Katarzyna Guz, bo o niej mowa, wydeptuje wiele ścieżek, żeby festyn mógł się odbyć. Odwiedza wielu ludzi. Jeszcze nikt nie odmówił jej wsparcia. Kiedy żartem pytamy czy nie lepiej byłoby siedzieć w domu przed telewizorem z uśmiechem odpowiada, że to niemożliwe.
Za jeden uśmiech
- To wszystko dla dzieci, z serca – mówi pani Katarzyna. - Czasem organizacja wszystkiego zajmuje mi cały miesiąc. Czasem słyszę coś przykrego, ale nie przejmuję się tym. Nic z tego nie mam, oprócz rzeczy najważniejszej - uśmiechu dzieciaków. Podczas festynu dzieci dostaną słodycze, piekarze napieką placków, bo są jeszcze ludzie od serca. Mógłby ktoś przyjść pomóc, ale jakoś nikt nie chce...
Jak to się zaczęło? Przyszły do mnie dwie panie i zaczęły płakać, że nic dla dzieci nie mają. Postanowiłam im pomóc. I tak zaczęłam chodzić po sponsorach. A w Pelplinie nie jest o nich łatwo. Wydrukowałam prośbę o wsparcie i ją w różnych miejscach zostawiam. Tu mnie znają. Ja nie jestem złodziejem. Mam zeszyt gdzie wszystko zapisuję. Mogę się w każdej chwili rozliczyć. Nikt nie może powiedzieć, że wzięłam coś “na lewo”. Pomagają mi synowe.
Bardzo ważny – plac zabaw
Pani Kaja wspomina, że pan Wysocki w szpitalu dwa lata temu wydawał zupę dla dzieci z mniej zamożnych rodzin. Teraz już tego nie robi. A pani Kai żal dzieci, bo one nic nie winne, że w domu bieda. Podczas jej dorocznych imprez 300 dzieci dostało wyprawki do szkoły. To duża pomoc dla niezamożnych rodziców.
Pani Kaja opowiada, że niedużo pracowała, bo mąż zatrudniony był w stoczni i nie musiała.
- Naszym dzieciom w Pelplinie najbardziej brakuje placu zabaw. Mają je dzieci w Janiszewie czy Kulicach. Ja tych ludzi podziwiam. Wielkie uszanowanie dla nich. U nas potrzeba dobrej woli urzędników. Mamy tu jedną zepsutą huśtawkę. Proszę sobie wyobrazić, że na takim dużym osiedlu nie ma palcu zabaw! Dzieci chodzą i się nudzą. Trudno się dziwić, że 12-latkowie piją piwo. Kina nie ma, basenu też nie, boiska również nie. Trzeba coś z tym zrobić...
Deszczu się nie boją
Kiedy przyjeżdżamy festyn na zakończenie lata właśnie się rozpoczyna. Samochód ciężarowy to scena. Piotr Łaga, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury powiedział nam, że zawsze chętnie pomaga pani Kai. Józef Mokwiński gra na keybordzie i śpiewa, a dzieci chętnie biorą udział w konkursach. Trafiamy na przeciąganie liny i wyścigi na olbrzymich piłkach z uchwytami. Pani Kaja z synowymi uwijają się jak w ukropie. Donoszą nagrody. Zaraz przyjedzie grochówka. Ulewny deszcz przerywa zabawę, ale tylko na chwilę. Kto by się tam bał deszczu, kiedy pani Kaja organizuje festyn!
I jak tu nie kochać pani Kai? To wszystko dla dzieci, z serca
PELPLIN. O tym kim jest pani Kaja wiedzą wszystkie dzieci w Pelplinie. A już na osiedlu przy ul. Limanowskiego, gdzie mieszka, znają ją wszyscy. Od 25 lat niestrudzenie co roku organizuje festyny dla dzieci z rodzin wielodzietnych i znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej.
- 28.08.2008 00:04 (aktualizacja 01.04.2023 10:52)

Reklama









Napisz komentarz
Komentarze