Władze gminy Pelplin miały przygotowany już wcześniej plan ewakuacji mieszkańców Niziny oraz ich inwentarza.
Pompy i worki poszły w ruch
Jeszcze w czwartek, 20 maja, na posiedzeniu Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego dokonano oceny stanu zagrożenia powodziowego gminy, dokonano analizy zasobu sił i środków oraz rozdysponowano zadania.
- Cały czas kontrolujemy wały przeciwpowodziowe na terenie gminy – mówi burmistrz Pelplina Andrzej Stanuch. - Na terenie Niziny jestem kilka razy dziennie. Nie zawsze możemy do końca przewidzieć, jak zachowają się wały i woda, który w tym roku ma rekordowy poziom.
W kilku miejscach wiślanego wału zlokalizowano podsiąki, które zostały uszczelnione przez strażaków workami z piaskiem. W ostatnią środę w taki sposób poradzono sobie z podsiąkiem na 20-metrowym odcinku wału w Międzyłężu. Na szczęście zjawiska te – jak stwierdzono – nie stwarzają zagrożenia dla mieszkańców. W czwartek rozpoczęła się akcja wypompowywania wody, gromadzącej się w rowie między starym a nowym wałem, zagrażającej dwóm gospodarstwom.
- Mieszkańcy współdziałają ze służbami i szybko informują o miejscach, w których pojawia się woda gruntowa wypychana ciśnieniem przez wezbraną wodę Wisły – podkreśla burmistrz.
Pomoc dla rolników
Na wszelki wypadek opracowano plan ewakuacji zalanej Niziny. Mieszkańcy mieliby trafić do szkół w Rudnie i Pelplinie, a zwierzęta do gospodarstw z wyżej położonych terenów gminy. Nie udało się niestety uniknąć podtopień na terenach uprawnych. Pod wodą znalazło się według wstępnych szacunków około 160 hektarów pól. Część z nich znajduje się na polderze zalewowym, więc rolnicy uprawiają tam rośliny na własną odpowiedzialność. Pozostałym rolnikom, którym woda spowodowała straty, planowane jest zmniejszenie przez władze gminy podatku rolnego.
- Zobaczymy, czy trzeba będzie pomóc w szerszym zakresie – dodaje Andrzej Stanuch. - Czekamy też na decyzję wojewody w sprawie wyceny poczynionych przez wodę szkód.
Na pomoc mogą też liczyć rolnicy z południa Polski. Każdy z mieszkańców Pelplina, który tak jak w 1997 r. chce pomóc powodzianom, może poprzez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przekazać dary – produkty o długim terminie ważności, pasze i płody rolne dla poszkodowanych rolników.
"Jesteśmy już spokojni"
Od dnia, w którym poziom Wisły był rekordowy, woda opadła już o około 30 centymetrów. Mieszkańcy Niziny Walichnowskiej, która jest położona poniżej poziomu wody w Wiśle, doskonale wiedzą, że rzeka daje nie tylko żyzne ziemie, ale czasami niesie też ogromne niebezpieczeństwo. Najbardziej tragiczne w skutkach powodzie odnotowano w XIX wieku. W marcu 1855 r. poziom wody w rzece w ciągu sześciu godzin wzrósł o 6 metrów! Nizina była zalana przez 6 tygodni wodą o głębokości 1,5 metra. Pojawiło się sitowie, ptactwo wodne oraz ryby. Równie katastrofalna powódź powtórzyła się w marcu 1888 r. 2/3 powierzchni Niziny po gwałtownej odwilży znalazło się pod wodą, której głębokość w niektórych miejscach wynosiła 2 metry, a na drodze z Wielkiego Garca do Walichnów 60 cm.
- Choć nie mieszkam od dzieciństwa w Międzyłężu to jestem z nim związana przez rodzinę od urodzenia – mówi sołtys Mirosława Wolfahrt. - Pamiętam powódź w latach 80-tych, kiedy wszystkie pola były zalane, a sucha pozostawała tylko droga z Wielkiego Garca do Międzyłęża. Pomimo to dawniej wały, kanały i rowy melioracyjne były mimo wszystko w lepszym stanie. Ale ich wylewy zagrażają bardziej uprawom niż samym mieszkańcom.
Mieszkańców Międzyłęża najbardziej niepokoiły sygnały o planach wysadzenia wałów.
- Te plotki bardzo nas zdenerwowały – podkreśla pani sołtys. - Niektórzy gospodarze zaczęli ewakuować swoje bydło. Ale nie możemy narzekać, bo 24 godziny na dobę mogliśmy liczyć na pomoc ze strony władz gminy i strażaków z OSP. Będą straty z powodu zalanych upraw leżących najbliżej wałów, ale to się często zdarza wiosną i w lipcu. Mieszkańcy nie musieli obkładać swoich domów workami z piaskiem. Tylko w jednym z domów pojawiła się woda w piwnicy. Teraz już jesteśmy spokojni.
Ponad 150 hektarów upraw pod wodą
PELPLIN. Mieszkańcy Niziny Walichnowskiej, położonej poniżej poziomu Wisły, byli najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo powodzi. Było kilku podsiąków, wały wytrzymały. Nie udało się natomiast zapobiec podtopieniu pól uprawnych w okolicach Międzyłęża.
- 28.05.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 10:52)

Reklama








Napisz komentarz
Komentarze