„Dach zapadł się samoistnie, jednak na tyle szczęśliwie, że cała więźba pochyliła się do środka, ale jednocześnie nie wpadła do budynku, w którym mieszkała ośmioosobowa rodzina” – mówi o zawalaniu dachu domu jednorodzinnego w miejscowości Rzym, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Leszek Lewiński, który jednocześnie przyznaje: lokatorzy cudem uniknęli nieszczęścia. Ile rodzin w powiecie tczewskim mieszka w podobnych warunkach?
- Niestety w powiecie tczewskim nie brakuje miejscowości, gdzie takich starych chałup jest ciągle sporo.
Leszek Lewiński: O takich obiektach najwięcej wiedzą lokalni włodarze. Wójtowie i burmistrzowie mają dobre relacje z sołtysami, którzy powinni wychwytywać takie przypadki i zgłaszać władzom gmin, a te powinny przekazywać informacje dalej, do PINB-u.
- Czy to nie jest tak, że państwo wydajecie decyzję nakazującą remont, a mimo to niewiele się zmienia? Część osób zamieszkuje stare budynki i jednocześnie znajduje się na listach do przydziału mieszkania. Jednak zanim je dostaną, żyją w obiektach, które zagrażają ich życiu. Sami nie są w stanie ich remontować, bo nie mają środków. Niektórzy urzędnicy mówią nawet o przypadkach, gdzie nieodpowiedzialni domownicy wycinają kawałki konstrukcji, po to, by ogrzać mieszkania, nie myśląc o konsekwencjach.
- Muszę tutaj zaznaczyć, że 80 % decyzji, które wydajemy jest wykonywanych. Tam, gdzie to się nie udaje, mamy najczęściej do czynienia z nieuregulowanymi sprawami spadkowymi, gdzie trudno cokolwiek wyegzekwować .
- Czy po tym ostatnim zdarzeniu podejmie pan jakieś dodatkowe czynności?
- Po każdym wyłączeniu obiektu budowlanego z użytkowania ze względu na stan techniczny zagrażający życiu i zdrowiu ludzi odbywamy narady i rozmawiamy na temat tego, w jaki sposób ulepszyć czy udoskonalić naszą pracę. Co roku mamy ok. 100 spraw w związku z utrzymaniem budynków. Natomiast katastrof czy awarii takich, jaka miała miejsce w Rzymie odnotowujemy w roku ok. 4-5. Jak widać jest to tylko lub aż 5 % postępowań.







Napisz komentarz
Komentarze