- Rozumiemy korzyści, które da elektrownia, ale nie chcemy, aby to się odbyło naszym kosztem. Czujemy się ofiarami wielkiej inwestycji – mówią.
Dworek z dobrymi duchami
Lucyna i Zbigniew Brzozowscy mieszkają na północnym krańcu Rajków. Bliżej niż do centrum tej wsi mają do Radostowa i stacji kolejowej w Subkowach. Ich dom stoi w szczerym polu. Króluje tu cisza i spokój. W okolice działki często zaglądają dzikie zwierzęta. Oglądając dzisiaj zadbaną posiadłość Brzozowskich trudno sobie wyobrazić, że jeszcze cztery lata temu dom nadawał się praktycznie do rozbiórki. Lucyna Brzozowska bierze do ręki rodzinną kronikę. Z niej dowiadujemy się, że ponad 180-letni dworek to rodzinny dom dziadków pana Zbigniewa. Pokolenia jego rodziny mieszkały w nim od początku budowy do lat 70. XX wieku, kiedy nieruchomość przejął miejscowy PGR. Odkupili go w sierpniu 2006 r. i zamieszkali po gruntownym remoncie w grudniu 2007 r.
- Od razu poczuliśmy się szczęśliwi i już wiemy, że pokochaliśmy to miejsce – czyta pani Lucyna. - Jesteśmy przekonani, że dobre duchy tego domu są zawsze przy nas. Marzeniem męża było odzyskanie tego domu. Jeszcze jako dziecko przyjeżdżał tutaj z rodzicami na weekendy i wakacje. Kiedy wraz z kuzynami dowiedzieli się, że dom wraz z gospodarstwem będą sprzedane, postanowił odzyskać Rajkowy.
Dom został całkowicie odrestaurowany. Brzozowscy zbudowali drogę dojazdową, garaże na miejscu starej obory i stodołę, zarybili staw, posadzili 600 drzew, stworzyli ogród oraz wyremontowali studnię, z której czerpią wodę.
- Czuję jakby to wszystko było wczoraj, ja tym żyję, od początku – mówi Zbigniew Brzozowski. - Ten dom wygląda tak, jak to sobie wyobrażałem. Czujemy, że tutaj odpoczywamy. Chcieliśmy jeszcze zbudować dom dla syna i jego rodziny. W ogrodzie chcieliśmy zrobić małą architekturę oraz posadzić rzadkie, parkowe drzewa. Teraz te plany stoją pod znakiem zapytania.
Śnieg już nigdy nie będzie biały
Sielanka Brzozowskich została zakłócona pod koniec zeszłego roku.
- Pewnego dnia przyjechała pani z Rajków, zapytać nas czy wiemy coś na temat budowy elektrowni węglowej w naszej wsi – wspomina pani Lucyna. - Byłam pewna, że się pomyliła, że chodzi o elektrownię, ale wiatrową. Niestety, parę tygodni później okazało się, że rzeczywiście chodzi o węglową.
Wkrótce okazało się, że Brzozowscy będą najbliższymi sąsiadami gigantycznej inwestycji. Od terenu przyszłej Elektrowni Północ oddziela ich tylko droga gruntowa, a w odległości ok. 100 m od ich domu mają stanąć 180-metrowe chłodnie kominowe, a między nimi blok elektrowni. W odległości 250 m będzie też bocznica kolejowa, na której będzie wyładowywany węgiel.
- Będziemy żyć w hałasie i cieniu wielkich kominów – uważa Lucyna Brzozowska. - Rozładowywany węgiel zapewne będzie pylił w nasza stronę. Wiatry są silne, bo to teren odkryty. Śnieg na pewno już nie będzie biały...
- Inwestorzy twierdzą, że znaleźli kontrahentów, którzy będą od nich kupować produkty uboczne z pyłów zawierających środki niebezpieczne dla zdrowia człowieka – dodaje pan Zbigniew. - My tak do końca nie wierzymy w to, że będzie to znikać na bieżąco, że nie będzie ich magazynowania.
Prawdopodobnie wraz z początkiem budowy elektrowni jedyna droga dojazdowa do domu Brzozowskich przestanie być dla nich dostępna. Dojazd wydłuży się tym samym do aż 8 km, ale najpierw trzeba będzie dobudować odcinek drogi. Z kolei ruch ciężkich pojazdów podczas budowy zagrozi konstrukcji dworku, który nie ma fundamentów (stoi na kamieniach polnych) i nie posiada wieńca żelbetowego.
Czekają na rozmowę z inwestorem
Brzozowscy, jako najbliżsi sąsiedzi elektrowni, czują się pominięci przez inwestora oraz urzędników odpowiedzialnych za informowanie zainteresowanych stron o przygotowaniach do budowy inwestycji. Zażalenia oraz informację o swojej trudnej sytuacji wysłali już na adres burmistrza Pelplina, starosty tczewskiego, marszałka województwa oraz kancelarii adwokackiej, która zajmuje się obsługą prawną inwestycji. Dopiero na dzień przed końcem terminu odwoławczego dowiedzieli się, że inwestor posiada już decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia. Jako osobom mieszkającym w polu oddziaływania inwestycji skorzystali z przysługującego im prawa i odwołali się.
- Gdybyśmy tego nie zrobili to prawdopodobnie nie mielibyśmy już nic do powiedzenia i musielibyśmy wejść z inwestorem na drogę sądową – uważa pan Zbigniew. - Inwestorzy już byli pewni, że mają tę decyzję. Skontaktowali się z nami dopiero po odwołaniu. To był z nimi nasz pierwszy kontakt. Ci ludzie podejmują decyzje w ogóle nie pojawiając się na miejscu. Robią to zza biurka. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć położenia, w którym się znaleźliśmy. Wynajmiemy swojego adwokata. Dzwoniłem do Greenpeace w Warszawie. Powiedzieli, że dobrze by było, gdybyśmy skrzyknęli kilkanaście osób. Wówczas mielibyśmy łatwiejszy dostęp do wszystkich dokumentów.
W decyzji środowiskowej, wydanej przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Gdańsku, napisano, że budowa elektrowni może wywołać wibracje i spowodować zatrucie lub znaczne obniżenie poziomu wód gruntowych (Brzozowscy czerpią wodę ze studni). Urzędnicy RDOŚ wskazali również, że należy rozważyć zmianę funkcji najbliżej położonych budynków (w strefie oddziaływania elektrowni znajduje się jeszcze jeden dom mieszkalny).
- Co mamy przez to rozumieć? - pyta Zbigniew Brzozowski. - Nie po to odnowiliśmy ten dom, żeby teraz stał się stołówką dla robotników budujących elektrownię.
Brzozowscy nie wyobrażają sobie życia w tak osobliwym sąsiedztwie. Do końca życia będą spłacać zaciągnięty na zakup i remont dworku kredyt.
- Czujemy się ofiarami wielkiej inwestycji – mówi pan Zbigniew. - Rozumiemy korzyści, które da elektrownia, ale nie chcemy, aby to się odbyło naszym kosztem. Chcemy, aby inwestor usiadł z nami, uczciwie porozmawiał i przedstawił propozycję wyjścia z tej sytuacji. Wolę przemilczeć to, co padło dotychczas z ust jego przedstawicieli i uznać, że jak dotąd żadnej rozmowy nie było. Konkretne oczekiwania wobec inwestora? Na razie wiemy jedno, że nie chcemy mieszkać płot w płot z elektrownią. Chyba będziemy musieli zacząć życie od nowa już w innym miejscu...
Emisja pyłu, hałas i promieniowanie
Zapytaliśmy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, w jaki sposób – zgodnie z treścią decyzji środowiskowej – elektrownia będzie oddziaływać na ludzi mieszkających w jej najbliższym sąsiedztwie. Projektowana elektrownia, przy zakładanych metodach oczyszczania spalin i osiąganych emisjach zanieczyszczeń, ma dotrzymać dopuszczalne stężenia w powietrzu. Oddziaływanie pola elektromagnetycznego również ma spełniać wymagane standardy bezpieczeństwa.
- Spośród oddziaływań elektrowni na środowisko potencjalnie największy wpływ na zdrowie i warunki życia ludzi będą mogły mieć: emisja pyłu PM 2,5, wzmożona emisja hałasu z instalacji, wzmożony transport drogowy, promieniowanie elektromagnetyczne, zmiana krajobrazu, potencjalna zmiana mikroklimatu – informuje Hanna Dzikowska, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Gdańsku. - Dla każdego z tych oddziaływań przewidziano w raporcie oraz decyzji środki łagodzące oraz obowiązek monitoringu.
W decyzji wskazano, że emisję hałasu przez chłodnię kominową i wentylatory spalin należy ograniczyć poprzez uwzględnienie wymaganych parametrów akustycznych oraz budowę ekranów akustycznych w otoczeniu dwóch budynków mieszkalnych.
- W przypadku braku możliwości technicznych bądź zbyt wysokich, niemożliwych do realizacji kosztów takich rozwiązań, należy alternatywnie rozważyć zmianę przeznaczenia tych budynków - wyjaśnia Hanna Dzikowska. - Zmiana ta oznaczać może wprowadzenie innej niż mieszkaniowa funkcji tych budynków.
Odwołanie rodziny Brzozowskich od wydanej decyzji środowiskowej trafi teraz do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który może utrzymać w mocy decyzję I instancji (czyli gdańskiej RDOŚ), uchylić ją, orzec odmiennie co do istoty bądź, jeżeli stwierdzi uchybienia w procedurze, uchylić decyzję i przekazać do ponownego rozpoznania przez organ I instancji. GDOŚ może również umorzyć postępowanie odwoławcze, jeżeli zajdą ku temu przesłanki przewidziane w kodeksie postępowania administracyjnego.
Urzędnicy: informacji nie brakowało
Urzędnicy, w przeciwieństwie do rodziny Brzozowskich, uważają, że wszelkie procedury odnośnie informowania społeczeństwa o przygotowaniach zmierzających do wydania wszystkich stosownych pozwoleń na budowę elektrowni w Rajkowach zostały zachowane. Przedstawiciele RDOŚ wyjaśniają, że zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego jego strony zostały zawiadomione poprzez obwieszczenia, które zawisły na trzynastu tablicach informacyjnych, m. in. w tczewskim Starostwie, Urzędzie Miasta i Gminy Pelplin, Urzędzie Gminy Subkowy oraz Parafii Rajkowy.
- Fakt wniesienia w terminie odwołania przez państwa Brzozowskich świadczy o skutecznym dokonaniu tej czynności – podkreśla Hanna Dzikowska.
- Nie mamy obowiązku informować o wszystkich procedurach indywidualnie – dodaje burmistrz Pelplina Andrzej Stanuch. - O elektrowni nie mówi się od dzisiaj. Były przecież spotkania konsultacyjne z mieszkańcami w Rajkowach i Gręblinie, na tablicach ogłoszeń pojawiały się obwieszczenia, a informacje pojawiały się także w prasie i Internecie. W naszym Urzędzie było też wykładane studium kierunków i zagospodarowania przestrzennego, które obejmie teren elektrowni. Zainteresowani mieszkańcy przychodzili i zgłaszali do niego swoje wnioski.
W przypadku, gdy rodzina Brzozowskich nie dojdzie jednak do porozumienia z inwestorem, będą mieli jeszcze jedną możliwość oprotestowania inwestycji, ponieważ będą stroną w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę elektrowni.
- Zgodnie z ustawą Prawo budowlane stronami są inwestor oraz właściciele, użytkownicy wieczyści lub zarządcy nieruchomości znajdujących się w obszarze oddziaływania obiektu – tłumaczy Maria Gurzyńska, naczelnik Wydziału Budownictwa w Starostwie Powiatowym w Tczewie. - W takim przypadku nie będą stosowane przepisy kodeksu postępowania cywilnego.
- Poinformowałem inwestora o problemie państwa Brzozowskich i jestem przekonany, że inwestor będzie szukał wraz z rodziną wyjścia z tej sytuacji – mówi Andrzej Stanuch. - Nikt tej rodziny samej nie zostawi.
Pytania bez odpowiedzi
Niestety, nie otrzymaliśmy od inwestora Elektrowni Północ S.A. odpowiedzi na wysłane pytania. Nie wiemy więc, w jaki sposób inwestor chce (i czy w ogóle chce) dojść z rodziną Brzozowskich do porozumienia.
Reklama
"Śnieg już nigdy nie będzie u nas biały". Nie chcą żyć w cieniu elektrowni. Wielka inwestycja spotkała się z pierwszym protestem
POMORZE/RAJKOWY. Najbardziej zadowolona z budowy elektrowni węglowej w Rajkowach (gm. Pelplin) jest grupa rolników, którzy skorzystali finansowo na sprzedaży inwestorowi swoich działek. W zgoła odmiennej sytuacji są mieszkańcy. Posesję rodziny Brzozowskich będzie oddzielać od elektrowni zaledwie pas gruntowej drogi! Walczą, nie chcą żyć w cieniu elektrowni. Odwołali się od decyzji środowiskowej.
- 08.10.2010 11:25 (aktualizacja 01.04.2023 12:35)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze