Vivat Vasa, bo niej mowa to niezwykle barwna impreza odtwarzająca realia wojny polsko-szwedzkiej (etapu wojny pruskiej). Nazwa podkreśla starcie dwóch gałęzi tego samego rodu – Wazów. Tym razem kilka minut po godz. 20.00 zamiast na nadwiślańskich błoniach bitwa rozegrała się na terenie zamku i podzamcza gniewskiego. Było dużo huku, wystrzałów i salw armatnich. Wiele osób zakrywało uszy, a wokół czuć było zapach czarnego prochu.
Było to starcie bitewne dwóch ówczesnych mocarstw. Bitwa odtwarza moment historyczny, gdy starły się dwie strategie wojenne nowoczesne: wojska szwedzkie dysponujące muszkieterami zaopatrzonymi w długą broń palną, armaty, działa oraz oddziały zbrojnych pikinierów, a z drugiej strony mieszane wojsko polskie, składające się z żołnierzy pospolitego ruszenia i z dobrze wyszkolonej ciężkozbrojnej, siejącej popłoch husarii.
***
Gniewska Vivat Vasa 11 sierpnia miała swoje dziesiąte urodziny. Dokładnie 10 lat temu miała miejsce pierwsza gniewska inscenizacja oparta na rzadko odtwarzanej historii wojen z XVII w. Bitwa „Dwóch Wazów” jest realizowana każdego roku, dzięki pasji historycznej hobbystów z całej Polski.
W tym roku odtwórstwo historyczno było szczególne. Na placu turniejowym można było zobaczyć dziesiątki barwnych postaci historycznych. Odtworzono zarówno wojska, jak i historycznych gapiów. Na placu boju emocjonowali turystów m.in.: inscenizatrozy z Szydłowic, trójmiejska grupa kaskaderów, chorągiew husarska Grzegorza Koronkiewicza, Dariusza Wasilewskiego, Jarosława Struczyńskiego (w roli porucznika husarskiego), oddziały artylerysjkie grupy teatralnej z Piły, braci szlacheckiej z Bydgoszczy i wiele innych. Na bitewnym polu znalazł się nawet regiment piechoty z Czech.
Na sam koniec zamek gniewski rozświetliły purpurowe światła, a w niebo wystrzelono dziesiątki zimnych ogni.









Napisz komentarz
Komentarze