Kryptę odkryto przypadkowo pod koniec maja tego roku. NA początku wydawało się, że natrafiono na miejsce pochówku zmarłego w 1576 r. wojewody pomorskiego Achacego Cemmy ożenionego z Anną Zofią, córką Mikołaja Czarnego Radziwiłła. Wskazywałyby na to płyta nagrobna Cemmy oraz freski ufundowane przez Albrechta Radziwiłła, brata Anny. Szczątków członków obu rodów nie znaleziono, ale efekt prac archeologów i tak jest zaskakujący.
- Gdyby okazało się, że rzeczywiście znaleźliśmy pochówek rodziny Radziwiłłów, byłaby to sensacja medialna. Na razie mamy do czynienia z bardzo ciekawym odkryciem archeologicznym – uważa dr Tomasz Kozłowski.
Szczątki rozrzuciły… kuny
Badania w kaplicy św. Anny prowadzili od poniedziałku do czwartku naukowcy i studenci z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Towarzyszył im prof. Rimantas Jankauskas z Uniwersytetu Wileńskiego, który dysponuje DNA Radziwiłłów.
- Od samego początku byliśmy przekonani, że będziemy mieli do czynienia z pięcioma lub sześcioma trumnami, a praca będzie prosta i szybka – przyznała kierująca grupą dr Małgorzata Grupa z Instytutu Archeologii UMK. - Jednak w archeologii jest zwykle dużo niespodzianek…
Po odsłonięciu wejścia do krypty, zamurowanego po 1850 r. lub jeszcze w XX wieku, oczom archeologów ukazało się sześć dobrze zachowanych trumien i rozsypane na posadzce kości.
- Nasze pierwsze spostrzeżenia były takie, że pochówki zostały być może okradzione, ale okazało się, że kości rozrzuciły… kuny, które mieszkały razem z nieboszczykami – zdradza dr Grupa. - W zebranym materiale mamy ich kości.
Na jednej z trumien widnieje data 1801 r., inicjały „S.W.” oraz nazwa Nowe – możliwe, że został tu pochowany mieszkaniec tego miasta. Inicjały zmarłych mają wszystkie trumny, więc w ich rozszyfrowaniu powinny pomóc księgi parafialne. Po wydobyciu trumien okazało się, że szkieletów jest jednak więcej.
- Gdy dokładano następne trumny, resztki starych pochówków przysypywano gliną – tłumaczy kierowniczka badań. - Odkryliśmy takie trzy warstwy i dopiero na nich znajdowały się wyjęte trumny.
Żupan, stuła i… męskie pończochy
Naukowcy postanowili kopać dalej, aby zgodnie z archeologicznym prawidłem dojść do fundamentów kościoła i tzw. calca, czyli warstwy nienaruszonej przez człowieka.
- Znaleźliśmy kolejny szkielet, który wchodził pod ścianę krypty, a więc już wiemy, że znalazł się on tam przed jej budową – wyjaśnia dr Grupa.
W krypcie o wysokości 2,10 metra znaleziono dotychczas co najmniej 80 ciał! Ile ich jeszcze jest pod posadzką i w części przedniej krypty archeolodzy na razie nie są w stanie dokładnie określić.
- W przyszłym roku jeszcze jedno zadanie: musimy zdjąć fragment posadzki krypty i sprawdzić, czy nie ma tam mogiły zbiorowej sprzed jej budowy – mówi dr Grupa. - Po bardzo krótkich badaniach można powiedzieć, że przebadaliśmy mały cmentarz z okresu nowożytnego.
- Jesteśmy dopiero na etapie tworzenia bazy danych, na podstawie której będziemy analizować kości – dodaje antropolog i paleopatolog dr Tomasz Kozłowski. - Ten mały cmentarz to zaskoczenie, bo nastawiałem się na badanie pojedynczych pochówków.
Wśród szczątków archeolodzy znaleźli jedwabne pończochy (noszone przez panów), zachowany prawie w całości żupan dziecięcy (wykonany z jedwabnego atłasu z podszewką jedwabną) oraz stułę, co wskazuje, że w krypcie została pochowana osoba duchowna. Stroje pogrzebowe zostaną zrekonstruowane przez dr Małgorzatę Grupę i dr hab. Annę Drążkowską. Było też sporo dewocjonaliów - krzyżyki, różańce i jedwabne szkaplerze.
Co mówią kości
Wiele ciekawych rzeczy o mieszkańcach Gniewu sprzed setek lat (archeolodzy przebadali warstwy z lat 1700-1850) mówią ich kości. Prawie 40 proc. przebadanych szkieletów należy do dzieci – niemowląt oraz zmarłych w pierwszym i drugim roku życia. Główną przyczyną ich zgonów były infekcje. Nie znano wówczas antybiotyków, ani skutecznych sposobów leczenia. Śmiertelne były zwykłe zapalenia wyrostka robaczkowego, czy powikłania po grypie. Sporo szczątków należy do osób w wieku podeszłym (40-50 lat) i kobiet zmarłych w przedziale 20-25 lat.
- Kobiety te zmarły prawdopodobnie podczas porodów z powodu gorączki połogowej – mówi dr Kozłowski. - Była to wówczas częsta przyczyna śmierci. Znaleźliśmy trzy fragmenty kości płodu ludzkiego, być może znajdującego się jeszcze w łonach zmarłych matek.
Antropolodzy starali się szukać na kościach zmian patologicznych. Okazało się, że stan zdrowia zmarłych nie był najgorszy. Praktycznie nie odnotowano zmian związanych z anemią czy chorobami pasożytniczymi. Na dwóch czaszkach widnieją urazy, które mogą być związane z zajściami zbrojnymi.
- Jednym z ciekawszych odkryć jest niekompletny szkielet noszący na powierzchni kości ślady przewlekłego procesu zapalnego, prawdopodobnie wynikającego z zarażenia syfilisem – opowiada dr Kozłowski. – Syfilis był w owym czasie chorobą popularną, ale chorzy nie zawsze zarażali się drogą płciową. Mógł być wrodzony, gdy chora matka zarażała dziecko jeszcze w łonie. Bywało, że takie dzieci zarażały swoje mamki w czasie karmienia, lub odwrotnie – to mamka zarażała dziecko.
Testem sprawdzającym mogłaby być próba oceny poziomu rtęci w kościach, którą starano się wówczas leczyć chorych.
- Często chorzy nie przeżywali takiej terapii - informuje dr Tomasz Kozłowski. - Poddawały się jej osoby bogate. Takich przypadków archeologicznych z terenu Polski w literaturze światowej jest opisanych bardzo niewiele, a jeśli są, to niepewne.
Niedługo kolejne badania
Archeolodzy wrócą do Gniewa zimą i latem przyszłego roku, aby otworzyć kryptę znajdującą się pod prezbiterium, gdzie według naukowców mogą spoczywać zmarli z rodu Cemmów i Radziwiłłów. Również w przyszłym roku archeolodzy chcą przebadać teren wokół kościoła, na którym znajdował się kiedyś cmentarz. Na archeologów czeka też kolejna krypta, która być może znajduje się pod kolejną boczną kaplicą. Wejście do krypty pod kaplicą św. Anny zostanie przysłonięte szybą, aby każdy zwiedzający mógł zobaczyć co jest w środku. Zostanie też wykonane osobne zejście do krypty, aby nie „zabierać” części nawy bocznej.
- Dzieci, które przychodziły zobaczyć prace archeologów, pytały się ile kosztuje bilet – śmieje się ks. Zbigniew Rutkowski, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja.
Na podstawie gniewskich odkryć ma powstać książka.
- Te prace są bardzo istotne z punktu widzenia badania dziejów miasta – zauważa burmistrz Gniewa Bogdan Badziong. - Mają też wymiar promocyjny. Myślę, że uda się zrobić wystawę, planujemy też za jakiś czas wydanie monografii gminy, do której napisania badania z pewnością się przydadzą. Z naszej strony będziemy wspierać te działania.
Reklama
Odkrycie archeologiczne. Krypta w Gniewie jak mały cmentarz. Żupan, stuła i… męskie pończochy. Szczątki rozrzuciły… kuny
POMORZE/GNIEW. Szczegóły badań archeologicznych w kościele pw. św. Mikołaja. Zakończyły się badania krypty pod kaplicą św. Anny w kościele pw. św. Mikołaja w Gniewie. Pochowków członków rodów Cemmów i Radziwiłłów nie znaleziono, lecz odkrycie przerosło oczekiwania archeologów. W krypcie znaleziono szczątki co najmniej 80 osób!
- 19.10.2009 00:00 (aktualizacja 07.08.2023 22:34)

Reklama












Napisz komentarz
Komentarze