Jeśli doszukiwać się plusów tegorocznej suszy, to chyba tylko na posesji państwa Lasota. Gdy woda znajdująca się w zbiorniku wyschła do najniższego poziomu od lat, oczom gospodarzy ukazał się fragment drzewa. Nikt nie przypuszczał wtedy, że to dąb pamiętający czasy... pierwszych Piastów.
Walkę z olbrzymem porzucono na kilka lat
- W trakcie pogłębiania stawu natrafiliśmy na grubą przeszkodę – przypomina Tadeusz Lasota. - Koparka zupełnie nie dawała sobie z nią rady. Stawiała taki opór, że urwaliśmy łyżkę...
Walkę z niezidentyfikowanym obiektem porzucono na kilka lat. Aż do tegorocznej wiosny, gdy nad stawem ponownie pojawił się ciężki sprzęt.
- Tym razem zamówiliśmy jeszcze większą koparkę. Ale ta też nie dawała rady! Operator łapał się za głowę: „co wy tam macie w tym stawie? Chyba jakiś czołg!”
Bożena Lasota miała swoją teorię: to na pewno meteoryt. Jednak wraz z obniżeniem poziomu wody marzenia o krociach zarobionych ze sprzedaży kawałków kosmicznej skały prysły jak mydlana bańka. To wtedy oczom gospodarzy ukazał się fragment pnia.
- Trzy ciągniki o mocy ok. 700 KM nie dawały mu rady. Gdy w końcu ruszyliśmy, ułamał się 5-metrowy kawałek – mówi Tadeusz Lasota.
Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!








Napisz komentarz
Komentarze