Z tej okazji małżonków odwiedzili przedstawiciele władz miasta, a my postanowiliśmy zapytać, o sekret tak długiego i szczęśliwego życia.
60 km w jedną stronę!
Jubilaci poznali się w 1941 r. Paweł Klein przyjechał w odwiedziny do kuzynki pani Cecyli. Kobieta mieszkała wówczas w Brzeźnie w Borach Tucholskich.
- Była cała bardzo zgrabna i wyglądała pięknie - wspomina pan Paweł. - Od dnia poznania co 14 dni jeździłem do niej z Gniewu rowerem 60 km w jedną stronę.
Nie był to jednak dobry czas na miłość, gdyż wokół szalała wojna. Młodym to jednak nie przeszkadzało - 27 czerwca 1942 r. wzięli ślub cywilny w Osiecznej, a dzień później kościelny w Śliwicach.
- Pamiętam, że dopiero jak ubierałam się do ślubu, zaczęłam z siostrą rozmawiać, że to przecież czas wojenny i rozpłakałam się. Chyba dopiero wtedy uświadomiłam sobie całą powagę sytuacji. Nie zmieniłam jednak zdania - przypomina sobie Cecylia Klein.
Wojna jednak szybko dała o sobie znać. Już miesiąc po ślubie Paweł Klein trafił do wojska. Tylko dwa razy udało mu się wrócić na przepustkę do domu, raz w 1942 i raz w 1943 r. Podczas tej drugiej wizyty zobaczył po raz pierwszy swoją nowo narodzoną córkę Krystynę. Na kolejne spotkanie rodzina musiała czekać do 11 listopada 1945 r.
Dobry przykład dzieciom
- Nie miałam od niego żadnej wiadomości przez cały rok. Była ogromna niepewność, bo wszyscy inni wrócili, a jego ciągle nie było - opowiada jubilatka. - Pamiętam dokładnie dzień, w którym go znowu zobaczyłam. Było około południa, tuż przed obiadem, jak mama mnie zawołała. A ja spojrzałam i go nie poznałam... Taki był zmieniony. Broda, długie włosy, nos zabandażowany. Był to taki szok, że z wrażenia nic nie mogłam zrobić, ani śmiać się, ani płakać...
W styczniu 1946 r. państwo Klein przeprowadzili się z Borów Tucholskich do Gniewu, a we wrześniu urodziła im się druga córka Cecylia. Łącznie solenizanci doczekali się 3 dzieci, 7 wnuków, 6 prawnuków i 2 praprawnuków.
- Z naszego domu nie mam praktycznie żadnych złych wspomnień. Nie było kłótni, ani pijaństwa. Rodzice dali nam naprawdę dobry przykład, i ja w swoim życiu starałam się żyć tak jak oni- opowiada Cecylia Balbusa, córka państwa Klein.
Małżonkowie świętujący kamienne gody dodają, że aby tak było musi być: miłość, wzajemne zrozumienie i wiara w Boga. Wtedy nawet najgorsze przeciwności losu uda się wspólnie przetrwać.
Trudne chwile i dobre życie
- Było dużo trudnych chwil. W 1973 r. zginęła nasza córka z wnukiem, a w 1999 r. nasz drugi wnuk. Zawsze byliśmy jednak dla siebie wsparciem - opowiadają solenizanci.
A na koniec rozmowy dodają, że mimo tych strasznych momentów mają i mieli dobre życie.
70. rocznica ślubu nazywana jest kamiennymi godami. Państwu Cecyli i Pawłowi Klein życzymy wspólnego świętowania kolejnej rocznicy: 75 - brylantowej.






Napisz komentarz
Komentarze