Uprzednio pracownicy schroniska odebrali zgłoszenia od ok. 20 – 25 osób, chcących pozbyć się psa lub kota na święta. Powodem była jak zwykle wygoda właścicieli, którzy albo znudzili się ulubieńcem albo po prostu zwierzę było im przeszkodą na drodze do świątecznego wyjazdu.
Apelujemy do człowieczeństwa...
- Zwykle w takich przypadkach najpierw się oburzamy, ale potem tłumaczymy, że schronisko to złe rozwiązanie dla psa, bo ten bardzo cierpi – tłumaczy Joanna Sobaszkiewicz, kierownik schroniska w Tczewie. – Apelujemy do człowieczeństwa właścicieli. Podajemy też adresy i numery telefonów hoteli dla zwierząt. Z reguły w takich wypadkach nie przyjmujemy zwierząt. W placówce rozdajemy ulotki, o tym co zrobić z psem w podobnej sytuacji. W okresie przedświątecznym trafiło do nas jednak bardzo dużo szczeniaków. Dwa po prostu przerzucono do nas przez płot!
Strażacy uratowali psa
Potem do tczewskiego schroniska trafiły dwa psy. Z jednym z nich związana jest przykra historia. Podczas spaceru sympatyczny kundelek przestraszył się petardy i zerwał ze smyczy. Jakiś czas później zsunął się ze skarpy i zaczął topić w Wiśle. Na szczęście w porę uratowali go strażacy. Trafił do schroniska wyziębiony i mocno przestraszony.
- Był w dobrym stanie – dodaje kierowniczka. - Dostał antybiotyk, leki osłonowe oraz przeciwwstrząsowe, bo był w dużym szoku. Zdenerwowany właściciel już go odebrał. Oprócz tego znaleźliśmy zagubionego wilczura.
Szczęśliwie tczewskie, psie przytulisko jest umiejscowione na uboczu miasta, dlatego okres sylwestrowych huków i wystrzałów przebiega w nim w miarę spokojnie. Tak było i tego roku. Żaden pies nie uciekł. Wokół schroniska był względny spokój, zwierzęta w miarę dobrze zniosły sylwestra.
Podrzucanie szczeniaków do schroniska przez... płot
TCZEW. Okres tuż po świętach to dla pracowników tczewskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt czas intensywnej pracy i zwiększonej troski o czworonożnych podopiecznych.
- 15.01.2010 00:00 (aktualizacja 25.07.2023 04:30)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze