Tymczasem członkowie Społecznego Komitetu Odbudowy Mostu przekonują, że tylko odbudowa obiektu w jego historycznym kształcie ma sens. Zapytaliśmy wybitnego specjalistę w dziedzinie ratowania zabytków prof. Andrzeja Januszajtisa co o tym myśli.
- Po co odbudowujemy most w Tczewie, czy warto to robić?
- To jest takie pytanie, jakby wieża Eiflla uległa zniszczeniu, lub zamek na Wawelu - czy warto je odbudowywać. Most to arcydzieło techniki, zabytek europejski, światowej rangi i niezależnie od tego jego funkcjonalność przemawia za tym, by go odbudować.
- Co pan sądzi o współczesnej doktrynie konserwatorskiej, w której nie odbudowuje się zabytków zgodnie z historycznym oryginałem?
- Konserwatorom zawdzięczamy bardzo wiele, od nich zależy niezwykle dużo, ale ostatnio pojawiła się doktryna, wręcz dogmat, którego trzymają się nie tylko konserwatorzy. Mianowicie, że rekonstrukcja jest czymś ostrożnym i należy jej unikać. Początków tego należy szukać w kartach, tzw. Karcie Ateńskiej (1931 r.) i Karcie Weneckiej (1964 r.). Świat się zmienia bardzo szybko i nie można trzymać się dogmatu. Na czym ten dogmat polega? Uchwalono wtedy prawo przez grono specjalistów. Dyskutowano na temat, jak należy odbudowywać zabytki, zwłaszcza, że po wojnie wiele z nich uległo zniszczeniu. Powiedziano, że nie należy odbudowywać ich dokładnie tylko zastąpić rekompozycją w formach współczesnych, tzn. nowe materiały, nowe formy, nawiązujące do dawnych. To słowo nawiązanie wiąże się z całkowitą swobodą, nikt nie wie co to znaczy.
Most był światowej sławy arcydziełem techniki. Dwa razy wysadzony w powietrze, po pierwszym wysadzeniu w 1939 r. właściwie go nie odbudowano. Tylko przywrócono do stanu użytkowania. Później mosty wysadzone zostały drugi raz i po 1945 r. nie odbudowano mostu drogowego w dawnym kształcie. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie dlatego, że była wiara w doktryny konserwatorskie, tylko, że nie było możliwości, środków finansowych. Trzeba było wykorzystać przęsła podarowane przez Anglików. Most w 25 proc. zachował swoją substancję i kształty, natomiast reszta jest łataniną. Teraz pojawiają się możliwości, są pieniądze, dlaczego nie odbudować arcydzieła w jego dawnym kształcie? Mamy przecież tyle dokumentacji, nawet pocztówki z dawnych czasów pokazują jego wspaniałość. Dodajmy jeszcze jedną rzecz. Most był znany w świecie, opiewany przez wielu pisarzy, podróżników którzy go oglądali. Dlaczego mamy odbierać możliwość tego zachwytu?
Czytałem wypowiedź jednego z emerytowanych profesorów Politechniki Gdańskiej, jednego z moich kolegów, który mówi, że nie można pozostałych przęseł odwzorować w ich dawnym kształcie, bo to obniży wartość tych autentycznych. Przyznam się, że mnie to zaszokowało, zawsze myślałem że wartość autentyku polega na tym, że jest to autentyk. Gdy pojawią się inne identyczne, ale nie autentyczne, to nie odbiera wartości. Myślę, że chodziło w gruncie rzeczy o coś innego. O informację, żeby ludzie wiedzieli, które z przęseł są autentyczne. Jednak jest na to sposób, one mogą się troszeczkę różnić kolorytem. Rozumiem, że może chodzić o pokazanie całej historii, ale na to są książki, publikacje i inne środki przekazu. Dodajmy, że ci co go tworzyli - Friedrich August Stuler, architekt i Rudolf Edward Schinz, konstruktor - to byli wielcy architekci, dlaczego nie mamy uszanować ich dzieła? Most jako całość powinien być odtworzony, po to aby budzić zachwyt dla jego kształtów i piękna, ale także podziw i uznanie dla nas Polaków.
- Czy pana zdaniem Most Tczewski będzie magnesem turystycznym regionu? Co miasto i cały region zyska dzięki jego odbudowie w dawnym kształcie?
- Tczew ma piękną i ciekawą historię, ale w świecie jest znany przede wszystkim dzięki mostom. Przejście przez Wisłę, największą rzekę, jeden z tczewskich zabytków. Jest to kwestia odpowiedniej promocji. To też droga kołowa przez Żuławy do Malborka, myślę, że ta funkcja powinna zostać utrzymana. To nie może być most tylko dla pieszych. Na moście były dźwigi, może to być atrakcja. Jeśli przejdzie się most, można podziwiać najpiękniejszy widok - panoramę Tczewa. Ja osobiście nie bał bym się zainteresowania ze strony turystów i odbudowania go w dawnym kształcie.
- Czy uważa pan, że również funkcja społeczna jest ważna i rekonstrukcja w jego historycznym kształcie przyczyni się do przywrócenia tej funkcji?
- Z całą pewnością. Most będzie żył. Uważam, że nawet jeśli byłby kładką dla pieszych też by żył. Ja sam chętnie przeszedłbym się kładką i sprawdził jak to jest z odgłosem śpiewu kratownic, o czym pisał Louis Passarge. Myślę, że pisał prawdę i śpiewający most jest hasłem, który może przyciągnąć turystów. To cześć tożsamości miasta. Dobrze byłoby gdyby ta część tożsamości odzyskała swój dawny kształt na tyle, na ile jest to możliwe. Jest dobra dokumentacja, zdjęcia, to jest wystarczające uzasadnienie, by go odbudować i tego tczewianom życzę. Nie będziecie żałowali!







Napisz komentarz
Komentarze