Ustawa wzbudza ogromne kontrowersje i wątpliwości, nakładając obowiązki na gminy i grożąc karami tym, którzy nie wypełnią jej zapisów. Gminy mają już niebawem być kontrolowane, m.in. pod względem ściągalności opłat za odpady od mieszkańców.
Nikt nie jest zadowolony
Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakłada na jednostki samorządu terytorialnego, czyli na gminy, odpowiedzialność za gospodarkę odpadami, a co za tym idzie, ogrom obowiązków wiążących się z finansami. W sytuacji, gdzie nikt nie wie jak nowy system poradzi sobie z wprowadzeniem w życie nowych zapisów. Gminy są odpowiedzialne m.in. za budowę i eksploatację instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych oraz za to, by znacznie ograniczyć ilości odpadów, które trafiają na składowisko i zwiększyć ilość odpadów pozyskanych w drodze segregacji do ponownego przetworzenia (recyklingu). Model nowej gospodarki odpadami w myśl ustawy oparty jest na przelicznikach, nakazach, zakazach, reglamentacji, kontroli, sprawozdawczości i karach dla samorządów.
Nikt z modelu, jaki niesie z sobą nowa ustawa śmieciowa, zadowolony nie jest: mieszkańcy – bo wymusza on wprowadzenie oderwanego od rzeczywistości systemu opłat, firmy z branży śmieciowej - bo demoluje on ważny segment rynku, samorządy - bo otrzymały kolejne zadanie własne, bez środków na jego wykonanie i jeszcze kary za niewywiązanie się z ustawy. Kto zapłaci za tak złą ustawę? Otóż prawdopodobnie władze gmin, radni, bo to na nich spoczywa odpowiedzialność za wykonanie tak złej ustawy.
- Trudno nie odnieść wrażenia, że w tej „śmieciowej awanturze” konieczność nie zastąpiła zdrowego rozsądku – mówi wójt gminy Tczew Roman Rezmerowski.
Gminna opłata – 1 mln zł rocznie!
Skąd jednak radni wzięli wyliczenia stawek za śmieci segregowanie i te nieposegregowane? Otóż znowu kłania się ustawa; to ona narzuciła konieczność uchwalenia znacznie wyższych w porównaniu z dotychczasowymi, stawek za śmieci. W art. 6 ust. 2 czytamy: „Z pobranych opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi gmina pokrywa koszty funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi”. Wójt Rezmerowski potwierdza fakt, że obowiązek rad gmin oznacza ustalenie stawek za odpady w takiej wysokości, która pozwoli na wdrożenie „samofinansującego” się systemu zagospodarowania strumienia odpadów wytwarzanych przez mieszkańców. Na koszty tego systemu składają się: nakłady na odbieranie i przetwarzanie odpadów, zarządzanie systemem przez gminę, windykacja należności, utrzymanie punktu selektywnej zbiórki odpadów itd.
- Jestem przekonany, że skalkulowaliśmy wszystkie te elementy w prawidłowy sposób, stąd takie a nie inne stawki w naszej gminie – podkreśla wójt. - Jednak zakładamy margines błędu, bo w tym zadaniu i wdrożeniu go jest dużo niewiadomych, a dopiero jego funkcjonowanie pokaże z czym realnie mamy do czynienia. Nie przewiduję, by stawki były wyższe, tak jak ma to miejsce w innych samorządach. Liczę, że po ponad roku funkcjonowania nowego systemu, czyli w 2015 r. być może okaże się, że możemy stawki za śmieci u nas obniżyć. Jest nas w gminie 13 tys. osób. Przyjmując obniżone w stosunku do średniej krajowej, która wynosi 333 kg rocznie na osobę, ilości wytwarzanych śmieci u nas przyjętych na poziomie 280 kg od jednego mieszkańca na rok, to daje rocznie ok. 3,4 tys. ton. Płacąc na tzw. bramie w Zakładzie Utylizacji Odpadów Stałych Sp. z o.o. w Tczewie kwotę niemal 300 zł za tonę, daje to ok. 1 mln zł rocznie! To jest cyfra kluczowa w tym systemie. Do tego koszty transportu, obsługa, pojemniki i inne koszty. To dla nas trudny temat, ale musimy go udźwignąć. Nie mamy wyjścia.








Napisz komentarz
Komentarze