Sympatycy Dawnego Tczewa w promowaniu naszego miasta dołączyli do stoiska przygotowanego także przez Urząd Miejski, Centrum Kultury i Sztuki, Fabrykę Sztuk oraz Fundację Pokolenia.
- Informowaliśmy o miejscach, które w Tczewie warto zobaczyć i interesujących wydarzeniach odbywających się tego lata - mówi Łukasz Brządkowski, koordynator portalu. - Rozdaliśmy setki ulotek i folderów, jednak prawdziwym hitem okazał się nasz najnowszy pomysł, czyli tradycyjna Oranżada Wyborowa. Na tę okoliczność przemianowaliśmy ją na Oranżadę Tczewską. Jej zapas bardzo szybko się wyczerpał. Cała akcja okazała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, więc miejmy nadzieję, że nie tyko gdańszczanie odwiedzą w najbliższym czasie nasze miasto.
„Nielegalny” handel dominikanów
Okazuje się, że Tczew jest rówieśnikiem gdańskiego Jarmarku św. Dominika, który został ustanowiony bullą papieża Aleksandra IV w 1260 r., kiedy Tczew otrzymał akt lokacyjny z rąk Sambora II. Aktywnie w handel miejski włączali się także tczewscy dominikanie. Korzystając z niepodlegania jurysdykcji Rady Miasta zakonnicy, przy dzisiejszym pl. Św. Grzegorza, organizowali „nielegalne” jarmarki stwarzając poważną konkurencję dla miejskich handlarzy.
Handlowe serce miasta
Jak przedstawiają się jarmarczne tradycje grodu Sambora? Tczewskie jarmarki odbywały się na obecnym pl. Hallera. Rynek staromiejski od początków istnienia Tczewa stanowił jego centrum handlowe. Na parterze średniowiecznego ratusza mieściły się tzw. ławy rzemieślnicze, przy których odbywał się miejski handel. Wokół z czasem wyrosło wiele straganów i kramów oferujących produkty spożywcze i wszelkiego rodzaju towary potrzebne w codziennym życiu.
- To na rynku kupcy i rzemieślnicy sprzedawali swoje produkty i zawierali transakcje - dodaje Łukasz Brządkowski. - W tamtych czasach handel odbywał się pod całkowitą kontrolą władz miejskich, a prawo lokalne nie pozwalało obcym na sprzedaż swoich towarów w obrębie miejskich murów. Jedyny wyjątek stanowiły coroczne jarmarki. W średniowieczu odbywały się one, podobnie jak w innych miastach pruskich, 6 października (przed dniem św. Burcharda), a w okresie nowożytnym w pierwszą niedzielę po święcie Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września).
Na świńskim rynku
Podczas jarmarku panowała zupełna wolność kupna i sprzedaży, bez ograniczeń narzucanych przez miejskie władze. Korzystali na tym przede wszystkim tczewianie, którzy mieli okazję na zakup towarów oferowanych przez rzemieślników z Malborka, Gniewu, Starogardu, czy z Elbląga. Tradycja jarmarków, choć w zmienionej formie cotygodniowych targów, trwała jeszcze do lat 70. ubiegłego wieku. Ostatecznie zostały one przeniesione na… ul. Targową.
- Osobną kwestią był handel zwierzętami hodowlanymi, po którym została znana starszym mieszkańcom nazwa świński rynek - mówi Brządkowski. - Przed wojną odnosiła się do placu przy ul. Lecha (obecnie teren Straży Pożarnej), potem tę nazwę nosił bulwar nadwiślański.







Napisz komentarz
Komentarze