Z inwestycji ucieszą się zwłaszcza mieszkańcy turystycznie usposobionego Szteklina. Dojazd do miejscowości, w której jest ok. 500 domków letniskowych prowadzi drogą powiatową, ale gruntową. Na wiosnę zaczyna się horror. Błoto i koleiny nijak się mają do wizerunku wsi, która w założeniu ma ludzi przyciągać, a nie odstraszać. Ponad 50 km dróg powiatowych jest ciągle w takim stanie.
Bez przetargu nie zasypią dziury
Problemy z drogą pojawiają się na wielu płaszczyznach. Sołtys Szteklina Marek Panas, który zawzięcie interweniuje w sprawie drogi, chwali sobie współpracę z Powiatowym Zarządem Dróg. Ten ostatni dba o to, by odcinkiem dało się sprawnie przejechać. Jednak nie wszystko zdaniem sołtysa wygląda kolorowo. Starostwo nie posiada własnego sprzętu i ludzi, którzy reagowaliby na każdą sygnał. Do wykonania jakichkolwiek robót potrzebny jest przetarg, a z tym jak się okazuje bywa różnie.
- Interwencje w sprawie drogi nie są moimi wymysłami, ale dopraszają się o nie sami mieszkańcy – mówi sołtys Szteklina. – Pamiętam jak z początkiem wiosny powstała spora koleina, którą wystarczyło zasypać leżącym niedaleko żwirem. Powiedziano mi, że nikt nie przyjedzie, bo nie rozstrzygnięto przetargu. Wychodzi na to, że sołtys powinien wziąć łopatę i sam naprawiać dziury w drodze powiatowej.
W tym wypadku rzeczywiście wykonawcę robót wyłoniono dopiero przy drugim podejściu. Mieszkańcy się denerwują, w Starostwie rozkładają ręce.
- Przed rozpoczęciem roku szacujemy ile mogą kosztować wszelkie roboty na tym odcinku – mówi Kazimierz Wodzikowski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. – Jeśli kwota przekracza 14 tys. euro, musi być przetarg. Tak mówią przepisy o zamówieniach publicznych.
Potrzeba rozmów z właścicielami gruntów
Podobne sytuacje pokazują jak trudno żyć w miejscu odciętym od świata błotnistą drogą. Pojawiła się iskierka nadziei, bowiem jest szansa na zabezpieczenie w budżecie powiatu środków na opracowanie projektu. Na najbliższej sesji zagłosują w tej sprawie radni, choć wyprzedzą niejako bieg aktualnych zdarzeń.
- Chodzi dokładnie o 2,5 km drogi – mówi naczelnik Wydziału Komunikacji, Transportu i Dróg Józef Kabała. – Problem w tym, że w dużej części wymaga ona zdecydowanego poszerzenia z dwóch stron, a to z kolei oznacza konieczność wykupu ziemi od osób prywatnych. W tym wypadku chodzi o 6 tys. metrów ziemi.
To czy droga powstanie za dwa czy trzy lata trudno dzisiaj prognozować. W Starostwie szykują się do spotkań z przedstawicielami gminy Lubichowo i rolnikami, przez których działki będzie przebiegać szosa.
- Wszystko zależy od tego czy zainteresowani zażyczą sobie wysokich odszkodowań – mówi starosta Leszek Burczyk. – Musimy poznać stanowisko właścicieli gruntów, następnie dojść do porozumienia.
- Pałeczka po stronie sołtysa – dodaje Józef Kabała. – Jeżeli kwoty zaproponowane przez rolników okażą się nierealne, prace nad projektem zdecydowanie się opóźnią. Myślę, że osoby, którym zależy na drodze powinny zrobić wszystko, by prace przebiegały sprawnie.
W najlepszym przypadku projekt będzie gotowy w połowie przyszłego roku. Nie znana jest jeszcze decyzja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w sprawie drzew rosnących wzdłuż drogi. Jeżeli z przyrodniczego punktu widzenia nie okażą się wartościowe, zostaną wycięte.
Będą odszkodowania dla rolników - Bez przetargu nie zasypią dziury
KOCIEWIE/SZTEKLIN. Starostwo powiatowe przygotowuje się do opracowania projektu drogi Radziejewo – Szteklin. Oznacza to, że najszybciej za dwa lata pojedziemy tędy asfaltem. Zanim to się to stanie potrzeba zgody okolicznych rolników na sprzedaż części gruntów. W innym przypadku prace zostaną wstrzymane. Czy mieszkańcy dogadają się ze starostwem?
- 06.05.2011 10:00 (aktualizacja 11.08.2023 03:27)
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze