Wykopaliska zostały przeprowadzone przez zespół badaczy kierowany przez Renatę Wiloch - Kozłowską, na zlecenie prywatnego właściciela działki. Dawniej w miejscu tym stał dom przylegający do XIV-wiecznych murów obronnych, tzw. buda. Archeolodzy założyli wykop na niedużej powierzchni pół ara.
Skąd przywieziono ziemię...
- W profilu wschodnim pojawiły się ślady po fundamentach budynku mieszkalnego, natomiast w całym wykopie była czysta glina z wyjątkiem części wschodniej, gdzie odsłoniliśmy jednorodną warstwę z późnośredniowieczną ceramiką, z której uda nam się skleić całe naczynia - wyjaśnia nam Renata Wiloch - Kozłowska. - Znaleźliśmy też sporo dachówki, tzw. klasztornej, którą mogły być kryte szczyty muru obronnego.
Zdaniem mieszkańców sąsiednich budynków archeolodzy dokopali się do piwnicy, którą – po wyburzeniu domu – zasypano ziemią. Jednak zdaniem badaczy, gdyby rzeczywiście mieli do czynienia z piwnicą, to i odsłonięty fundament powinien być głębszy.
- Pojawia się też pytanie, skąd przywieziono ziemię pełną średniowiecznej ceramiki do zasypania rzekomej piwnicy - dodaje Renata Wiloch - Kozłowska.
Nie utrudniać pracy
Jeszcze w tym miesiącu archeolodzy, tym razem na zlecenie Fabryki Sztuk, chcą rozpocząć badania położonego kilkanaście metrów dalej otworu z łękiem w murze obronnym. Tajemniczego otworu, dodajmy, bo nad jego przeznaczeniem naukowcy głowią się od dawna, zastanawiając się, czy mają do czynienia z furtą lub wypływem kanału, którym do wiślanej zatoki spływały miejskie ścieki. Przypomnijmy, że zeszłotygodniowe wykopaliska były kolejnymi przy zachowanych krzyżackich fortyfikacjach przy ul. Wodnej. W 2006 r. Robert Krzywdziński odkrył fundamenty baszty obronnej (dzisiaj jej fragment jest częścią ekspozycji związanej z jednym ze szlaków spacerowych), z kolei cztery lata później Renata Wiloch - Kozłowska odkopała pozostałości Baszty Wodnej w sąsiedztwie boiska Zespołu Szkół Katolickich. Archeolodzy apelują przy okazji do mieszkańców, aby nie utrudniać im pracy.
- Ktoś wyciągnął nam z profilu wykopu gwoździe od namierzonych niwelatorem stałych - mówi Renata Wiloch - Kozłowska. - Prosimy, aby nie wchodzić na teren wykopalisk. W tym przypadku musieliśmy raz jeszcze robić pomiary. Chętnie odpowiadamy na wszystkie pytania mieszkańców w czasie pracy.







Napisz komentarz
Komentarze