Rozmowa aspirantem Krzysztofem Augustyniakiem z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie, mianowanym na ten stopień w Dniu Święta Policji.
- Skąd wzięło się u Pana zainteresowanie hodowlą koni?
- To jest hobby rodzinne. 5 lat temu kupiłem gospodarstwo rolne w Szczerbięcinie w gminie Tczew. Wraz z żoną Beatą prowadzę hodowlę koni ras szlachetnych (z sukcesami, choćby czempionat w kategorii klaczy 3-letnich podczas XI Regionalnej Wystawy Zwierząt Hodowlanych w Starym Polu w tym roku - dop. red.). Obecnie mamy 26 koni.
- To dość spore stado...
- Niektóre konie sprzedaje się, poza tym klacze źrebią się. Przeważnie mamy ok. 20 koni. Sam również jeżdżę konno.
- Konne oddziały policji w Polsce to rzadkość. Dwa lata temu było tylko 8 oddziałów, kilkudziesięciu funkcjonariuszy i tyleż koni. A pięknie prezentują się, jak np. słynna Kanadyjska Królewska Policja Konna (ponad 22 tys. ludzi - dop. red.). Nie marzy się Panu usiąść w mundurze na koniu?
- Wiem, że dwa lata temu była taka w Starogardzie, ale teraz już nie ma. A marzenie? Teraz to już niewłaściwy czas, bo na to nie pozwala praca w „drogówce”. Niemniej oddział konny to ciekawa rzecz i wszędzie zdałby egzamin, gdyby takie ogniwo było w komendzie. Potrzeba byłoby jednak i dużo koni, i ludzi. Przy tym jest dużo pracy. Może nie ciężkiej, ale trzeba wokół tego dużo chodzić.
- 27 lat w „drogówce” to szmat czasu. Na co dzień funkcjonariusz „drogówki” kojarzy się popularnym lizakiem i „szuszarką”.
- Lizak to nie wszystko. Technika się zmienia. Gdy zaczynałem pracę, to niczym nie dysponowałem. Chodziliśmy po Gdańsku pieszo. Później był polonez, motor. Teraz dysponujemy wszystkim co jest niezbędne do pracy: do badania trzeźwości kierowców, do pomiaru prędkości, jest analizator spalin. I komputer pokładowy z bazą danych o skradzionych samochodach, o osobach poszukiwanych.
- Ale nie możecie, jak policja fińska, która w komputerze pokładowym ma dostęp do ichniejszej skarbówki, wystawiać mandat w zależności od rocznego dochodu kierowcy...
- Czegoś takiego w Polsce pewnie długo nie będzie.
- Jak ocenia Pan naszych kierowców?
- Przez te lata wzrosła kultura i poziom świadomości kierowców. Dziś mają auta lepszych marek, młodsze rocznik. Również przepisy się zmieniają do danych warunków. Kierowcy jeżdżą bezpieczniej, ale pojazdów jest coraz więcej. Na bezpieczeństwo na plus wpływ mają autostrady. W naszym województwie pod tym względem poprawiło się. Będzie problem po zamknięciu wiaduktu w ul. Wojska Polskiego. Ale bez jego remontu nie poradzimy sobie z układem drogowym. Musimy robić wszystko, by upłynnić ruch. Najpierw więc coś zamknąć, by później udrożnić. Plaga są pijani kierowcy. Wychwytujemy ich codziennie. W weekend, niestety, ten problem się nasila.
- Emerytura w siodle?
- Na pewno z tego nie zrezygnuję. To poważne hobby. Czy to kosztowne? Wielu twierdzi, że tak. A to nieprawda. Utrzymanie konia, zwierzęcia dużego, nie jest droższe niż dobrego rasowego psa. To hobby niekiedy przynoszące też duży zysk ze sprzedaży koni. Zdobyłem też czempionat w kole w klasie koni trzyletnich. We wrześniu udaję się do poznania na mistrzostwa w ujeżdżeniu.
Konie pod maską i w zagrodzie, czyli 27 lat pracy w „drogówce”
TCZEW. - Lizak to nie wszystko. Technika się zmienia. Gdy zaczynałem pracę, to niczym nie dysponowałem. Chodziliśmy po Gdańsku pieszo - mówi aspirant Krzysztof Augustyniak.
- 02.08.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:34)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze