Przypomnijmy, że niedawno Polska Agencja Prasowa podała, że zdaniem Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji czterdzieści gmin i osiem powiatów - w tym i Pelplin - może mieć problem z uchwaleniem budżetu w następnym roku.
- To nie jest tak, że wydajemy ponad miarę, tylko przybywa nakładanych na gminę zadań, za czym nie idą środki z budżetu państwa - tłumaczył radnym burmistrz Andrzej Stanuch. - Nasze stawki podatkowe są znacznie niższe niż dopuszcza Ministerstwo Finansów. Świadomie więc zaniżamy własne dochody, rocznie nawet o 2 mln złotych. Tym samym chronimy mieszkańców przed podwyżkami.
Dopłaty do subwencji oświatowej spędzają władzom Pelplina sen z powiek. W tym roku do funkcjonowania szkół trzeba dołożyć ponad 6 mln złotych.
- Na pewno nie będziemy likwidować wiejskich szkół - dodał burmistrz. - Gdyby przyszedł wzrost demograficzny to trudno byłoby je odtworzyć. Poza tym nieużywane budynki też trzeba utrzymywać. Szkoły już zmniejszyły zatrudnienie i zmieniły umowy niektórych pracowników, a koszty te stanowią 85 proc. ich działania.
Gdzie jeszcze szukać oszczędności? Pojawiały się pomysły powołania, jak w latach 90., jednego zespołu, który będzie kierował finansami szkół, likwidacji Straży Miejskiej, a nawet ograniczenia wydatków na oświetlenie ulic i dowozu dzieci do szkół.
- Po półroczu jeszcze raz przyjrzymy się budżetowi - zapewnił Andrzej Stanuch. - Mam nadzieję, że dojdzie do przełamania impasu w sprawie elektrowni. Jesteśmy też zależni od kondycji gospodarczej kraju. Jeśli będzie się pogarszała, to obniżą się też subwencje i wpływy z podatków. To nasza największa obawa.
Podczas sesji pelplińscy radni przyjęli nowelizację budżetu gminy, zakładającą zablokowanie 10 proc. wydatków we wszystkich działach budżetu, w tym dotyczących szkół.






Napisz komentarz
Komentarze