niedziela, 14 grudnia 2025 00:15
Reklama

Nie dają za wygraną i nadal oszukują - niemiecka firma znów naciąga polskich przedsiębiorców

POMORZE. Niemiecka firma z siedzibą w Hamburgu, której celem jest jedynie wyłudzenie pieniędzy od polskich przedsiębiorstw, urzędów, szkół, czy kościołów, ponownie daje o sobie znać. Mimo, że od procederu minęło kilka lat, naciągacze znów zasypują swoje ofiary listami z nakazem uiszczenia opłaty, za usługę, której większość ofiar nie miało zamiaru zamawiać.
Nie dają za wygraną i nadal oszukują - niemiecka firma znów naciąga polskich przedsiębiorców
O tej sprawie pisaliśmy w roku 2008, w lutym. Sam proceder na Pomorzu ma miejsce już od roku 2006. Sprawa ta odbiła się głośnym echem także w mediach ogólnopolskich, gazetach, radiu, czy telewizji. Cała maszyna napędzająca nieuczciwą niemiecką firmę, polega na tym, iż wysyłane zostają listy do różnych instytucji o potwierdzenie danych w poważnie brzmiącym Polskim Rejestrze Internetowym. Firma prosi, aby formularz  podpisać i odesłać pocztą lub faksem. „Prosimy o odesłania arkusza z Waszymi aktualnymi danymi do Polskiego Rejestru Internetowego w załączonej kopercie lub telefaksem. Tylko wówczas Rejestr Internetowy będzie zawierał zawsze najbardziej aktualne informacje […] potwierdzając to swoim podpisem.” Jeśli właściciel firmy otrzymującej tego typu list, nie przeczyta dokładnie całej strony dokumentu (zwłaszcza informacji zapisanych drobną czcionkę), nieświadomie podpisze umowę na usługę, która opiewa na trzy lata, w postaci opublikowania nazwy firmy w owym rejestrze, jednakże za opłatą – 958 euro za rok. Reklama to żadna, bowiem strona istnieje pod adresem: www.polski-rejestr-internetowy.com, ale zawiera jedynie nazwy i adresy przedsiębiorstw i nikomu w niczym nie pomaga. Na formularzu owszem widnieje powiadomienie o odpłatności, lecz cena nie jest wyeksponowana.

Zapłacić, czy zignorować?
Osoby, które padły ofiarą firmy w większości czują się pokrzywdzone i twierdzą, że zostały wprowadzone w błąd. Ofiarą nieuczciwych praktyk padli również liczni przedsiębiorcy ze Stargardu Gd. Jeden z nich, dzieli się z nami swoją historią.
– W związku z przeprowadzką mojej firmy było napisane, że nastąpiła zmiana adresu i proszą, aby zaktualizować informację w Polskim Rejestrze Internetowym. Było napisane, że nieodpłatnie, to odesłałem – mówi nam pokrzywdzony przedsiębiorca. – Takich jest coraz więcej, co przysyłają coś gratis, a potem chcą za to pieniądze – dodaje.
Niemiecka firma od razu złapała polskiego przedsiębiorcę w swe szpony i domagała się, aby dokonał zapłaty za usługę, o której przedsiębiorca dowiedział się dopiero z rachunku.
Z pierwszego listu można wyczytać: „Koszt ogłoszenia wynosi 958 euro rocznie i podlega zapłacie każdorazowo z góry, po otrzymaniu rachunku. Zlecenie dotyczy trzech kolejnych lat i jest przedłużane każdorazowo o następny rok, o ile nie zostanie w formie pisemnej wypowiedziane na trzy miesiące przed upływem okresu zlecenia.”
Przebieg wydarzeń był długi i monotonny. Firma zasypywała polskie przedsiębiorstwo wezwaniami do zapłaty. Polski właściciel w końcu zdecydował się zapłacić. Co dziwi, niemiecka firma w tym czasie zdążyła już zamknąć rachunek, możliwe, że z powodu kłopotów prawnych. Szybko jednak powstało nowe konto i nowe upomnienia. Poszkodowana osoba, w roku 2007, dnia 29 lutego wypowiedziała, zgodnie z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia, umowę niemieckiej firmie.
– Zawarłeś umowę? Zawarłeś – mówi przedsiębiorąca. - Postanowiłem zapłacić. Wysłałem potwierdzenie z banku, pieczątka jest, podpis jest, list polecony z potwierdzeniem nadania, także powinni otrzymać to pismo. Po czym umowę również wypowiedziałem. Jednakże dalej dostałem kolejne pisma wzywające do zapłaty. Po kilku latach znów sobie o mnie przypomnieli – dodaje.

Żądania pomimo lat nie ustępują
Zrezygnowanie z usługi jest trudne, jak również kontakt z samą firmą, która mieści się w Hamburgu. Firma bowiem dała znać o sobie 09.07.2008 r.. W nadesłanym piśmie czytamy: „państwa akta zostały przekazane do naszego działu prawnego, ponieważ uchylają się państwo od spełnienia zobowiązań płatności z w/w zlecenia, pomimo licznych monitów o płatności.”
Firma w piśmie powoływała się na art. 280, 286, 288 Niemieckiego Kodeksu Cywilnego. Roszczyła również sobie prawo do odszkodowania poboru odsetek w wysokości 7,70 proc. Polski przedsiębiorca zaczął ignorować listy przychodzące z niemieckiej firmy.
– Od czasu do czasu się odezwali, ale przecież w 2007 r. dałem wypowiedzenie. Pomyślałem, że lepiej się nie odzywać. Pod tymi pismami nikt się przede wszystkim nie podpisuje. Szukają naiwnych, bowiem umowa jest skonstruowana pod kątem nie zawarcia umowy na coś, tylko potwierdzenia danych. Jeśli są zgodne, to potwierdź i wtedy cię mamy.
Z relacji właściciela przedsiębiorstwa, wynika, że naciągacze przysyłali pisma, starali się o osobie przypomnieć, czasami doliczając 5 euro odsetek, czasami 15 euro, strasząc przy tym drogą prawną. Sprawa ucichła.
 
W sądzie
Niestety 14 października br. niemiecka firma przysłała polubowne zakończenie w postaci opłaty jednej faktury. Polski właściciel przedsiębiorstwa nie odpowiedział na to, co skutkowało ponownym pismem kilka dni później.
-    Grozili, że sprawę przekazują do windykacji. Podobne pisma dostali inni przedsiębiorcy ze Starogardu, którzy stali się ofiarami tego nieuczciwego procederu – dodaje przedsiębiorca.
Firma szuka również nowych „klientów”, rozsyłając pisma, prosząc o potwierdzenie danych. Spraw ta została skierowana do sądu przez pokrzywdzonych nie tylko na terenie naszego kraju, ale również w Niemczech. W toku prowadzonych czynności procesowych ustalono, że część pokrzywdzonych nie przeanalizowała właściwie treści formularza zgłoszeniowego, a niektórzy z nich w ogóle go nie czytali przed złożeniem swojego podpisu. Polski proces został jednakże umorzony w kwietniu 2009 r. z powodu przeprowadzonego śledztwa na terenie Republiki Federalnej Niemiec, co na mocy układu z Schengen, skutkowało bezpodstawnością procesu polskiego. Niemiecki sąd nie orzekł winy w sprawie przeciwko nieuczciwej firmie, z powodu braku dowodów.

Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

dot 18.11.2011 20:06
sądy. Tak działają sądy niemieckie, a polskie wywłaszczają polaków z własnych mieszkań na rzecz niemieckich roszczeń .

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 8°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 26 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama