Kurtynę milczenia postanowili zerwać radni Prawa i Sprawiedliwości.
Radny Krzysztof Misiewicz, w imieniu klubu, złożył podczas czerwcowego posiedzenia Rady Miasta interpelację, w której apeluje o ujęcie w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym inwestycji związanych z mostem. Chciałby, aby z okazji zbliżającego się 750-lecia miasta wyremontowane zostały przynajmniej zabytkowe wieżyczki.
Prezent z okazji 750. urodzin?
- Zostałem kiedyś skarcony za to, że powiedziałem, że jest to most lisewski, a przecież chcemy, aby nazywany był mostem tczewskim – powiedział radny Krzysztof Misiewicz. - Most, o którym rozmawiamy od tylu lat jako o moście tczewskim, jest w stanie technicznym, który budzi niezadowolenie zdecydowanej większości mieszkańców miasta. Ten wyjątkowy zabytek zasługuje na większą troskę z naszej strony, dlatego klub radnych PiS od dłuższego czasu zbiera wszelkie informacje i dokumenty dotyczące tego obiektu.
Efektem pracy członków klubu jest oficjalna interpelacja, którą podczas sesji złożył Krzysztof Misiewicz:
- Jest ona poparta dokumentacją stanu technicznego, kosztorysem, opinią techniczną Politechniki Gdańskiej oraz innymi dokumentami - wyjaśniał radny Misiewicz. - Wnosimy o przeznaczenie środków na remont w pierwszej kolejności wieżyczek i ciągów pieszych, a dalej podjęcie kolejnych działań zmierzających do przywrócenia świetności i funkcjonalności tczewskiego mostu.
Radny zawnioskował również, aby inwestycja - a przynajmniej jej pierwsza część - została ujęta w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym i zrealizowana do 2010 roku.
- Abyśmy mogli się cieszyć odnowionym mostem w rocznicę 750-lecia naszego miasta - argumentował. - Zdaję sobie sprawę, że obiekt należy również do powiatu, ale skoro już traktujemy go jako zabytek tczewski, taka interpelacja powinna być złożona przynajmniej dwie kadencje temu.
Most, którego nikt nie chce
O tym, że nie dwie, a nawet cztery kadencje temu miasto zaczęło interesować się stanem mostu, zapewnił prezydent Zenon Odya. Były rozmowy z naukowcami, były akcje promocyjne (- Nie tylko w Polsce i w Europie, ale i na świecie - zaznacza prezydent), była wystawa przygotowana przez Politechnikę Gdańską, a nawet makieta mostu, która została zaprezentowana w warszawskim Muzeum Techniki oraz w Berlinie.
- Efektem naszych działań było wpisanie naszego zabytku na światową listę Międzynarodowych Zabytków Inżynierii Budowlanej (na tej samej liście jest m.in. paryska wieża Eiffla - przyp. aut.), co nie było wcale takie proste - zwrócił uwagę Zenon Odya. - To, że zlecono opracowanie dokumentacji odwzorowującej szczegółowo pierwotny kształt mostu, nie jest zasługą PiS-u, ale współdziałania powiatu i miasta.
Prezydent stwierdził z żalem, że największym problemem jest to, że „nikt tego dobrodziejstwa nie chce”:
- Zabytek tej klasy powinien leżeć w gestii państwa, jednak z racji niewygody powędrował „w dół” - od państwa do wojewody, a od wojewody do powiatu – przypomniał Z. Odya. - Ani powiat, ani miasto nie stać na remont mostu.
Dlatego też pieniędzy należy szukać gdzie indziej. Jedną z szans na zdobycie zewnętrznych środków jest dofinansowanie na rekonstrukcję wieżyczek:
- Zadanie musi być realizowane za pośrednictwem wojewódzkiego konserwatora zabytków, który od lutego każdego roku może składać do ministra kultury wniosek o renowację – wyjaśnił prezydent. - Zamierzamy spotkać się z konserwatorem i poprosić o wsparcie. Warto przecież odbudować chociaż wieżyczki.
Krzysztof Misiewicz, zadowolony z wielotorowych działań zmierzających w stronę przywrócenia 150-letniej konstrukcji dawnej świetności, zaapelował, aby w działania włączyli się wszyscy. Wyraził jednocześnie nadzieję, że nie będą to tylko spotkania i rozmowy, z których nie ma pieniędzy, a konkretne rozwiązania.
- Sama makieta mostu nam nie zastąpi - rzucił gorzko.
Nie znamy dnia ani godziny
O środki na odbudowę mostu walczy także Henryk Demps. O jego petycji złożonej do Parlamentu Europejskiego pisaliśmy w poprzednich wydaniach „Gazety Tczewskiej”. W zeszłym tygodniu jego działania poparli tczewscy radni, m.in. Gertruda Pierzynowska, która pomogła inicjatorowi, zbierając podpisy mieszkańców na tczewskim Manhattanie. O wsparcie inicjatywy poprosiła również swoich kolegów i koleżanki.
- Bardzo proszę o złożenie pod petycją podpisów, a nóż uda nam się uzyskać środki na odbudowę mostu - namawiała radnych G. Pierzynowska w trakcie przerwy w obradach. - Ja wiem, że obiekt jest przypisany do starostwa, ale to jednak nasza wspólna sprawa. Zajął się nią pan Demps, który złożył petycję, a którą my - jako mieszkańcy - powinniśmy poprzeć, udowodnić jak bardzo nam na tym zabytku zależy. Unia Europejska nie wie, że mamy taki most. Trzeba więc pukać i stukać, a będzie nam dane.
Pytanie brzmi, czy nasze pukanie zostanie usłyszane zanim… most runie do Wisły. Wszak o jego „nie najlepszym” (choć to łagodne słowo) stanie mówi się nie od dziś.
- Konferencja naukowa zorganizowana z okazji jubileuszu 150-lecia oddania do użytku mostu udowodniła, że konstrukcja ta jest w fatalnym stanie technicznym - przypomniał przewodniczący Włodzimierz Mroczkowski. - Zagrożona jest jego konstrukcja sama w sobie, a co dopiero kiedy poruszają się po nim pojazdy. Na jego tragiczny stan zwracali podczas konferencji uwagę wszyscy inżynierowie i fachowcy.
Reklama
Makieta nie zastąpi nam mostu - pora działać!
TCZEW. 160 mln zł - tyle, wg wstępnych szacunków, kosztowałaby odbudowa tczewskiego mostu. Nic dziwnego, że powiat, który jest właścicielem obiektu, cichcem „wymyka się” podczas wszelkich dyskusji na tematy związane ze stanem tczewskiej wizytówki - o takiej sumie starostwo boi się nawet pomyśleć, a co dopiero publicznie mówić.
- 14.07.2008 00:02 (aktualizacja 06.07.2023 09:31)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze