- Pierwsza komisja wydała opinię, że w tej sprawie nie ma znamion mobbingu – mówi Tadeusz Dzwonkowski. - W pewnym sensie wskazywała na nieodpowiednie zachowanie, które raczej wynikało z relacji interpersonalnych. W międzyczasie pojawił się kolejny wniosek w tej sprawie. Została powołana druga komisja, jako organ doradczy dla starosty, ponieważ przypominam, to dotyczy okresu, kiedy nie byłem starostą. Poleciłem naczelnikowi wydziału organizacyjnego wynalezienie odpowiedniej oferty ze strony firm, które przeszkoliłyby pracowników na tę okoliczność – mobbingu oraz zachowań niepożądanych.
- Przyznam, że jako redakcja odbieraliśmy następujące sygnały: współpracowałem z tym urzędnikiem i jego zachowanie było, delikatnie mówiąc, nieodpowiednie. Czy do pana nie dochodziły podobne sygnały?
- Mogę zaręczyć, że nie ma możliwości określenia tego co się działo mianem mobbingu. Natomiast jakieś przejawy zachowania niepożądanego były. Czasami ktoś powie coś nieodpowiednim tonem, czasami może pojawić się nieodpowiedni żart. Po zakończeniu prac komisji każda ze stron otrzymała pismo wyjaśniające. Komisja, w swojej opinii, nie stwierdziła mobbingu i ja się do tego stanowiska przychyliłem. Co nie oznacza, że nie zwróciłem uwagi na sposób zachowania w takiej czy innej sytuacji.
- Rozmawiał pan bezpośrednio z oskarżoną osobą na ten temat?
- Oczywiście, z jedną i z drugą stroną tej sprawy.
- Obie dalej będą ze sobą współpracowały w ramach tego samego wydziału?
- Oczywiście. Nie ma mowy o przenoszeniu ani żadnych reperkusjach. Nie może być także efektu, że ktoś na kimś próbuje się odegrać. Nie ma takiej opcji. (…)
Cały wywiad ze starostą przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!







Napisz komentarz
Komentarze