Nie każdy pies lubi swojego czworonożnego pobratymca. Najczęściej oznajmia to hałaśliwym szczekaniem i próbą doskoku do potencjalnego rywala. Generalnie nie ma problemu, gdy właściciel trzyma pupila na smyczy. Gorzej, gdy pies biega po terenie bez opiekuna. Jeszcze gorzej, gdy wyprowadzamy sukę mającą cieczkę. Wówczas jest urwanie głowy z „adoratorami”. Długo nie chcą dać za wygraną i są skorzy towarzyszyć suce po całym osiedlu i gotowi „odprowadzić” aż do klatki schodowej budynku. Ale bywa też i tak, że ktoś inny wyprowadza dwa psy.
- Taką sytuację obserwowałem na os. Garnuszewskiego – mówi pan Tomasz.- Idzie mężczyzna z małą suczką, obok już biegnie mały piesek. Naraz kobiecie zrywa się jeden z prowadzonych psów, duży samiec. Dobiega do mężczyzny z suczką i małym kundelkiem, wyraźnie zainteresowanym suką. Robi się małe zamieszanie. Pogonił adoratora i ugryzł go. Pani, właścicielka dwóch psów, nawet nie wie jak się zachować. Zabrakło słowa: przepraszam. Inna sytuacja – już po zmroku, os. Suchostrzygi. Po ul. Jagiełły biega duży samotny pies, bez kagańca. Natychmiast kieruje się w kierunku małej suczki. Jej właściciel bierze pieska na ręce. Duży pies nie ma zamiaru odstapić. W końcu, na prośbę, grupa młodych ludzi przytrzymuje za obrożę „agresora”. Gdzie jest właściciel? Może poszedł do marketu, a może siedzi na ławce z kumplami na pobliskim skwerku. Czy warto robić z tego wielkie halo. Może nie, ale gdy psa wyprowadza dziecko, to może ono mieć duży problem z innym psem. Dorośli powinni o tym pamiętać.
Reklama
Nieodpowiedzialni właściciele. Nie puszczaj psa luzem!
Mimo wielu apeli, mandatów wlepianych przez strażników miejskich, psy ciągle biegają bez smyczy. Może to stanowić realne zagrożenie. Z taką sytuacja mieliśmy do czynienie ostatnio przy ul. Jagiełły na os. Suchostrzygi.
- 13.09.2013 09:08 (aktualizacja 01.04.2023 08:34)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze