W porównaniu z zeszłoroczną inscenizacją, przygotowaną przez Centrum Wystawienniczo-Regionalne Dolnej Wisły, było więcej wybuchów, walki, widzów i walczących. Wzięli w niej udział rekonstruktorzy z całego kraju. Wszyscy z wiernie odwzorowaną bronią i umundurowaniem z epoki. Areną wydarzeń była dawna fosa i mury średniowieczne na ul. Wąskiej i Krótkiej.
Bitwa rozpoczęła się od walk na przedpolach miasta. Rolę folwarków Czyżykowo Małe i Wielkie zagrało boisko przy ul. Wąskiej. Gdy wydawało się, że Prusacy w wymianie ognia osiągną przewagę (zwłaszcza dzięki jegrom, czyli ówczesnym snajperom), na polu bitwy pojawiły się kolejne jednostki wojsk napoleońskich. Obrońcom miasta nie pomagały armata i moździerz ostrzeliwujące pozycje atakujących. Za to działa podkomendnych gen. Dąbrowskiego siały spustoszenie w szeregach nieprzyjaciela. Prusacy zostali zmuszeni do cofnięcia się w granice miasta. Atakujący poszli za ciosem i szturmem wzięli Tczew.
Inscenizację oglądało wielu tczewian i przyjezdnych.
- Z tak bezpiecznej odległości walkę ogląda się super – powiedział nam 13-letni Patryk. – Nie chciałbym się jednak znaleźć w jednym szeregu między żołnierzami w prawdziwej bitwie. To raczej mało bezpieczne…
Publika chwaliła pomysł organizatorów, aby na gorąco wydarzenia na polu bitwy komentował dr Andrzej Nieuważny, autor nowo wydanej publikacji o tczewskiej odsłonie kampanii pomorskiej z 1807 r.
- Dzięki temu można było przynajmniej zrozumieć coś więcej z tej kotłowaniny – śmiał się pan Ireneusz. – Tego komentarza zabrakło mi przed rokiem.
Rekonstrukcja była części obchodów jubileuszu 750-lecia. Wcześniej na bulwarze nadwiślańskim odbył się turniej strzelecki z broni czarnoprochowej, a od południa w obozowisku na pl. Hallera „cywile” mogli się bratać z żołnierzami z obu stron. Dzielni wojacy nie odmawiali wspólnych zdjęć oraz chętnie prezentowali tczewianom swoje uzbrojenie – każdy mógł własnoręcznie sprawdzić ile waży XIX-wieczny karabin.
Reklama
Inscenizacja obrony grodu Sambora w 1807 r. Mości cesarzu, Tczew wzięty!
TCZEW. Nie ma szczęścia Tczew do swoich obrońców. Tak jak 203 lata temu, tak i w minioną sobotę po krwawym boju miasto zostało zdobyte przez wojska polsko-francusko-badeńskie, dowodzone przez gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Prusacy, których dowódca nazwał atakujących pastuchami, mieli się z pyszna!
- 22.02.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:30)

Reklama














Napisz komentarz
Komentarze