„Światełko nadziei” dla Obrońców Tczewa
Okazało się bowiem, że mimo planów technicznych budowy ulicy, a nawet wydanego pozwolenia na budowę, po raz kolejny dowiedzieli się, że miasto ulicy nie wybuduje… Kto jest winny tej sytuacji?
Nie powstanie przez... protesty
Przy ul. Obrońców Tczewa, jak podają mieszkańcy, żyje ok. 200 osób. Jej długość szacują na ok. 700 m. Można tam dojechać od strony ul. Jurgo lub od ul. Hanny Hass.
- Tam, gdzie dojeżdżając do nas kończy się asfalt, zaczyna się ul. Obrońców Tczewa – mówi jeden z tutejszych mieszkańców, Marek Warnke. – Gdyby nie to, że wspólnymi siłami postaraliśmy się o płyty (którymi wyłożyliśmy drogę) i oświetlenie („załatwione” przez jednego z naszych mieszkańców, ale prowizoryczne), to byłoby tutaj jak na zapomnianej przez Boga i ludzi wsi. Od niemal 13 lat czekamy na ulicę i ciągle jesteśmy zbywani. Ostatnio byliśmy pewni, że powstanie, bo miasto miało dokumentację techniczną i pozwolenie na budowę. Ulica miała być zrobiona do 2011 roku, a jej koszt to 1,7 mln zł. Miała, ale znowu nie powstanie... W piśmie z 21 września br. od naczelnika Macieja Zycha z Urzędu Miejskiego czytamy, że „Należy zaznaczyć, że przed uzyskaniem przez urząd pozwolenia na budowę pojawiły się protesty”. Jak się dowiedzieliśmy złożyło je chyba troje mieszkańców naszej ulicy, którzy chcą, by droga przebiegała w inny niż planowano sposób, nie pod ich domami. I to urząd wziął za podstawę - jak czytamy dalej - do „wykonania projektu zamiennego”.
Pan Marek mówi, że ulica ma dobra nazwę, choć powinna być ona zmieniona - nie Obrońców Tczewa, a Obrońców Ulicy…
Rozżaleni i bezsilni
Beata Żmuda wraz z mężem długo zastanawiała się gdzie wybrać lokalizację na swój dom. Typowali Rokitki.
- Jednak tam nadal się budują i pomyśleliśmy, że to jednak gmina wiejska i pewnie długo trzeba będzie czekać na oświetlenie, budowę ulicy itd. Postanowiliśmy więc kupić działkę tu, w Tczewie, naiwnie wierząc, że przecież tu te kwestie będą szybko rozwiązane. I co teraz? Rokitki mają wspaniałą asfaltową drogę z dobrym oświetleniem, a my nadal błoto, brak chodników i poczucie traktowania nas jak mieszkańców ostatniej kategorii.
Nie może zrozumieć, jak troje ludzi może zablokować budowę ulicy, gdy projekt jest gotowy, a pozwolenie wydane.
- My nie walczymy z prezydentem, ani z tymi mieszkańcami - podkreśla pani Beata. – My walczymy o to, by ulica powstała, by ludzie którzy tu przyjeżdżają i my nie uszkadzali swoich samochodów, by piesi nie przewracali się w błoto, a nasze dzieci mogły bezpiecznie i suchą nogą chodzić do szkoły! Zwracaliśmy się do radnych, ale to też - poza obietnicami - nic nie dało.
Mieszkańcy są rozżaleni i bezsilni. Pytają dlaczego mają wykonywać za miasto jego podstawowe obowiązki? Dlaczego miasto, od którego kupili działki, nie zapewni im bezpieczeństwa na ulicy?
Kto jest winny?
Naczelnik Wydziału Inwestycji i Remontów zorganizował w Urzędzie Miejskim w Tczewie spotkanie z mieszkańcami. Chciał omówić koncepcje techniczne. Nie udało się... Mieszkańcy mówili nam, że ulicę obiecał im zastępca prezydenta Tczewa Mirosław Pobłocki, ale obietnicy nie dotrzymał i czują się oszukani.
Sprawdziliśmy, kto za brak realizacji tego zadania ponosi odpowiedzialność. Okazało się, że to nie wiceprezydent „zdjął” ulicę z planu, a radni! Podczas obrad zespołu ds. Wieloletniego Planu Inwestycyjnego dyskutuje się - z udziałem radnych - jakie zadania miasto jest w stanie zrealizować w najbliższym czasie, a jakie trzeba odłożyć na późniejszy, bliżej nieokreślony termin. I na tym spotkaniu padło wyraźnie, iż zadanie ul. Obrońców Tczewa także proponuje się odłożyć. Weszło ono w skład większej części WPI i to z kolei „poszło” na komisje: polityki gospodarczej i finansowo-budżetowej. Następnie projekt uchwały był głosowany na sesji. Sprawdziliśmy: za zdjęciem z realizacji tych zadań głosowało 22 radnych, z czego 1 był przeciw i jeden wstrzymał się od głosu. Nieobecnym w tym dniu był radny Kazimierz Ickiewicz.
Decyzja należy do radnych
Podczas spotkania mieszkańcy argumentowali potrzebę (oczywistą) wybudowania wreszcie ul. Obrońców Tczewa, jednak byli i tacy, którzy sprzeciwiali się pewnym układom jezdnym. I tak zaczęto się sprzeczać. Mieszkańcy - m.in. Marek Warnke i Beata Żmuda - podkreślali, iż nie walczą o konkretny układ drogowy. Chodzi o to, by ulica, niezależnie jak wytyczona, wreszcie powstała. Adwersarze – mieszkańcy tej samej ulicy - twierdzili zaś, że nie protestowali przeciwko budowie ulicy, a „przeciwko wyjazdom z niektórych posesji, co inaczej było planowane w momencie zakupu działki, a inaczej wyszło w dokumentacji projektowej”. Padały pytania do radnego Mirosława Augustyna dlaczego zdjęto tę ulicę z realizacji i kiedy ostatecznie ona powstanie. Mieszkańcy żądali odpowiedzi. Radny nie potrafił ich udzielić. Głos zabrał z własnej inicjatywy wiceprezydent Mirosław Pobłocki:
- Szanowni państwo, trzeba ustalić jedną rzecz - dopóki się nie pogodzicie i nie porozumiecie, nie powstanie żadna ulica, bo zawsze będą zgłaszane jakieś protesty. I to jest praca dla Was - byście się porozumieli. Ta ulica będzie jednak budowana, a potem utrzymywana przez miasto, a zatem to miasto ostatecznie zdecyduje o jej kształcie. Przy tym niezależnie od jej kształtu trzeba uczciwie powiedzieć, że jej wykonanie na pewno nie zmieści się w budżecie na przyszły rok. Ale będzie to możliwe w 2012 r. Zatem 2011 r. – jeśli dojdziecie do porozumienia - to czas na jej zaprojektowanie i dyskusję nad jej kształtem. A potem w 2012 r. na realizację. I tyle mogę powiedzieć. Trzeba jednocześnie pamiętać o jednym: czy zostanie ona w 2012 r. zrealizowana czy nie, zależy od radnych, bo to oni uchwałą muszą ją zatwierdzić.
Chodnik będzie szybciej
Mirosław Pobłocki obiecał też, że chodnik powstanie szybciej niż ulica i sam tego dopilnuje, bo na to już zgody radnych być nie musi. Zaproponował w przyszłym roku spotkanie mieszkańców z projektantami w celu uzgodnienia wstępnej koncepcji ulicy.
Reklama
Jest w mieście ulica, której w zasadzie nie ma...
TCZEW. Każda ulica w Tczewie ma swoją nazwę, w miarę równą nawierzchnią, chodnik i oświetlenie. Każda, z wyjątkiem ul. Obrońców Tczewa, która ma tylko... nazwę. 13 lat temu gmina miejska Tczew sprzedała tu działki pod mieszkalnictwo, powstały domki. Obecnie mieszkańcy tej „nieistniejącej” ulicy mówią, że ich cierpliwość się skończyła.
- 11.12.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:36)

Reklama





Napisz komentarz
Komentarze