Po przekształceniu publicznego Przedszkola nr 9 w niepubliczne, byłaby to druga likwidacja jednostki budżetowej miasta. Czy tak się stanie, dowiemy się na sesji Rady Miejskiej, 24 lutego. Podobnie jak w przypadku przedszkola, są protesty. Taki wyraził np. zarząd i uczestnicy Tczewskiego Towarzystwa Uniwersytetu Trzeciego Wieku (77 podpisów), które w CED realizuje wykłady, prowadzi warsztaty, lektoraty języków i kursy włączające osoby starsze do aktywizacji intelektualnej, psychicznej i społecznej.
Błędna decyzja?
- CED mocno wbił się w oświatowy krajobraz – uważa Alicja Olszewska, szefowa oświatowej „Solidarności” w Tczewie. - Jego rola była bardzo wszechstronna. Czy nie można go lekko „przekierować”? Mamy nadzieję, że decyzja jeszcze nie zapadła, że jest to element debaty.
- Likwidacja placówki dla dorosłych pomimo konieczności dofinansowania, pomimo tego, że kształcenie dorosłych nie jest zadaniem własnym miasta, będzie decyzją błędną – mówi Robert Kraska, p.o. dyrektora CED. - Pomimo zapewnień o przejęciu kierunków przez szkoły powiatowe, kształcenie dla dorosłych zniknie z miasta, bowiem szkoły te na ogół miały do tej pory problemy z naborem dorosłych i klasy nie powstawały. Przez 19 lat swojego funkcjonowania CED wyedukował wielotysięczną rzeszę mieszkańców Tczewa, dopasowując swoją ofertę do zmieniającego się rynku pracy i zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej. Każde duże szanujące się miasto takie centrum utrzymuje.
Rzecz w tym, że zainteresowanie młodych ludzi studiami w Tczewie nie jest wielkie. Wiąże się to choćby z niewielką odległością od Trójmiasta (kłania się hasło - Z Tczewa wszędzie blisko). A młodzież chce użyć życia studenckiego, akademickiego. Z drugiej strony, zawsze będzie grupa młodych czy dorosłych, która będzie chciała uczyć się, dokształcać, zdawać kursy na miejscu. Wiele osób uważa, że z powodzeniem zrealizują to szkoły poległe starostwu lub inne placówki oświatowe.
Realia się zmieniły
- Teraz jest to zupełnie inaczej – twierdzi Zenon Drewa, wiceprezydent Tczewa. - Rozmawialiśmy z panem starostą, który zapewnił, że przejmie te wszystkie placówki. Mamy informacje od dyrektorów szkół, że są chętni. Łatwo wyliczyć ile do CED-u dopłacamy. W 2-letnim okresie chcemy zlikwidować CED, z dniem 31 sierpnia 2012 r. Dlaczego tak - by dać szansę dokończenia edukacji tym, którzy ją zaczęli. Chcemy mieć czas na pomyślenie o przeznaczeniu budynku, jak też na przygotowanie dokumentacji, wyremontowanie zgodnie ze standardem, by budynek spełniał określone wymogi. Podobnie jak w przypadku przedszkola, zapewniamy tutaj pracę tym wszystkim, którzy z tytułu likwidacji CED-u stracą pracę. Nie chcemy ponosić żadnych kosztów odpraw, ale do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak to będzie.
Wiceprezydent określił w jakim czasie i komu szukano by pracy. Natomiast trochę większy problem mógłby być z administracją i obsługą. Niemniej jak zapewniono, nawet gdy ten budynek zostanie przeznaczony na inne cele, to ktoś będzie musiał sprzątać, dozorować itd.
Nie będzie zgody mieszkańców?
- To jest porażka dyrekcji, że nie było inicjatyw, nie było osób, które by zabiegały, aby ożywić tę placówkę – mówi radna Grażyna Antczak. - Od trzech lat mówimy o poszerzeniu oferty. Tymczasem nic się nie zmieniło. Jednak mam wątpliwości co do przeznaczenia obiektu na cele Urzędu Miasta. W ubiegłej kadencji była rozważana koncepcja dobudowania skrzydła do budynku Urzędu Miasta. Przeznaczenie CED-u na potrzeby urzędu to też są ogromne pieniądze.
Zdaniem radnej wysokie i obszerne sale nie będą spełniały wymogów. A zanim zapadnie ostateczna decyzja co do przeznaczenia w przyszłości tego przepięknego obiektu, wnioskuje o przygotowanie dokładnej analizy.
Podobne wątpliwości miała radna Ewa Czochór, jednak z zastrzeżeniem: Nie wiem czy utrzymanie dwóch obiektów urzędu spotka się z aprobatą mieszkańców.
Są też inne głosy radnych. Gertruda Pierzynowska pyta o koszty adaptacji obiektu, tym bardziej że już kiedyś poniesiono nakłady, gdy budynek przeznaczono na potrzeby CED-u. Jej zdaniem sytuacja w CEDZ to też wina samorządu, że nikt nie dopilnował, co robi dyrekcja, jakie czyni starania, że kończyło się tylko na rozmowach z uczelniami.
- Uważam, że wszystko jest do uratowania. Tu powinien być menedżer. Nasza młodzież jeździ do Starogardu, do Elbląga. Czy stać nas na utrzymywanie drugiego obiektu urzędu, nie mówiąc o remoncie?
- Wszystkie kierunki policealne mogłoby realizować starostwo za swoje pieniądze – twierdzi radny Czesław Roczyński. - A tak ponosimy niepotrzebne koszty. Kursy też mogą prowadzić inne podmioty.
Wygaszono, bo musiano?
- Prezydent wygasił nabór na niektóre kierunki, ale tam było słuchaczy 3, 8, 9 – wyjaśnia działania miasta wiceprezydent Tczewa Zenon Drewa. - Utrzymał te, gdzie liczebność była lepsza. Taki kierunek, technik informatyk, gwarantował, że będzie 25-30 uczniów. Podobnie technik rachunkowości czy nowy kierunek - technik bhp. Boli nas jak mówią, że prezydent zamknął kierunki. Odnośnie szkól wyższych. Wszyscy tylko mówili, że chcą być w Tczewie. I na tym się kończyło. Np. bardzo zabiegaliśmy, by dwa lata temu wszedł tutaj uniwersytet. Chcieliśmy nawet bezpłatnie udostępnić im obiekt. I co? I nic. Pogadali, pogadali i pojechali. A rozmawialiśmy na różnych szczeblach - z rektorem, dziekanem, ze starostą. Była jedna szkoła wyższa prywatna, która chciała wejść. Powiedzieli: - Dajcie nam budynek za darmo, a my tu stworzymy prywatną wyższą uczelnię zawodową. Taka oferta była do powiatu, bo dotyczyła placu Grzegorza. I skończyło się na pogaduchach.
Zaczynają liczyć koszty i wynika, że nie przyjedzie profesor na dwie godziny wykładów z Elbląga. Bo mu to się w kosztach nie kalkuluje. Składali deklaracje, a najlepiej chcieli tu założyć punkt naboru. Nie mam żadnych wątpliwości, że po tych wysiłkach jakie poczyniliśmy, żadna wyższa uczelnia tu nie przyjdzie.
Prezydent nie ma wątpliwości
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że urząd musi się rozwijać – twierdzi Zenon Drewa.- Może też się rozbudować o skrzydło przy budynku głównym, ale twierdzę. że rozbudowa to większe koszty. Dziś nie ma problemu komunikacji między wydziałami. W tej chwili urząd przygotowuje się do elektronicznego obiegu informacji. I to będzie standardem. Pewnie, że nie unikniemy sytuacji, że jakaś „piesza” komunikacja będzie musiała funkcjonować. Stąd też są jeszcze różne zamierzenia, co w budynku CED można ulokować. Ale myślę, że nadszedł najwyższy czas, żeby urzędowi dać trochę oddechu. Ile było komentarzy, ile było dyskusji nad przejęciem przez starostwo powiatowe budynku przy ul. Piaskowej? I co? Jest pięknie i żal ściska jak się popatrzy jak tam pracują urzędnicy. A jak pracują nasi w tym baraku? Druga sprawa - urząd cierpi na brak miejsca na archiwum i parking dla petentów.
A jednak niektórzy, jak radna Brygida Genca, pytają: - Czy CED nie mógłby funkcjonować na mniejszej przestrzeni? W to miejsce można by wprowadzić inne podmioty, które płaciłyby pieniądze za wynajem.
Jak mówi się w kuluarach, jak raz urzędnicy wejdą do jakiegoś budynku, to już nie wyjdą i o dobudowie skrzydła przy głównym budynku Urzędu Miejskiego w Tczewie można zapomnieć. A co z CED i tymi, którzy chcą się kształcić w Tczewie?
Reklama
Zlikwidują Centrum Edukacji Dorosłych
TCZEW. Jeśli radni się przychylą do wniosku prezydenta, z oświatowej mapy Tczewa zniknie z końcem roku szkolnego 2011/2012 Centrum Edukacji Dorosłych. Pytanie co w zamian? Jedną z mocno rozważanych opcji jest likwidacja tzw. baraku i przeniesienie wydziałów z tego budynku Urzędu Miejskiego do obiektu po CED.
- 23.02.2011 00:00 (aktualizacja 11.08.2023 09:45)
Reklama





Napisz komentarz
Komentarze