niedziela, 14 grudnia 2025 06:54
Reklama

Kociewski Kargul i Pawlak - drogowa kość niezgody

KOCIEWIE. Rolnik od dwóch lat nie może korzystać z własnego pola! Jedyna droga prowadząca do uprawnego gruntu Franciszka Szypkowskiego z Międzyłęża znajduje się w rękach prywatnych. Jej właściciel za korzystanie z niej każe sobie słono płacić. Efekt? Od dwóch lat ziemia drugiej klasy stoi odłogiem.
Kociewski Kargul i Pawlak - drogowa kość niezgody
Problem z dojazdem rozpoczął się w 2006 r., od konfliktu wokół rozgraniczania działek (położonych w innym miejscu), należących do obu rolników. Franciszek Szypkowski nie pozwolił na przesunięcie granic kosztem jego ziemi. Uważa, że od tego czasu R. (właściciel dwóch działek, na których leży droga – dane do wiadomości redakcji) mści się na nim, nie pozwalając mu na dojechanie do jego pola.
- R. wydał mi wojnę – mówi. - Po całej wsi rozpowiadał, że niby jestem mu winien jakąś ziemię.

Pszenica na zmarnowanie
Pole pana Szypkowskiego – 1,6 hektara – jest otoczone rowami melioracyjnymi, oprócz fragmentu przy blokowanej drodze. Droga - należąca kiedyś do Spółdzielni Produkcyjnej „Przełom” w Międzyłężu - była przejezdna „od zawsze”, zarówno dla naszego rozmówcy, jak i dla właścicieli położonego obok pola. Gdy spółdzielnia upadała, sprzedała swoje grunty. W taki też sposób właścicielem drogi został rolnik R. Rolnicy nadal korzystali z drogi, ale dwa lata temu – po konflikcie wokół rozgraniczania innych działek – zażądał za to opłat.
- Miałem tam zasianą pszenicę – wspomina Franciszek Szypkowski. – Na wiosnę nie pozwolono mi zrobić jej oprysku, ani nawet zebrać. Rosła tak z chwastami na zmarnowanie przez dwa lata. W końcu w tym roku udało mi się to skosić i zaorać pole. W tym roku chciałem tam zasiać rzepak. Gdy jechałem na pole z obornikiem R. „wsiadł” na mnie, że bez pozwolenia przejechałem jego drogą. Nie puścił mnie dalej…
Inaczej tłumaczy powody wprowadzenia opłat burmistrz Pelplina Andrzej Stanuch:
- Dopóki podatek od dróg był na takim samym poziomie jak podatek rolny droga była przejezdna. Jednak gdy nastąpiło zróżnicowanie stawek podatkowych i wzrost podatku od dróg nic dziwnego, że właściciel drogi zażądał zapłaty za poniesione koszty.

Bo przepusty są za drogie…
Pan Szypkowski zwrócił się ze swoim problemem do władz gminy Pelplin.
- Znaleziono na mapce drogę będącą własnością gminy (dziś stanowiącą fragment innej działki – przyp. red.), która prowadzi do mojego pola, ale zapomniano, że aby nią przejechać, trzeba zrobić dwa przejazdy nad rowami. Już im nawet powiedziałem, że jeden krąg do przepustu mogę kupić za własne pieniądze.
Urząd Miasta i Gminy Pelplin stwierdził, że wybudowanie przejazdów jest zbyt drogie, dlatego zwrócił się do Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku o wybudowanie przepustu nad rowem, położonym na działce będącej w zarządzie ZMiUW. Zarząd stwierdził, że działka do nich… nie należy, przyznając jednocześnie, że trwa porządkowanie zapisów w rejestrze gruntów, co dotyczy m in. działki na której znajduje się kanał blokujący dojazd do pola pana Szypkowskiego.
- Wobec powyższego nie widzimy możliwości sfinansowania budowy przepustu na przedmiotowym rowie – czytamy w piśmie od gdańskiego ZMiUW.
- Co więcej, ewentualna nowa droga przebiegałaby przez pole innego właściciela, na co też potrzeba oczywiście jego zgody – dodaje burmistrz Pelplina. – Nawet jej odtworzenie nie dałoby możliwości przejazdu drugiemu z rolników, a tylko panu Szypkowskiemu.

Czekam ja, czeka ugór
W kwietniu zeszłego roku władze gminy proponowały wykup drogi, jednak spotkały się z odmową R. Franciszek Szypkowski ma drugą propozycję – zamiany dwóch działek - na których leży droga – na działki leżące na trasie zlikwidowanej kolejki wąskotorowej, która łączyła Międzyłęż z sąsiednimi miejscowościami i samym Pelplinem.
- Do dzisiejszego dnia nie uzyskałem na to odpowiedzi – żali się. - Czekam już dwa lata, a ze mną czeka ugór. Jak mam dojechać na swoje pole według gminy? Traktorem przez czterometrowy rów?
- Prowadzę na ten temat rozmowy z panem R., ale trudno mi powiedzieć jak one się zakończą – przyznaje Andrzej Stanuch. – Staram się pośredniczyć między oboma rolnikami, namawiam ich na spotkanie, niestety bezskutecznie. Obie strony mocno usztywniły swoje stanowiska.

Daleko od ugody
Burmistrz Pelplina podkreśla, że najlepszym rozwiązaniem konfliktu byłoby ustanowienie drogi koniecznej. Również w tej sprawie interweniował u burmistrza senator Andrzej Grzyb.
- Areał (pana Szypkowskiego – przyp. red.) jest wykorzystywany cały czas do produkcji rolnej, tak więc nie może mieć miejsca sytuacja, gdzie uniemożliwia się w państwie prawa, pracy na własnej ziemi, poprzez pozbawienie możliwości dojazdu do niej – pisze senator. – Zwracam się z prośbą o interwencję w sprawie drogi koniecznej umożliwiającej dojazd do działki.
Jednak ustanowienie drogi koniecznej (za wynagrodzeniem) zależy wyłącznie od porozumienia z jej właścicielem lub od decyzji sądu.
Konflikt próbowano załagodzić ugodą. Adwokat wynajęty przez Franciszka Szypkowskiego i drugiego rolnika proponował porozumienie, zamiast spotkania się przed sądem, gdzie – skoro obaj rolnicy użytkują drogę od lat 70. - można wnieść sprawę o zasiedzenie służebności. R. – słowami swojego pełnomocnika – stwierdził, że skoro powierzchnia drogi jest wyłączona z produkcji rolnej ze względu pełnienia funkcji dojazdowej, naturalne jest, że domaga się od obu rolników zwrotu kosztów związanych z utrzymaniem tej drogi oraz zwrotu utraconych dochodów. Obciążenia te wynoszą według niego 300 zł oraz 2 tony pszenicy rocznie – w sumie ok. 1500 zł. Pełnomocnik R. dodaje, że obowiązek ponoszenia kosztów obejmuje także okres trzech lat wstecz, czyli 2004-2006.
- Mam płacić 300 zł i dwie tony pszenicy za to, że przejadę wąską drogą – uważając by nie wpaść do rowu – kilka razy w roku? – pyta pan Szypkowski. – A kto policzy moje straty? Na braku dojazdu straciłem ok. 20 tys. zł, a ten szacunek i tak jest zaniżony.

Jak Kargól z Pawlakiem
Drugiemu z rolników (dane do wiadomości redakcji) udało się dojść z R. do porozumienia.
- Ta droga od zawsze była przejezdna dla wszystkich. Jeszcze przed wojną niemiecki właściciel miał w tym miejscu zagrodę z bydłem. Doszedłem w końcu do ugody z nowym właścicielem drogi, bo nie mogłem pozwolić sobie na to, żeby ziemia stała odłogiem. Co roku płacę za możliwość przejazdu. A Franciszkowi powtarzam, że jak nie chce płacić, to niech idzie do sądu.
Pan Szypkowski uważa, że jedynym wyjściem z sytuacji nie jest sprawa sądowa, ale wspomniana zamiana działek.
- Dawniej jechał pan na chłopie, a dzisiaj jedzie chłop na chłopie i jeszcze go w tyłek kopie – stwierdza obrazowo. - We wsi mówią, że żremy się jak Kargól z Pawlakiem…
- Liczyłem na ugodę obu rolników, ale obaj są nieprzejednani – mówi burmistrz Andrzej Stanuch. – W takiej sytuacji wydaje mi się, że sprawę powinien rozstrzygnąć sąd.
Rodzina R. nie chciała z nami rozmawiać.

Zamiana tak, ale po zapłacie
W minionym tygodniu odbyły się dwa kolejne spotkania w sprawie powyższego konfliktu, w których brali udział – obok zainteresowanych stron – przedstawiciele gminy Pelplin, Izby Rolnej, Gminnej Spółki Wodnej oraz prawnik.
- Po raz kolejny doszliśmy do wniosku, że są dwa wyjścia z sytuacji – mówi zastępca burmistrza Pelplina Tadeusz Błędzki. – Ustanowienie drogą sądową drogi koniecznej, albo nabycie przez gminę działek, na których leży droga, poprzez zamianę ich na działki po byłej kolejce. Pan R. wyraził wstępną zgodę na to drugie rozwiązanie pod jednym warunkiem – pan Szypkowski ureguluje dotychczasowe koszty przejazdów tą drogą.

Co mówi prawo
Art. 145 kodeksu cywilnego o drodze koniecznej:
§ 1. „Jeżeli nieruchomość nie ma odpowiedniego dostępu do drogi publicznej lub do należących do tej nieruchomości budynków gospodarskich, właściciel może żądać od właścicieli gruntów sąsiednich ustanowienia za wynagrodzeniem potrzebnej służebności drogowej.
§ 2. Przeprowadzenie drogi koniecznej nastąpi z uwzględnieniem potrzeb nieruchomości nie mającej dostępu do drogi publicznej oraz z najmniejszym obciążeniem gruntów, przez które droga ma prowadzić. Jeżeli potrzeba ustanowienia drogi jest następstwem sprzedaży gruntu lub innej czynności prawnej, a między interesowanymi nie dojdzie do porozumienia, sąd zarządzi, o ile to jest możliwe, przeprowadzenie drogi przez grunty, które były przedmiotem tej czynności prawnej.
§ 3. Przeprowadzenie drogi koniecznej powinno uwzględniać interes społeczno-gospodarczy”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 7°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama