Piękny, czarno-biały kotek - zagłodzony i obolały szukał ratunku na Suchostrzygach i pewnego deszczowego dnia trafił do sklepu zoologicznego przy ul. Jasińskiego. Nad malutką istotą ulitowała się pani Anita, ratując go od niechybnej śmierci. Dała mu tymczasowa opiekę, bo malutki i porzucony, nie dałby sobie rady bez domu. Jednak myśliwski pies pani Anity nie tolerował kocurka i pilnie poszukiwano dla niego docelowego miejsca i opieki. Kotek był oswojony, nauczony korzystania z kuwety, przyjacielski, więc ewidentnie świadczyło to, że ktoś wyrzucił go z domu.
Modlitwa pomogła!
Po naszym artykule, w czwartek, do sklepu zgłosił się pan, który był zainteresowany kotkiem.
- Przyszedł do nas i stwierdził, że przeczytał o kotku w „Gazecie Tczewskiej” i chciałby go zabrać do domu, by zobaczyć, jak czworonóg będzie czuł się z malutkim, także niedawno adoptowanym, pieskiem – opowiada pani Anita. – Oczywiście zgodziłam się, modląc się w duchu, by kotek znalazł dobry dom i kochających opiekunów. Gdy pan wrócił, zrobiło mi się smutno do momentu, gdy stwierdził, że kotek zostaje w jego rodzinie, a on chce dla niego kupić niezbędne rzeczy. Pokazywał nam w telefonie zdjęcia „naszego” kotka i pieska, jak się razem bawią. W imieniu mojego niedawnego podopiecznego, chcę bardzo podziękować „GT” za skuteczność i rodzinie, która ma tak dobre serce dla tego biednego zwierzaczka.
Udaliśmy się z wizytą do rodziny, która adoptowała małego znajdę. Zostaliśmy serdecznie przyjęci, a w progu przywitała nas para czworonogów: śliczny 3-miesięczny beżowy piesek i 4-miesięczny bohater tej historii.
Świetnie się dogadują
- Robiąc w czwartek zakupy, kupiłem jak zawsze „Gazetę Tczewską” – relacjonuje pan Artur. – Z żoną pracujemy na różne zmiany, więc nie było jej w domu. Przeczytałem artykuł o kotku i natychmiast pojechałem do wskazanego w materiale sklepu zoologicznego. Gdy zobaczyłem kocurka wiedziałem, że chcę, by stał się naszym domownikiem. Jedyne co budziło wątpliwości, to sprawa „dogadania” się z moim niewiele wcześniej zaadoptowanym pieskiem, szczeniaczkiem, który jest u nas od miesiąca. Po kilku chwilach zobaczyłem, jak zwierzęta się ze sobą świetnie dogadują, a kotek… czuje się jak u siebie w domu. Jakby nie miał za sobą tak trudnych przeżyć, a u nas był od swojego urodzenia. Następnie wróciłem do tego sklepu, by kupić wszystkie niezbędne kotu rzeczy. Cieszę się, że nasz malutki piesek (imię – Scooby) ma obecnie towarzysza i przyjaciela w kotku, któremu daliśmy na imię Scroopy. Zwierzaki przez te kilka dni tak się żżyły, że gdy wychodzimy z psiakiem do ogrodu, to Skroopy siedzi przy drzwiach balkonowych i głośno, żałośnie miauczy drapiąc w szybę. Kotek też wychodzi, ale na razie bardzo na niego uważamy, bo lubi poznawać teren.
Nawet śpią razem
- Mąż najpierw przyniósł do domu naszego Scoobiego, a teraz mamy też Scroopiego - informuje pani Katarzyna. - Można na tę dwójkę patrzeć godzinami, widok dwóch maluchów bawiących się, śpiących razem daje dużo radości. Potrafią długo w noc dokazywać, a następnie śpią umęczeni. Widać, że przepadają za sobą, przy czym żadne nie zrobiło drugiemu krzywdy, wręcz przeciwnie, obydwoje doskonale czują się ze sobą od pierwszego momentu. Jest tak, jak w artykule - kotek był zaznajomiony z psami i rzeczywiście od pierwszego momentu korzysta z kuwety, jest bardzo czystym zwierzakiem. Natomiast szczeniaczka musimy uczyć czystości. Ale rosną szybko i równie szybko uczą się świata. U nas mają swój dom - na zawsze.
Tak więc porzucony mały kotek Scrooby ma już swój dom na Górkach, ale przede wszystkim kochających opiekunów: państwa Katarzynę i Artura oraz psiego przyjaciela Scoobiego.
Nie bądź obojętny!
Zwracamy się z apelem do mieszkańców - na pewno sąsiedzi widzą i wiedzą w czyim mieszkaniu było zwierzę, które nagle „zniknęło”, albo słychać wycie czy odgłosy bitych czworonogów. Reagujcie! Nie pozostańcie obojętni wobec krzywdy bezbronnych! Prawo jest po Waszej stronie. Zgłaszajcie takie przypadki Straży Miejskiej, Policji, organizacjom prozwierzęcym, czy mediom. Postarajmy się, by oprawcy nie pozostali anonimowi ani bezkarni. Porzucanie zwierząt i znęcanie się nad nimi jest karalne i nie wolno tego robić! A historie o tak szczęśliwym zakończeniu jak Scroobiego, są bardzo rzadkie. Wystarczy odwiedzić najbliższe schronisko dla zwierząt, tam pełno jest takich i bardziej drastycznych historii niczemu winnych braci mniejszych.







Napisz komentarz
Komentarze