyśle radnego PO mają przedstawiciele pozostałych klubów?
- Nie jestem do końca przekonany, czy taki kodeks jest potrzebny - mówi Zbigniew Urban (Razem i Odpowiedzialnie) - Kto miałby oceniać radnych, gdy przekroczą regulamin, według jakich kryteriów, jakie stosować kary? Komisja etyki mogłaby być wykorzystywana politycznie.
Zenon Żynda z Prawa i Sprawiedliwości nie ma nic przeciwko przygotowaniu takiego kodeksu, ale zaraz dodaje, że - pragmatycznie rzecz biorąc - raczej nie ma takiej potrzeby:
- Patrząc na moje 1,5-letnie doświadczenie w Radzie jak dotąd nie widziałem tak mocno konfliktowych sytuacji, które musiałaby rozstrzygać specjalna komisja etyki, nie licząc kilku utarczek słownych. Incydenty będą się zdarzać zawsze, ich nie da się uniknąć. Ale podczas sesji nie dochodzi do tak poważnych spięć, co podczas posiedzeń naszego parlamentu. Nie było też dotąd potrzeby karania radnych. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, obdarzonymi zaufaniem naszych wyborców, którzy patrzą na nasze ręce i zachowanie, więc powinniśmy umieć hamować emocje. Do tego nie potrzeba dodatkowego regulaminu.
Podstaw do ukarania nie było
Okazuje się, że kodeks etyki radnych istnieje, choć nie w formie uchwały tczewskiej Rady.
- Radny Mroczkowski już go otrzymał, przed kolejną sesją dostaną go pozostali członkowie Rady – informuje Mirosław Augustyn (Porozumienie na Plus), przewodniczący Rady Miejskiej. - To uniwersalne zapisy, czytelne i proste dla wszystkich. Kodeks człowieka nie zmieni, a każdy z radnych powinien wiedzieć, w jaki sposób zachowywać się publicznie.
(…).
Wracając do wniosku radnego Urbana o możliwość potrącenia diet radnym Mokwie i Mroczkowskiemu – biuro prawne uznało, że nie ma podstaw do ukarania radnych w sytuacji, gdy lista obecności została podpisana, a pieniądze przesłane na konto.
- Jeśli radni czują potrzebę zwrócenia diety, mogą sami przekazać ją na jakiś cel charytatywny – mówi przewodniczący Augustyn.
Więcej w tygodniku „Gazeta Tczewska”, dostępnym w punktach sprzedaży prasy na terenie powiatu tczewskiego.







Napisz komentarz
Komentarze