Tczewscy prokuratorzy prowadzący postępowanie nie wykluczają możliwości, że drugi mężczyzna cały i zdrowy wypłynął w innym miejscu rzeki i obecnie się ukrywa.
Policjant skoczył na ratunek
W sobotę, 22 maja, policjanci z Komisariatu w Pelplinie otrzymali wezwanie o bójce dwóch młodych mężczyzn na ul. Podgórnej. Około godz. 17.00 po przyjeździe na miejsce zdarzenia, w okolicy drewnianego mostku nad Wierzycą, funkcjonariusze zastali – jak się później okazało – 27-letniego Przemysława M., biegającego przy brzegu rzeki z butelką wódki w dłoni. Mężczyzna krzyknął do policjantów, że jego kompan znajduje się w wodzie. Rzeczywiście, drugi z mężczyzn, 23-letni Patryk R., pływał zanurzony po szyję w rzece.
- Policjanci poprosili go, aby wyszedł na brzeg – relacjonuje zastępca prokuratora rejonowego w Tczewie Joanna Władyczyn-Hojda. - Patryk R. odmówił wykonania polecenia, odepchnął się i popłynął z nurtem rzeki. Nieoczekiwanie do wody wskoczył też drugi mężczyzna.
Obaj mężczyźni nagle zaczęli się topić. Wówczas jeden z policjantów skoczył im na ratunek, niestety bez powodzenia. Patryk R. już nie wypłynął, a Przemysław M. zabrał rwący nurt Wierzycy.
Pili alkohol na cmentarzu
Na miejsce wezwano pelplińskich i tczewskich strażaków, w sumie trzy zastępy. Po 1,5 godzinie płetwonurkowie przeszukując koryto rzeki wyłowili ciało Patryka R. Przemysława M. nie znaleziono. W miejscu tragicznego zdarzenia Wierzyca płynie wyjątkowo głębokim korytem, mającym nawet 4 metry głębokości.
- W niedzielę rano płetwonurkowie wznowili poszukiwania drugiego z mężczyzn, niestety bez rezultatu – informuje Radosław Sarnowski, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Pelplinie. - Sprawdziliśmy wszystkie miejsca, w których ewentualnie mogło się zatrzymać ciało.
Obaj mężczyźni nie cieszyli się w Pelplinie dobrą opinią. Byli doskonale znani miejscowym stróżom prawa, mieli wyroki na swoim koncie. Tuż przed wypadkiem widziano ich pijących alkohol na pobliskim cmentarzu.
- Sekcja, która potwierdzi przyczynę śmierci Patryka R. odbędzie się w najbliższy wtorek – mówi prok. Władyczyn-Hojda.
Prokuratorzy nie wykluczają możliwości, że zaginiony Przemysław M. wyszedł na brzeg w innym miejscu rzeki i do dzisiaj się ukrywa.






Napisz komentarz
Komentarze