Do niedawna pan Jan należał do Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. Św. Jana z Kęt, gdzie był wymóg płacenia składki za członkostwo. W ubiegłym roku w wyniku problemów tego SKOK-u, został on przejęty przez Alior Bank.
– Automatycznie członkowie SKOK-u stali się klientami Alior Banku – wspomina pan Jan. – Nie mam jednak do Aliora zaufania, bo uważam, że dopuścili się „złodziejstwa w biały dzień”. Moje udziały członkowskie w SKOK-u powinny wynosić 400 zł, a otrzymałem jedynie 120 zł przez to, że spółdzielcza kasa zbankrutowała. Machnąłem na to ręką, choć te 280 zł straty to przecież niemało. Druga sprawa to konto w banku, które chcąc nie chcąc uzyskałem, gdy stałem się automatycznie klientem tego banku. Nie chciałem jednak płacić Aliorowi 8 zł za posiadanie u nich konta, chciałem się od nich całkiem odciąć. W związku z tym kilka miesięcy temu wyjąłem 120 zł z konta SKOK-u oraz zrezygnowałem z konta bankowego. Byłem pewny, że na tym skończy się płacenie temu bankowi i nie będą mnie już nękać.
Od kilku miesięcy pan Jan nie ma ani grosza na koncie SKOK, a tu nagle w maju otrzymał z Alior Banku ponaglenie, aby uregulował 40 zł „nieopłaconego udziału członkowskiego” w SKOK-u. – Za co mam im płacić? – pyta pan Jan. – Przez takie akcje obywatel nabiera dystansu do państwa, bo państwo absolutnie go nie chroni. Przez 30 lat pracowałem za granicą i teraz, gdy powróciłem do Tczewa, przeżywam tzw. „szok emigranta” - na każdym kroku pojawiają się jakieś kłody pod nogami. Czy redakcja mogłaby dowiedzieć się za co mam płacić te 40 zł? Punkt tego banku w Tczewie nic nie potrafi załatwić, a do Warszawy nie zamierzam jechać. Machnąłbym ręką na te 40 zł, gdyby nie to, że za jakiś czas zapewne znów dostanę kolejne kwoty do opłacenia.
Co na to bank?
Odpowiedź znajdziesz w Gazecie Tczewskiej z 3 czerwca.






Napisz komentarz
Komentarze