Moja znajoma urządza sobie mieszkanie - kładzie kafelki, podłogi, maluje sufity itd. Jako że sama nie ma na to czasu, zatrudniła fachowców. Do kładzenia kafelek wynajęła ekipę ze sklepu, w którym zrobiła część zakupów - w grę wchodziła jakaś zniżka, nie pamiętam na jakiej zasadzie. W każdym razie łazienkę zrobili jej ludzie, którzy - wydawałoby się - znają się na tym co robią. A tu niespodzianka - fugi… Po pierwsze - brudne. Po drugie - niestarannie nałożone (mogę potwierdzić, że wyglądało to naprawdę obleśnie). No i po trzecie - co za szaleniec wystawił rachunek za robociznę?! (pamiętam, że kiedy znajoma zobaczyła kwotę, jej twarz przeszła wszystkimi kolorami tęczy - od czerwonego po fioletowy). Ale to nie koniec atrakcji - okazało się, że sklep sprzedał jej za dużo płytek dekoracyjnych, po kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) złotych za sztukę. OK, zdarza się, ale tylko wtedy jeśli obliczenia robi mający problemy z matematyką klient. W tym przypadku o liczbie potrzebnych płytek decydował sklep - oczywiście przedobrzył (w domyśle „im więcej jej wciśniemy, tym lepiej dla nas”). Czy trzeba dodawać, że zwrot nadmiaru kilku takich płytek, to ponad „stówa” z powrotem w kieszeni? A że ze zwrotem były problemy…
Morał? Nie zatrudniać fachowców - lepiej zrobić wszystko samemu. Fakt, efekty mogą nie być zjawiskowe, ale przynajmniej pieniądze (niemałe!) zostaną we właściwych rękach. Nie masz czasu? Kompletnie się na tym nie znasz się? Dokonaj przynajmniej obliczeń, sprawdź ile będzie Cię to kosztowało. Pod żadnym pozorem nie ufaj „fachowcom”, bez względu na branżę - równie dobrze mogą oskubać klienta przy kładzeniu paneli podłogowych czy montowaniu okien.
Czasy nieudolnych fachowców...
TCZEW. Listy Czytelników: Pod żadnym pozorem nie ufaj „fachowcom”, bez względu na branżę - równie dobrze mogą oskubać klienta przy kładzeniu paneli podłogowych czy montowaniu okien.
- 04.11.2008 00:01 (aktualizacja 01.04.2023 11:18)
Reklama






Napisz komentarz
Komentarze