Krzysztof Korda, historyk, radny Rady Miejskiej w Tczewie
Wojna z bolszewikami wywoływała obawę przed utratą niepodległości i kolejną niewolą. Ochotnicy z naszych stron wstępowali do pomorskich pułków piechoty. Polski rząd prowadził akcję propagandową na Pomorzu. Wydawano ulotki w gwarze, aby łatwiej trafić do ludzi, by zrozumieli przesłanie. Istniał zaciąg obowiązkowy pewnych roczników, ale mimo to zgłaszali się ochotnicy, starsi i młodsi, którzy chcieli bronić ojczyzny. Rzucali wszystko i pędzili do Warszawy. Zostawiali rodziny, dziewczyny, pracę. Wśród nich byli m.in.: Leon Gardzielewski z Pelplina, 17-letni Władysław Nelke z Kulic, Aleksander Frank z Gniewu i wielu innych. W bitwie wzięli udział Stanisław Janik i Marian Pelc, obrońcy mostów tczewskich w 1939 r. Walczył też Kazimierz Kowalski, po II wojnie biskup chełmiński w Pelplinie (1946-1972).
Józef Piłsudski postawił w bitwie warszawskiej na pułki wielkopolskie mające największe doświadczenie wojenne (z lat 1914-1918) i na nieco słabsze pułki pomorskie. To nasi chłopcy zatrzymali siły wroga i wykonali manewr przejścia na ich tyły. Bitwa trwała kilka dni, front obejmował wiele kilometrów od Lublina po Toruń i Brodnicę. Żołnierze pokonywali dziennie pieszo ok. 50 km, spali po 3 godz., a następnie stawali do walki. Ocalało młode państwo polskie. Bitwa jest zaliczana do jednej z najważniejszych w historii świata. Zatrzymano bowiem rewolucję, która chciała roznieść komunizm po świecie.
Ks. Antoni Dunajski, prob. Parafii pw. Św. Józefa (w kazaniu podczas mszy św.
(…) Są znaki mówiące o tym, że Bóg polegając na człowieku, wyznacza bieg historii. Dlatego Bitwę Warszawską nazwano „Cudem nad Wisłą”. Być może w określeniu „cud” było trochę polityki, by pomniejszyć znaczenie dokonań J. Piłsudskiego. Gdyby wówczas nie było takiego poziomu solidarności społeczeństwa ze wszystkimi walczącymi żołnierzami, nie byłoby tego wielkiego zwycięstwa. Przeważył też fakt, że żołnierze myśleli – „ Nie możemy ich (społeczeństwa) zawieść” - nie zawiedli. W trudnych momentach historii Polacy potrafili się jednoczyć, ale jak wiemy nie zawsze przekuwało się to w późniejsze zwycięstwa. Niewątpliwie gdyby nie ów „Cud nad Wisłą” – bitwa, która znalazła się w pierwszej „20” największych bitew w historii świata - naszego kraju by nie było. Ze Wschodu szła nawałnica nie gorsza od hitleryzmu. Cieszę się z obecności wojskowych na mszy św. z okazji Wniebowzięcia NMP. Papież Jan Paweł II mówił o tym, że każdy w sercu powinien mieć swoje Westerplatte, czyli obszar wartości, których nie wolno nie bronić. Podczas świąt takich jak to 15 sierpnia te słowa nabierają szczególnego znaczenia. Cyprian K. Norwid napisał kiedyś rozprawkę o filozofii wojny, gdzie znajdujemy rozróżnienie pomiędzy wojną a walką. Często rezygnacja z walki prowadzi do stagnacji. Z kolei bronią wojny jest kłamstwo. 15 sierpnia zastanawiamy się co dziś oznacza „walczyć za ojczyznę”. Wymowne jest, że to żołnierze poprosili o odprawienie mszy św. w intencji Ojczyzny.








Napisz komentarz
Komentarze