Do Izraela - po 3300 km spędzonych na rowerze - dotarł w czwartek, 5 czerwca. Cyklista przemierzył Polskę, Ukrainę, Rumunię, Bułgarię, Turcję oraz Cypr, skąd samolotem przeleciał do Tel Avivu. W Izraelu (m.in. w Lev Hasharon - mieście partnerskim Tczewa) spędził dwa dni. Oto relacja z ostatnich dwóch etapów jego podróży.
Etap XXVI: Mut - Tasucu (88 km)
Dzień, który miał być „łagodnym spacerkiem”. Miał być, ale nie był.
- Wszystko było w nim długie: ciągnące się podjazdy, zjazdy, na których ponownie notowałem niezłe prędkości (padł nowy rekord - 70,6 km/godz.) - relacjonuje Krzysztof Szlagowski. - Były też zapierające dech w piersiach widoki. Często stawałem na poboczu i robiłem zdjęcia.
Po drodze tczewianin spotkał parę turystów rowerowych z Francji.
- Jechali z Antali do Stambułu, czyli w odwrotnym kierunku. Po wymianie uprzejmości pojechaliśmy każdy w swoją stronę. Później jechałem już spokojnie, żegnając się z tureckimi widokami, aby na koniec zobaczyć w oddali trzecie już na mojej trasie morze - Morze Śródziemne.
Krzysztof Szlagowski oblicza, że tego dnia minął 3212 km.
- Zakładam, że jutro na Cyprze zrobię jeszcze ok. 100 km - zapowiadał. - O godz. 9.00 mam zgłosić się w biurze, gdzie wymienię mój voucher na bilet i po odprawie popłynę na Cypr.
Etap XXVII: Girne - Larnaka (90 km)
- To był najdziwniejszy dla mnie odcinek - czytamy w korespondencji. - Po pierwsze -wczoraj najwięcej czasu straciłem w portach i na rejsie z Turcji na Cypr. Kiedy rezerwowałem ten rejs miałem podany inny czas odpłynięcia, a tu - na miejscu - okazało
się, że zmienił się rozkład i zamiast o godz. 9.00 wystartowałem dopiero o godz. 12.00. Po odprawie w Girne, czyli cypryjskim porcie, była juz godz. 15.00.
Na „dzień dobry” Krzysztof Szlagowski stanął u podnóża prawie 10-kilometrowego podjazdu.
- Następnie złapałem dwie gumy i zaczęło się już robić szaro. Nie było sensu jechać do Larnaki, więc zatrzymałem się w miasteczku Dali, jakieś 30 km od Larnaki. Niestety, nie
miałem tutaj dostępu do Internetu, wiec dopiero dziś kończę moją relację z trasy Tczew - Lev Hasharon. Jestem w kawiarence internetowej niedaleko plaży, więc za chwilę pewnie się wykapię. Dziś ok. godz. 22.35 lecę do Tel Avivu i mam nadzieję miło spędzić dwa kolejne dni w Izraelu.
Teraz kolei na Iliczjowsk
I na tym koniec relacji z 9. wyprawy Krzysztofa Szlagowskiego. Przypominamy jednocześnie, że na swoim jednośladzie odwiedził on już 8 (a łącznie z Lev Hasharon 9) miast partnerskich Tczewa. Był w Dębnie, niemieckich miastach Witten i Werder nad Hawelą, Beauvais we Francji, londyńskiej dzielnicy Barking & Dagenham, w Kursku (Rosja), litewskim Birżai oraz Aizkraukle na Łotwie. Już na przyszły rok rowerzysta planuje podróż do Iliczjowska na Ukrainie - naszego ostatniego miasta partnerskiego. Warto dodać, że wszystkie wyprawy Szlagowski realizuje w ramach urlopu, a finansuje z własnych środków oraz korzystając z pomocy sponsorów.
Podjazdy, gumy i powrót rowerem na fotel urzędnika
TCZEW. Rowerowa wyprawa do Lev Hasharon dobiegła końca. Cel osiągnięty! Po miesiącu spędzonym na siodełku Krzysztof Szlagowski na powrót usiadł w fotelu naczelnika Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego w Tczewie. Do Polski powrócił w minioną niedzielę, do pracy - w poniedziałek.
- 10.06.2008 00:07 (aktualizacja 01.04.2023 10:03)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze