Problem z nieletnimi
Każdego roku znika z domów w naszym powiecie niemal 50 osób. W tej liczbie mieszczą się także ucieczki młodzieży z domów rodzinnych bądź z Domu Dziecka w Tczewie. Przyczyną tychże jest według detektywa z Sekcji Kryminalnej Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Osób KPP w Tczewie mł. asp. Marcina Kubiaka „nie poddawanie się młodych ludzi rygorom narzuconym w rodzinach czy placówkach opiekuńczo – wychowawczych”. Ale zdarzają się także nieporozumienia rodzinne, lub po prostu - jak twierdzi policjant - złe traktowanie dziecka przez rodziców czy opiekunów. Nasi funkcjonariusze jednak dość szybko lokalizują takich „uciekinierów” i jak do tej pory wszystkie takie ucieczki kończyły się szczęśliwym finałem.
- Jest to jednak wyraźny sygnał ze strony młodego człowieka, że potrzebuje pomocy bądź zmiany nastawienia do jego potrzeb. Najmłodszy „uciekinier” miał 9 lat, bywają też dzieci w wieku 11 lat oraz starsze. Takie uciekanie z domu jest oczywiście dla dzieci bardzo niebezpieczne, przy czym one często nie zdają sobie z tego sprawy. Dlatego ważna jest szybkość prowadzonych poszukiwań i odnalezienia takich nieletnich – mówi policjant. – Chociaż właściwie najmłodsze dziecko było przedszkolakiem i miało 5 lat! Oddaliło się z przedszkola. Wsiadło w autobus i chciało pojechać, jak mówiło, do cioci na Górki. Takie sprawy są traktowane jako zaginięcia pierwszej kategorii, czyli takie, gdzie może być narażone zdrowie lub życie osób zaginionych. Wówczas mobilizujemy wszystkie siły w komendzie i skupiamy się na tej jednej sprawie, która jest priorytetowa.
Na szczęście w ostatnich latach nie było u nas żadnych zaginięć dzieci związanych z pedofilią.
Mity o zgłoszeniach
Absolutną nieprawdą jest, jak twierdzi mł. asp. M. Kubiak twierdzenie, czy przekonanie społeczne, że musi minąć 48 godzin, by policja zechciała przyjąć zgłoszenie o zaginięciu. Tak samo jak mitem jest to, że policja nie współpracuje z rodziną i znajomymi osoby zaginionej.
- Zgłosić się do nas można zawsze, gdy zachodzi podejrzenie, że nie wiemy co się dzieje z najbliższymi i nie ma z nimi kontaktu. Każdy policjant w komendzie bezzwłocznie powinien przyjąć zawiadomienie o zaginięciu osoby. Kwalifikacja, czy jest to zaginięcie czy ucieczka z domu, zależy od przedstawionych okoliczności – tłumaczy detektyw. – My wysyłamy informację do policyjnego systemu informatycznego i wówczas każdy policjant w kraju i za granicą wie, że taka osoba jest poszukiwana.
Być może niewiele osób wie, że zaginięcie może zgłosić nie tylko krewny, ale też obcy, na przykład sąsiad, koleżanka itd. Według policji reakcja sąsiadów na to co dzieje się w pobliżu jest bardzo ważna, bo pozwala często zapobiegać wielu tragediom.
Osoba zgłaszająca, by ułatwić pracę policji, powinna być przygotowana, by udzielić jak najwięcej informacji o zaginionej. Dobrze byłoby, gdyby posiadała aktualne zdjęcie człowieka, który ma być poszukiwany. Na każdym etapie i w każdym momencie można dopytywać się o postępy i czynności podejmowane w sprawie, jak też uzupełniać informacje o zaginionych ludziach.
Chcą zniknąć
Najdłużej policjanci poszukiwali osoby zaginionej przez okres roku.
- Gdy na przykład córka pewnych państwa wyjechała do pracy zagranicę. Zostawiła z dziadkami dziecko. Na początku był kontakt, potem się on urwał. Rodzina była pełna obaw o jej życie. Znaleźliśmy ją dzięki współpracy z Interpolem. Odnaleziona okazała się żywa i zdrowa, jednak złożyła oświadczenie, że nie chce utrzymywać z nikim kontaktów, a dzieckiem mają zaopiekować się rodzice. Nasza praca nad tą sprawą trwała ok. roku – opowiada M. Kubiak. – W innym przypadku kierowca TIR-a jeżdżący po Europie także „zniknął”. Okazało się, iż został zatrzymany przez szwedzką policję i osadzony w tamtejszym areszcie.
Funkcjonariusz mówi, że zdarzają się też zaginięcia, gdzie odnalezione zostają już tylko zwłoki. To dla policjantów najgorszy scenariusz. Tak było w przypadku ciężko i nieuleczalnie chorego młodego człowieka, który targnął się na życie z tego powodu. Znaleziono już tylko zwłoki. Tak samo, jak para narzeczonych, którzy postanowili wykąpać się w Wiśle. Gdy jedno tonęło, drugie próbowało je chyba ratować. Potem wyłowiono ciała.
Marcin Kubiak nie może się pogodzić z nierozwiązanymi sprawami i z uporem twierdzi, iż nie da za wygraną, dopóki nie dowie się co się stało w przypadku zaginięć dwóch osób zgłoszonych w 2006 roku. Są to mężczyźni, jeden z Tczewa, drugi z Gniewa. Rodziny są w kontakcie na bieżąco.
Praca w tym zespole poszukiwań nie jest łatwa, ale upór policjantów zajmujących się zaginięciami sprawia, iż rodziny często mogą odetchnąć z ulgą.
Na cały powiat tczewski poszukiwaniem osób zajmuj się tylko dwóch funkcjonariuszy. Jednak, gdy zachodzi taka potrzeba, mobilizowane są wszystkie siły, jakimi dysponuje tczewska jednostka, a także pomagają inne w kraju. Wszystko zależy od okoliczności. W roku 2007 było 41 zaginięć, w 2008 do września już 42. Warto podkreślić, że wszystkie te zgłoszenia były w pełni wyjaśnione. Kontakt do Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Osób KPP w Tczewie: 058 530-81-67
Jeżeli zaginiesz i tak Cię odnajdą!
Każdego roku znika z domów w naszym powiecie niemal 50 osób. Tczewska policja może poszczycić się stu procentowym wyjaśnieniem zgłaszanych w latach 2007 - 2008 zaginięciach mieszkańców tczewskiego powiatu. To sukces świadczący o uporze i ciężkiej pracy funkcjonariuszy z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. Jednak cieniem na nim - według mł. asp. Marcina Kubiaka - kładą się nadal nieustalone losy dwóch osób z 2006 r…
- 17.09.2008 14:40 (aktualizacja 01.04.2023 11:01)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze