Marek Kamiński, podróżnik, zdobywca dwóch biegunów ziemi
- Kiedy spotkałem Jasia Melę okazało się, że przeżył on tragedię. W 2002 r. w Malborku został porażony prądem. Konieczna była amputacja ręki i nogi. W czasie leczenia przebywał w komorze hiperbarycznej. Wiedząc o tym wszystkim postanowiłem mu jednak zaproponować wspólną wyprawę na biegun północny i południowy. W tej wyprawie dużo trudniejsze od przygotować fizycznych było pokonanie bariery obojętności dla człowieka, który ma marzenia.
Mama Jasia pytana czy nie obawia się pozwolić synowi na wyprawę z obcym człowiekiem – wyprawę, która może skończyć się dla niego źle, odpowiedziała że najgorsze co mu się przydarzyło w życiu, stało się nie kilkanaście tysięcy kilometrów od domu, a 150 metrów. Skoro tamto zdarzenie przyczyniło się do jego nieszczęścia, to może na biegunie spotka go szczęście… W czasie wyprawy, gdy dotarliśmy na Spitsbergen dopadły nas wątpliwości, czy kontynuować wyprawę na biegun północny. Jednak postanowiliśmy iść dalej, by pokazać że można pokonać własne bariery i ograniczenia. Warunki były bardzo trudne. Wiał silny wiatr, a temperatura dochodziła do – 30 stopni C. Gdy stawaliśmy na biegunie kończyło się nam paliwo.
Ale po powrocie okazało się, że wyprawa miała sens. Zorganizowaliśmy akcję, dzięki której udało się zebrać kwotę na 67 protez dla osób niepełnosprawnych. Była to też dla nas odpowiedź dlaczego warto było iść i zdobywać bieguny.
Często zadawałem sobie pytanie o co w tym życiu jednak chodzi? I zawsze przychodzi mi do głowy jedna odpowiedź: jesteśmy tu po to, by przezwyciężać wszystkie trudności i przeszkody życiowe. Dlatego postanowiłem w tym samym 2004 r. wspólnie z Jankiem dotrzeć także na biegun południowy.
Jaś szeroko otworzył drzwi, dał nadzieję i inspirację innym niepełnosprawnym i wielu innym ludziom, którzy stracili wiarę, że coś w życiu osiągną. I udało się - Jan jest najmłodszym człowiekiem, który zdobył dwa bieguny polarne i to w jednym roku.
Ważne jest by dawać nadzieję ludziom na całym świecie.
Wanda Pietrasewicz, przewodnicząca Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych Ruchowo w Tczewie
Nasze Stowarzyszenie zajmuje się głównie osobami niepełnosprawnymi ruchowo, ale sprawnymi umysłowo. Pod opieką mamy ok. 50 osób. Nasze działania skupiają się na uaktywnieniu tych ludzi, uniezależnieniu od osób trzecich. Na Zachodzie panuje tendencja, popierana przez Unię Europejską, aby tak dostosowywać naszą rzeczywistość, żeby osoba niepełnosprawna mogła w niej w miarę normalnie żyć.
Najbardziej widoczną oznaką wykluczenia takich osób są bariery architektoniczne – nierówne chodniki, brak wind, podjazdów. Ale to wszystko się na szczęście zmienia, także w Tczewie, np. w ramach remontu dworca powstaną windy na każdy peron.
Gorzej jest ze znalezieniem pracy. Istnieją projekty, które to ułatwiają, ale sami pracodawcy nie są przygotowani do zatrudniania tych osób. W Stowarzyszeniu żartujemy, że najchętniej zatrudniliby osobę niepełnosprawną, ale z przysłowiowym złamanym paznokciem. Na szczęście w Tczewie istnieją możliwości zdobycia dodatkowych umiejętności, np. w Centrum Edukacji Dorosłych, podczas warsztatów Forum Inicjatyw Społecznych oraz w ramach zajęć Uniwersytetu III Wieku.
Walka z wykluczeniem społecznym to długi proces z przeszkodami. Trzeba zmienić mentalność w ludziach. Dobrą pracę wykonują w tym względzie osoby medialne, jak Anna Dymna, czy Marek Kamiński. Społeczeństwo uczy się od nich się tolerancji.
Nasze Stowarzyszenie czeka niedługo przeprowadzka. Na naszą obecną siedzibę przy ul. Gdańskiej w miejskich planach zmian terenów przydworcowych nie ma miejsca. Wiemy, że od wiosny przyszłego roku rozpoczną się prace. Miasto zaproponowało nam pomieszczenia po byłej szkole kolejowej na pl. Św. Grzegorza. Mamy otrzymać lokal o powierzchni o połowę mniejszej niż na Gdańskiej. Utrudni to realizację zadań – rehabilitacji, terapii zajęciowej, zajęć komputerowych. Z czegoś będziemy musieli zrezygnować. Do tej pory współpraca z miastem układała się dobrze – otrzymujemy granty, tak jak od Starostwa. Mam nadzieję, że nasze argumenty zostaną wzięte pod uwagę i otrzymamy większe pomieszczenie.
O wykluczeniu społecznym osób niepełnosprawnych - długi proces z przeszkodami
POMORZE. Podczas spotkania w „Fabryce Sztuk” z Markiem Kamińskim, który przypłynął do Tczewa w ramach Ekspedycji „Wisła”, dyskutowano m. in. o wykluczeniu społecznym osób niepełnosprawnych. Jak ten problem wygląda z perspektywy tczewskiego podwórka?
- 05.10.2009 00:59 (aktualizacja 01.04.2023 12:25)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze